Numer ISSN: 2082-7431
Nim powiał Boski Wiatr.
W ostatnich miesiącach 1944 r. japońskie siły zbrojne przystąpiły do stosowania na wielką skalę taktyki samobójczej.
Jej żywym do dziś symbolem stali się atakujący alianckie okręty lotnicy Kamikaze. W akcie oskarżenia głównych japońskich zbrodniarzy wojennych
przed Międzynarodowym Trybunałem Sprawiedliwości dla Dalekiego Wschodu zastosowanie jednostek samobójczych określono zbrodnią tak przeciwko
ludzkości, jak i własnemu narodowi. W Japonii zapatrywano się na tę sprawę zupełnie inaczej. Śmierć za Cesarza była uważana za najwyższy
zaszczyt, jaki może spotkać Japończyka.
Dlatego też przypadki samobójczego poświęcania życia w celu wyrządzenia jak największych szkód nieprzyjacielowi zdarzały się w Japonii na długo
przed narodzinami Kamikaze, żywych torped Kaiten, kierowanych motorówek Shinyo czy innych środków specjalnego (czyli samobójczego) ataku.
Wśród ochotników poległych 27 marca 1904 r. podczas ryzykownej (w zasadzie samobójczej) próby zablokowania rosyjskiej bazy w Port Artur znalazł
się komandor podporucznik Takeo Hirose. Po śmierci uznano go za japońskiego bohatera narodowego i wzór do naśladowania.
Jego przykład pociągnął ochotnicze załogi 5 miniaturowych okrętów podwodnych, które 7 grudnia 1941 r. usiłowały wedrzeć się na wody
amerykańskiej bazy morskiej Pearl Harbor. Jednostki te praktycznie nie miały szansy powrotu na okręty podwodne, które dostarczyły je w pobliże
celu ataku. 9 z 10 uczestniczących w akcji Japończyków zginęło (jedyny ocalały dostał się do niewoli). Podobnie jak wcześniej Hirose, ogłoszono
ich gunshinami - boskimi wojownikami, tzn. żołnierzami którzy dobrowolnie oddali swe życie w ofierze Japonii dokonując wielkiego, heroicznego
czynu. Taką samą ofiarę z życia złożyli również uczestnicy ataków miniaturowych okrętów podwodnych na porty Sydney i Diego Suarez.

Poległych w ataku na Pearl Harbor członków załóg miniaturowych okrętów podwodnych otaczano w Japonii boską czcią.
Najwyższego poświęcenia żądano także od japońskich lotników. As myśliwski podporucznik Saburo Sakai wspomina:
"W Cesarskiej Marynarce istniał niepisany zwyczaj, że pilot, który nie miał szans powrócić na uszkodzonym samolocie do bazy, rozbijał się nim
o pokład nieprzyjacielskiego okrętu". Sakai zwraca przy tym uwagę na fakt, że nie tylko japońscy piloci decydowali się na tak straceńcze
czyny. To prawda, lecz faktem jest również, iż lotnicy innych narodowości wybierali samobójczą śmierć nieporównywalnie rzadziej niż Japończycy,
a na ogół starali się ratować życie, opuszczając samolot na spadochronie lub usiłując przymusowo wylądować.
Pierwszy w wojnie na Pacyfiku przypadek ataku samobójczego miał miejsce już podczas nalotu na Pearl Harbor. Kapitan Fusata Iida, dowódca
samolotów myśliwskich z lotniskowca "Soryu", skierował swój uszkodzony samolot na hangar lotniska Bellows (wprawdzie jego "Zero" rozbił
się obok swego celu).
Pierwszym japońskim powietrznym samobójcą, który usiłował skierować swoją maszynę na nieprzyjacielski okręt, był kapitan Kazuo Nakai podczas
amerykańskiego rajdu na Wyspy Marshalla. 2 lutego 1942 jego płonący bombowiec G3M2 minimalnie chybił amerykańskiego lotniskowca "Enterprise",
wyrządzając na tym okręcie nieznaczne szkody.
Czyn natomiast, na który zdecydował się bosman Kenzo Kanno, był nieco innej natury. Kanno był dowódcą samolotu rozpoznawczego, który wykrył
amerykańskie lotniskowce podczas bitwy na Morzu Koralowym 8 maja 1942 r.
Powracając już na macierzysty lotniskowiec napotkał wysłaną do ataku na Amerykanów powietrzną grupę uderzeniową. Uznał, że leci ona
nieodpowiednim kursem i może nie odnaleźć wroga. Rozkazał więc swojemu pilotowi (załoga była trzyosobowa) zawrócić i dołączyć do japońskich
bombowców, by naprowadzić je precyzyjnie na nieprzyjacielski zespół.

Czyniąc to wiedział, że nie wystarczy mu już paliwa na powrót.
Poległy Kanno (jego samolot został zestrzelony) wraz ze swoją załogą został pośmiertnie uhonorowany pochwalnym listem głównodowodzącego
Połączonej Floty adm. Yamamoto.
po lewej - Kapitan Joichi Tomonaga, który pod Midway wystartował do lotu bojowego bez nadziei na powrót.
Na podobny pełen poświęcenia krok zdecydował się kapitan Joichi Tomonaga z lotniskowca "Hiryu" podczas bitwy pod Midway
4 czerwca 1942. Tomonaga dowodził nalotem na amerykańską bazę na atolu Midway.
Jego maszyna powróciła z akcji z przestrzelonym zbiornikiem paliwa w jednym ze skrzydeł. Samolot nadawał się do akcji, lecz jego zasięg został
zredukowany. Mimo to, Tomonaga postanowił zająć miejsce w kabinie tej maszyny i poprowadzić grupę samolotów torpedowych do ataku na lotniskowiec
USS "Yorktown" - z pełną świadomością, że będzie to dla niego misja bez powrotu. Tomonaga nie przeżył nalotu na "Yorktowna", który został
jednak wyeliminowany z akcji.
Chorąży Sakio Komatsu, pilot myśliwski z lotniskowca "Taiho", podczas bitwy na Morzu Filipińskim (19 czerwca 1944) oddał życie w obronie
swego okrętu. Dostrzegłszy z powietrza zmierzającą ku burcie "Taiho" torpedę wystrzeloną z amerykańskiego okrętu podwodnego, Komatsu
wprowadził swego Zero w nurkowanie, uderzył w torpedę i zniszczył ją. Dzielny pilot poniósł śmierć, (jego ofiara okazała się o tyle daremna, że
w "Taiho" ugodziła inna torpeda, powodując jego późniejsze zatonięcie).
Lotnicy Cesarskiej Marynarki, znajdujący się w sytuacji, gdy ich ciężko uszkodzone, nieraz palące się maszyny i tak nie miały szansy powrotu,
już w 1942 r. przeprowadzili szereg klasycznych ataków samobójczych na nieprzyjacielskie okręty.
W bitwie na Morzu Koralowym (7 maja 1942) na pokładzie zbiornikowca floty USS "Neosho" rozbił się trafiony ogniem artylerii przeciwlotniczej
bombowiec nurkujący D3A1 z lotniskowca "Zuikaku".
8 sierpnia 1942 r. u brzegów wyspy Guadalcanal zatonął w wyniku samobójczego ataku bombowca G4M1 transportowiec wojska USS "George F. Elliot".
Uwieńczone powodzeniem ataki samobójcze japońskich samolotów miały miejsce podczas bitwy koło wysp Santa Cruz (26 października 1942 r.), kiedy
to dwa strącone bombowce nurkujące D3A1, (jednego z nich pilotował chor. Shigeyuki Sato) uderzyły w lotniskowiec amerykański "Hornet" (wywołane
przez nie pożary przyczyniły się do zniszczenia tego okrętu), a zestrzelony bombowiec torpedowy B5N2 uderzył w niszczyciel USS "Smith", poważnie
go uszkadzając.

Uszkodzenia na lotniskowcu USS "Hornet" po uderzeniu weń zestrzelonego samolotu japońskiego 26 października 1942.
12 listopada 1942 r. pod Guadalcanalem strącony bombowiec G4M1 staranował i uszkodził ciężki krążownik USS "San Francisco".
19 marca 1944 r., w bitwie na Morzu Filipińskim, japoński samolot torpedowy uderzył w burtę pancernika USS "Indiana" - ponieważ jednak głowica
torpedy nie eksplodowała, okręt ten praktycznie nie doznał szwanku.

12 listopada 1942 r. - na krążownik USS "San Francisco" (w środku po prawej) przed chwilą spadł zestrzelony japoński bombowiec.
Wszystko to miało miejsce zanim nadszedł czas masowych ataków kamikaze.
4 lipca 1944 r. zdesperowany komandor Kanzo Miura wysłał z wyspy Iwo Jima 17 samolotów, wydając ich pilotom jasny rozkaz przeprowadzenia
samobójczego ataku na amerykańskie okręty.
15 października 1944 r. kontradm. Masafumi Arima, dowódca 26 Flotylli Powietrznej na wyspie Luzon, zasiadł za sterami bombowca nurkującego
Suisei, by wyruszyć w podjętą z premedytacją misję samobójczą przeciwko nieprzyjacielskiej flocie (przypisano mu później trafienie lotniskowca
USS "Franklin", który został jednak został w rzeczywistości lekko uszkodzony przez inny samolot).
10 dni później, 25 października 1944 roku, z pasa startowego lotniska Mabalacat na Luzonie poderwało się 5 Zer w towarzystwie 4 dalszych
myśliwców osłony. Owa piątka, prowadzona przez kapitana Yukio Seki, miała przejść do historii...
|
| | | |