Leni Riefenstahl

(22.08.1902 - 08.09.2003)
Rodzice.
Bertha Helene Amalie Riefenstahl - urodzona 22.08.1902r. w Berlinie.
Alfred Riefenstahl - ojciec, prowadził własną firmę zajmującą się produkcją urządzeń sanitarnych (później grzewczych i
wentylacyjnych). Przed pierwszą wojną światową instalował bardzo nowoczesne (jak na tamten czas) urządzenia sanitarne.
Pasjonowały go wyścigi konne.
Bertha Scherlack (panieńskie nazwisko) - była osiemnastym dzieckiem dziadka Leni, jako dziecko chciała zostać aktorką. Gdy zaszła
w ciążę, marzyła o narodzinach córki, która zostanie w przyszłości słynną aktorką. 22 sierpnia 1902 r. zobaczyła po raz pierwszy
swoje dziecko i się rozpłakała. Była rozczarowana, że jej wyśnione maleństwo ma zeza i skąpy kosmyk włosów.
Para poznała się na balu przebierańców. Mieli dwoje dzieci: Leni i Heinz (młodszy od Leni o 3 lata).
Edukacja.
Ukończyła Liceum Kollmorgenowskie w Berlinie (przodowała w matematyce, plastyce i w zajęciach sportowych). Otrzymała dyplom mittlere Reife (mała matura). Gorzej było z oceną ze sprawowania, aktywna dziewczynka nie zasłużyła na najwyższą notę.
Wiosną 1919 r. rozpoczęła naukę w szkole z internatem - Lohmann w Thale (Góry Harcu). Ojciec miał nadzieję, że czas tam
spędzony odwiedzie córkę od myśli pozostania tancerką. Oto co powiedział dyrektorce szkoły, Fräulein Lohmann: "Proszę być
bardzo surową dla moje córki. A przede wszystkim nigdy nie pobłażać jej w ambicjach, by zostać tancerką czy
aktorką. Przywiozłem ją tu, by wyleczyła się z tych mrzonek raz na zawsze". (Leni Riefenstahl, Pamiętniki, s. 19).
Zainteresowania.
1. Taniec od czwartego roku życia (gdyby nie kontuzja być może zostałaby sławną tancerką).
2. Muzyka - jako dziecko uczęszczała na lekcje gry na pianinie do prywatnego nauczyciela na Genthinner Strasse,
choć wcale tego nie lubiła. Ojciec Leni uważał,
że panienka z dobrego domu powinna posiąść tę umiejętność. Mimo to kochała muzykę, już jako dojrzała kobieta często chodziła na koncerty.
3. Teatr - pierwsze przedstawienie pt. "Królewna Śnieżka" zobaczyła jako mała dziewczynka (miała 4 lub 5 lat). Od tego momentu teatr ją oczarował.
4. Bajki - czytała je od małego, mając 15 lat była wierną czytelniczką tygodnika pt. "Świat baśni".
5. Malarstwo - kochała obraz Franza Marca pt. "Wieża niebieskich koni". Często chodziła do muzeum Kronprinz-Palais. Fascynował ją Vincent van Gogh.
Przed wybuchem drugiej wojny światowej napisała o nim scenariusz - nigdy jednak nie został on zrealizowany.
6. Sport - aktywność fizyczna w różnych formach. W wieku 12 lat uczęszczała na basen, należała do klubu pływackiego "Rusałka". Potem nadszedł czas na klub
gimnastyczny. Uwielbiała ćwiczyć na poręczach i kółkach.
7. Film - zarówno od strony aktorskiej jak i reżyserskiej.
8. Zdjęcia - uwielbiała fotografować, najbardziej ludzi.
9. Afryka - po lekturze Hemingwaya zakochała się w tym kontynencie.
10. Nurkowanie - kurs rozpoczęła mając 71 lat.
Dzieciństwo i miłość do tańca.
Nie była łatwym dzieckiem, sprawiała swoim rodzicom wiele trudności. Ciężko było okiełznać drzemiącą w małej Leni aktywność.
Bardzo dużo mówiła, lubiła znajdować się w centrum zainteresowania. Pewnego razu w berlińskim ZOO przykuła uwagę
odwiedzających swoim występem na wrotkach. Uwielbiała aktywność fizyczną, wciąż wspinała się na drzewa i oddawała się
sportom. Szczególnie lubiła pływanie i żeglowanie.
Bardzo kochała swoją matkę, mieszane uczucia żywiła względem ojca. Musiała stoczyć z nim ciężką walkę o pozwolenie na lekcje
tańca. Jej pasja zaczęła się od castingu do filmu "Opium". Młodziutka Leni dowiedziała się o nim z gazety "Berliner Zeitung".
Zgłosiło się wiele chętnych, wśród nich znalazła się szesnastoletnia Leni. Po wizycie w szkole tańca Frau Grimm - Reiter (gdzie
odbywał się casting) dziewczyna poczuła pragnienie zapisania się do takiej szkoły. Początkowo spotykała się z odmową ze strony
ojca. Uparta szesnastoletnia Leni postanowiła jednak mimo wszystko postawić na swoim.
W tajemnicy przed ojcem chodziła na kursy tańca. Matka dziewczynki była zaangażowana w to przedsięwzięcie. Niestety sprawa
dosyć szybko się wydała. Leni brała udział w przedstawieniu szkoły baletowej (w zastępstwie za chorą koleżankę), na widowni
znalazł się znajomy Alfreda, który przy najbliższej okazji złożył szczere gratulacje ojcu tancerki. Zdenerwowany pan Riefenstahl
zagroził żonie rozwodem, a córkę wysłał do pensjonatu dla dziewczyn w Górach Harzu (wiosna 1919 roku). Spędziła tam rok, po
zajęciach przewidzianych w programie ćwiczyła taniec.
Po powrocie miała podjąć ostateczną decyzję dotyczącą jej przyszłości. Wbrew nadziejom ojca, Leni nie zapomniała o swojej pasji
i uparcie pragnęła uczęszczać na lekcje tańca. Została zawarta umowa - Leni miała w ciągu dnia pracować u ojca w charakterze
sekretarki, a popołudniami poświęcać się ćwiczeniom.
Kilka miesięcy układ funkcjonował bez zarzutu, potem doszło do gorącej awantury. Jej
efektem była ucieczka dziewczyny do babki mieszkającej w Berlinie - Charlottenburgu. Po
jednym dniu emocje nieco opadły i ojciec poddał się i zapisał Leni do szkoły baletowej samej
Eugenii Eduardowej (sławnej solistki baletowej z St. Petersburga).
Mimo, że nie wróżono Leni kariery tanecznej ze względu na jej wiek - 19 lat, dość szybko
odniosła pierwszy sukces. Błyskawicznie uczyła się tańca klasycznego zdumiewając przy tym
nauczycieli. Po roku nauki była w czołówce szkoły.
23 października 1923 roku w Monachium Leni Riefenstahl debiutowała na scenie. Nie tylko
tańczyła, była również odpowiedzialna za układ programu, matka uszyła jej piękny kostium.
Występ spotkał się z pozytywnymi recenzjami.
Po kolejnym występie w Berlinie otrzymała angaż od Maxa Reinhardta - dyrektora Deutsches
Theater. Pierwszy raz w historii tego teatru odbył się solowy występ artystki bez
akompaniamentu zespołu. Kariera zaczęła się rozwijać, panna Riefenstahl tańczyła nie tylko w Niemczech, ale i w innych europejskich miastach.
Wiosną 1924 roku Leni podczas występu w Pradze doznała kontuzji kolana, która okazała się na tyle poważna, że zmusiła młodą tancerkę do
rezygnacji z występów.
Od aktorki do reżyserki.
Leni Riefenstahl po doznanej kontuzji miała dużo wolnego czasu. Lekarze odradzali jej treningi. Dziewczyna korzystała więc z
chwilowych wakacji jakie podarował jej los. Pewnego dnia wybrała się do kina by obejrzeć "Berg des Schickals" (Góra
przeznaczenia) Arnolda Fancka. Leni zachwyciła się techniką zdjęć, niesamowitym obrazem.
Oto jej wrażenia: "Ten pierwszy prawdziwy obraz gór, chmur, alpejskich zboczy i stromych skał całkowicie mnie
porwał. Znalazłam się w świecie, którego wcześniej nie znałam. Nigdy nie widziałam takich gór. Oglądałam je tylko
na kartkach pocztowych, gdzie wyglądały sztywno i martwo. A tu na ekranie, były żywe, tajemnicze, zniewalające
jakimś pięknem. Nigdy sobie nie wyobrażałam, że góry mogą być takie piękne. Kiedy film się skończył, obejrzałam go
jeszcze raz i znów przeżyłam to oczarowanie...". (Leni Riefenstahl, Pamiętniki, s. 39).
Zapragnęła poznać twórcę tego dzieła. Udało jej się to jesienią 1924 roku w Berlinie, sławny reżyser zaangażował ją nawet do
swojego najnowszego filmu. Miała wystąpić przy boku samego Luisa Trenkera, który wówczas był już sławą. Film nosił tytuł
"Der Heilige Berg", (Święta góra). Panna Riefenstahl zachwyciła Fancka swoim tańcem, pokazała mu recenzje z występów.
Reżyser postanowił wykorzystać talent dziewczyny w swoim przedsięwzięciu. Niestety zdjęcia się opóźniały z powodu kontuzji -
zerwanie łękotki i przerost chrząstki. W tamtych czasach oznaczało to długi pobyt w szpitalu, niosło też ze sobą duże ryzyko
(sztywność stawu). Arnold Fanck nie zraził się tymi faktami i już po operacji przygotowywał pannę Riefenstahl do jej nowej roli.
Podczas 3 miesięcy pobytu w szpitalu nieustannie ćwiczyła sceny, które miała w niedługiej przyszłości zagrać.
Po wyjściu ze szpitala pojechała na zdjęcia do Szwajcarii. Reżyser był wyraźnie oczarowany swoim nowym odkryciem, podobnie
zresztą jak grający przy boku Riefenstahl Luis Trenker. Panowie rywalizowali o względy artystki. Tymczasem rola wymagała nowych
umiejętności. Podczas nauki jazdy na nartach Leni kolejny raz naciągnęła łękotkę, konieczny okazał się gips. Fanck starał się
zachować cierpliwość, ale nieszczęścia się mnożyły. Zaczęła topnieć dekoracja (15 metrowe budowle) a dwaj inni aktorzy zostali
odwiezieni do szpitala. Reżyser wyjechał do Berlina zdać relacje wytwórni UFA.
W tym czasie Leni odzyskiwała powoli siły i postanowiła sama nakręcić część filmu. 600 metrów materiału ręki Leni Riefenstahl
uratowały film. UFA zachęcona tym co zobaczyła postanowiła dalej finansować film. Leni w każdej wolnej chwili uczyła się od
swojego mistrza sztuki reżyserii. We Fryburgu zdobywała umiejętność profesjonalnego wywoływania filmu, robienia odbitek i
montażu kolejnych sekwencji.
14 grudnia 1926 roku odbyła się premiera filmu w Pałacu Filmowym UFA. Prasa w większości była zachwycona "Der Heilige Berg".
Jedynie "Der Montag Morgen" 20 grudnia napisał nieprzychylną opinię. "Neue Preussische Kreuzzeitung" 16 grudnia 1926 roku
napisał: "Nieskazitelnie piękna Leni Riefenstahl tańczy w rytm morza, uskrzydlona harmonią wydarzeń zarówno
czułych, jak i okrutnych" (cyt. za Anna Maria Sigmund "Kobiety nazistów" s. 100).
Był to początek kariery aktorskiej Leni Riefenstahl. Zagrała m.in.:
w 1927 r. w "Der grosse Sprung", (Wielki skok),
w 1928 r. w "Das Schicksal derer von Habsburg", (Przeznaczenie Habsburgów - tragedia cesarstwa),
w 1929 r. w "Weisse Hölle vom Piz Palü", (Białe piekło na Piz Palü).
W 1930 r. wystąpiła pierwszy raz w dźwiękowym filmie pt.
"Stürme über dem Mont Blanc", (Burza nad Mont Blanc), aby sprostać
nowym wymaganiom konieczne okazały się lekcje dykcji.
Lata 1926 - 1933 to okres współpracy z Fanckiem. To on nauczył ją filmowego warsztatu, pozwalał jej na samodzielność w
inscenizacji mniej istotnych scen. Za jego sprawą poznała też wybitnych reżyserów, Josefa von Sternberga, Abla Gance`a i Georga
Wilhelma Pabsta. Dzięki znajomości z Fanckiem, Leni Riefenstahl nauczyła się żyć w męskim świecie, była zauważana i liczono się
z jej zdaniem.
W 1931 roku Riefenstahl zapragnęła zostać reżyserką, w tym celu powołała Towarzystwo Produkcji Filmowej - "L.R. Studio-Film
Gmbh". Kosztowało ją to wiele zdrowia i wytrwałości. Zdecydowała się zastawić własne mieszkanie, sprzedać kosztowności
rodzinne i pożyczyć resztę niezbędnych pieniędzy. Premiera jej pierwszego filmu (do którego scenariusz napisała wraz z Belą
Belazsem - Węgrem, znawcą kina) pt.
"Das blaue Licht", ( Błękitne światło) odbyła się 24.03.1932 r.
68 minut wyreżyserowanych przez Leni Riefenstahl wzbudziło powszechny zachwyt. Szczególne zainteresowanie wzbudziła technika
uzyskania niesamowitego obrazu. Leni zleciła bowiem "Agfie" wyprodukowanie specjalnej czarno-białej taśmy, która dzięki
niezwykłej czułości dała wymarzony efekt. Jej wynalazek nazywano odtąd "Materiał - R".
We wrześniu 1932r. otrzymała na Biennale w Wenecji srebrny medal. Film odniósł wielki sukces, prasa zachwycała się zdolnościami
aktorskimi i reżyserskimi panny Riefenstahl. "Das blaue Licht" w Paryżu było wyświetlane przez 14 miesięcy, w Londynie zaś o
dwa miesiące dłużej.
Niestety jej debiut reżyserski nie spotkał się z ciepłym przyjęciem w Niemczech. Riefenstahl przyjmowała negatywne opinie jako osobistą zniewagę. Harry Sokal w 1976 r. na łamach "Spiegla" tak komentował zachowanie Riefenstahl: "...obwiniała żydowskich krytyków, że rujnują jej karierę. Mówiła, że są «cudzoziemcami», nierozumiejącymi jej sztuki, i Hitler, gdyby miał dojść do władzy, nie pozwoliłby im już na coś takiego".
Leni Riefenstahl - Adolf Hitler.
W 1931 roku Hitler był powszechnie znanym politykiem, Leni coraz częściej słyszała to nazwisko i przy najbliższej okazji
postanowiła udać się na wiec Hitlera, by przekonać się w czym tkwi sekret jego popularności. Pod koniec lutego 1932 roku wybrała
się do Pałacu Sportu w Berlinie, gdzie przemawiał Adolf Hitler. Wrażenie wywarł na niej ogromne:
"...doznałam niemal apokaliptycznej wizji, której nigdy nie zapomnę. Wydawało mi się, że powierzchnia ziemi rozwiera
się przede mną, a z jej środka wytryskuje olbrzymia struga wody, tak potężna, że sięga nieba, a ziemia trzęsie się
w posadach. Byłam jak sparaliżowana. Choć nie mogłam zrozumieć większości z tego, co mówił, byłam tym urzeczona
i miałam poczucie, że ta widownia poszłaby za nim wszędzie.". (Leni Riefentsahl, Pamiętniki, s. 90).
Riefenstahl była zachwycona gestykulacją i siłą Hitlera. Była głęboko poruszona, do tego stopnia, że przez kilka kolejnych godzin nie była w stanie wezwać taksówki. Po tym przemówieniu postanowiła bliżej przyjrzeć się programowi Hitlera, przeczytała "Mein Kampf", z uwagą przyglądała się wynikom wyborczym NSDAP. Trzy miesiące po przemówieniu Hitlera (18 maja 1932 r.) napisała list do Adolfa Hitlera:
"Szanowny Panie Hitler! Po raz pierwszy w mym
życiu wybrałam się na wiec polityczny. Miał pan przemówienie w Pałacu Sportu i muszę wyznać, iż byłam pod tak
ogromnym wrażeniem Pana oraz entuzjazmu uczestników, że chciałabym spotkać się z Panem osobiście. Niestety,
w najbliższych dniach muszę na kilka miesięcy opuścić Niemcy, żeby kręcić film na Grenlandii, tak iż przed moim
wyjazdem spotkanie takie nie byłoby pewnie możliwe. Nie wiem nawet, czy ten list do Pana dotrze. Bardzo bym się
cieszyła, gdyby zechciał mi Pan odpowiedzieć. Pańska Leni Riefenstahl.".(Leni Riefenstahl, Pamiętniki, s. 91).
Odpowiedź nadeszła po kilku dniach. Hitler jako miłośnik kina śledził karierę Riefenstahl i był pod ogromnym wrażeniem jej talentu. Wilhelm Brückner - adiutant Hitlera zadzwonił do Riefenstahl i zaproponował spotkanie. Doszło
do niego 22.05.1932 roku w osadzie Horumersiel nad Morzem Północnym (okolice Wilhelmshaven). Riefenstahl w swoich
wspomnieniach szczegółowo opisała ten pamiętny dzień. Według jej relacji Hitler miał powiedzieć: "Filmem, który wywarł na
mnie największe wrażenie, było Błękitne światło, ale czymś zupełnie niezwykłym wydaje mi się to, że młoda kobieta
pokonuje wrogość i uprzedzenia całego przemysłu filmowego (...) Kiedy dojdziemy do władzy, pani będzie robiła moje
filmy." (Leni Riefenstahl, Pamiętniki, s. 94).
Pierwsze spotkanie było bardzo kameralne. Otton Dietrich siedział w samochodzie i obserwował rozmowę Hitlera z Riefenstahl. Dziś pozostały nam tylko jej wspomnienia i lakoniczny opis z pamiętnika Dietricha, spotkanie nie było fotografowane.
Leni musiała wyjechać na Grenlandię w celu kręcenia zdjęć do
"SOS Eisberg", (SOS góra lodowa). Grała pilotkę szukającą
zaginionego męża. Obok niej wystąpił Ernst Udet, słynny lotnik, bohater I wojny światowej. Zdjęcia kręcono na Grenlandii. W 1932
roku wyczerpana Riefenstahl powróciła do swojej ojczyzny. Już wkrótce miała się ponownie spotkać z Adolfem Hitlerem.
Znajomość z nazistami.
Leni coraz częściej pojawiała się na spotkaniach organizowanych przez krąg Adolfa Hitlera. We wrześniu 1932 r. wróciła z Grenlandii i
spotkała się z Hitlerem w hotelu Kaiserhof. Opowiadała mu o swojej wyprawie i prezentowała zdjęcia z planu. Późną jesienią 1932 r. poznała Josepha Goebbelsa. Wkrótce otrzymała
zaproszenie na przyjęcie organizowane przez Magdę Goebbels, które odbyło się 6 listopada w 1932 r. przy Reichkanzlerplatz. To tu poznała Hermanna Göringa. Okazało się, że mają wspólnego znajomego. Ernsta Udeta, z którym Riefenstahl wcześniej pracowała.
Następnego dnia (listopad 1932 r.) odwiedził ją Adolf Hitler wraz ze swoim osobistym fotografem Heinrichem Hoffmanem i Ernstem
"Putzi" Hanfstaenglem w celu obejrzenia zdjęć z "Das Blaue Licht".
Riefenstahl po 1945 r. podkreślała, że w większości były to spotkania raczej przypadkowe, choć fakty wskazują na to, że sama szukała kontaktu z nazistami. Po powrocie z Grenlandii nawiązała kontakt z Hitlerem, podobnie stało się po jej powrocie ze zdjęć w Szwajcarii w 1933 roku. Riefenstahl była częstym gościem Hitlera w Berghofie, w jego prywatnym mieszkaniu w Kancelarii Rzeszy, a on odwiedzał ją w jej mieszkaniu na Hindenburgstrasse. Wybrała się na piknik z Führerem i jego świtą 26 maja 1933 r. w Heiligendamm nad Bałtykiem. Pojawiała się na towarzyskich spotkaniach w domu Goebbelsów.
O tego momentu Joseph Goebbels i Adolf Hitler będą składać
jej rozmaite propozycje. Według zapisków Leni Riefenstahl ten pierwszy pragnął nawiązać z nią romans. Ich stosunki w pewnym
momencie uległy ochłodzeniu - było to skutkiem odprawienia natrętnego wielbiciela przez reżyserkę. Inaczej się miała sprawa z
Adolfem Hitlerem, który, podziwiał ją jako aktorkę w jej pierwszym przedsięwzięciu pt. "Der heilige Berg", ogromne wrażenie wywarł
na nim również film pt. "Das blaue Licht".
Podczas gdy Riefenstahl szykowała się do nowej roli (miała zagrać Matę Hari
w filmie Franka Wysbara) Hitler miał względem niej inne plany. Otrzymała
zaproszenie do Kancelarii Rzeszy. Hitler po krótkiej rozmowie o planach
reżyserki zaproponował jej objęcie stanowiska kierownika artystycznego nad
filmem. Leni odmówiła, wówczas padła kolejna oferta - nakręcenie filmu o
Horstcie Wesselu ((1907 - 1930, od 1926 r. w NSDAP, jeden z dowódców SA
w Berlinie, stał się bohaterem ruchu narodowo-socjalistycznego, wzorem dla
członków Hitler-Jugend). Tę propozycję również odrzuciła ku niezadowoleniu
gospodarza. Następnego dnia postanowiła się zrehabilitować i wysłała
Hitlerowi oprawione w skórę wydanie dzieł Fichtego wraz z dedykacją. Gdy
myślała, że może spokojnie powrócić do pracy nad "Mademoiselle Docteur",
Goebbels zaprosił ją do swojego służbowego mieszkania przy Praiser Platz
(Berlin). Złożył jej propozycję nakręcenia filmu o potędze prasy. Tytuł
roboczy filmu brzmiał "Die siebte Grossmacht" (Siódme mocarstwo).
Wedle pamiętnika Riefenstahl po odmowie minister propagandy rzucił się na
nią próbując wymusić stosunek seksualny. Rozwścieczona wybiegła z
mieszkania mając świadomość, że zadarła z samym diabłem. Czy zapiski
Riefenstahl są zgodne z prawdą? Wiadomo, że po tym niemiłym incydencie
doszło do kilku spotkań na stopie towarzyskiej z Goebbelsem.
W maju 1933 roku pojawiła się w towarzystwie Goebbelsa w operze. 12 lipca 1933 r. Goebbels napisał o Leni w pamiętniku: "Jest jedyną pośród gwiazd, która nas rozumie". (Trimborn, Leni Riefenstahl. Niemiecka kariera, s. 127). Stosunki Riefesnathl-Goebbels uległy znacznemu pogorszeniu dopiero podczas realizacji filmu "Der Sieg des Glaubens".
Riefenstahl utrzymywała, że wiadomość o reżyserii filmu ze zjazdu partii dotarła do niej na kilka dni przed planowaną imprezą. Natomiast Goebbels w swoim pamiętniku już w maju pisze o tym, że złożył taką propozycję Riefenstahl, a ona przyjęła ją z zachwytem. Wg Riefenstahl do jej spotkania z Hitlerem w Kancelarii Rzeszy doszło dopiero ostatniego tygodnia sierpnia.
Adolf Hitler zapytał wówczas reżyserkę o produkcję filmu o kongresie NSDAP. Zdziwiona odpowiedziała, że nie ma pojęcia o czym on mówi. Wówczas Hitler wyraźnie poirytowanym głosem dał upust swoim emocjom. Powiedział, że przekazał rozporządzenia Goebbelsowi dotyczące tej produkcji. Adiutant Hitlera natychmiast zadzwonił do Ministerstwa Propagandy Rzeszy, między czasie Riefenstahl próbowała odwieść Hitlera od jego decyzji. Powołała się na swój brak doświadczenia w kwestiach partii. Na nic zdał się sprzeciw Riefenstahl, Hitler przerwał jej mowę. Reżyserka nie miała odwagi dłużej protestować i zgodziła się wziąć na siebie to zadanie. Wróciwszy do domu przeczytała list zawiadamiający ją o przerwaniu prac nad "Mademoiselle Docteur". Zrezygnowana artystka wkrótce wyjechała do Norymbergii, gdzie rozpoczęła prace nad filmem dla nazistów. Towarzysze partyjni byli zdziwieni decyzją Hitlera, uważali, że powierzenie takiego filmu młodej, niedoświadczonej w realizacji filmów dokumentalnych reżyserce nie jest najlepszym pomysłem. Szczególnie zawiedzeni byli funkcjonariusze, którzy do tej pory kręcili takie filmy. Największym przeciwnikiem Riefenstahl był Arnold Raether, który do 1933 r. nakręcił wiele filmów o NSDAP. Zarzucał Riefenstahl brak ideologicznego wyrobienia, które jest niezbędne przy realizacji takich przedsięwzięć. Wybuchły pogłoski o rzekomym żydowskim pochodzeniu reżyserki, wszystko po to by odsunąć ją od filmu. 28 sierpnia 1933 r. do Ministerstwa Propagandy nadeszło pismo wskazujące na żydowskie pochodzenie matki Riefenstahl. Hess zlecił dochodzenie w sprawie pochodzenia Riefenstahl. 6 września 1933 roku stwierdzono: "Riefenstahl jest zarejestrowana w aktach centralnego urzędu meldunkowego ze strony ojca aż do pradziadków, ze strony matki aż do dziadków, jako wyznania ewangelickiego, zatem jej aryjskie pochodzenie nie podlega wątpliwości". (Trimborn, Leni Riefenstahl. Niemiecka kariera, s. 136). O tych intrygach przeciw Riefenstahl pisał Albert Speer w swoich wspomnieniach.
Gdy w końcu doszło do zjazdu na miejscu czekały ją liczne utrudnienia ze
strony przedstawicieli Ministerstwa Propagandy, którzy twierdzili, że nie wiedzą nic o realizacji filmu. Jedynie Albert Speer
zobowiązał się do pomocy. Inni zaś jak choćby Rudolf Hess sprawiali jej problemy. Zastępca Hitlera oskarżył Riefenstahl o
obrażanie Führera.
Po kilku dniach walki z przeciwnościami losu i oporem ludzi z kręgu Hitlera, Riefenstahl przeżyła załamanie nerwowe. Podczas gdy
leżała w łóżku odpoczywając po zajściach, opiekował się nią lekarz i Gauleiter Frankonii Julius Streicher. Gdy artystka wróciła do
Berlina skorzystała z zaproszenia do Kancelarii Rzeszy. Zwierzyła się Hitlerowi z wszystkich trudności, jakie napotkała w
Norymberdze. Wzburzony Kanclerz Niemiec obarczył Goebbelsa odpowiedzialnością za zaistniałą sytuację. Według pamiętnika
reżyserki Goebbels miał ja wezwać do siebie i zwymyślać ją za jej zachowanie. Informacja ta nie ma pokrycia w innych źródłach.
Kilka dni później panna Riefenstahl otrzymała pomoc z Departamentu Filmu Ministerstwa Propagandy Rzeszy. Zgłosił się do niej
Richard Quass, który zajął się finansową i techniczną stroną filmu. Efektem pracy Riefenstahl było 12 km taśmy. Wiele czasu
poświęciła na montaż, tak by materiał skrócić do 1800 metrów. Tuż przed premierą odwiedził ją Rudolf Diels - szef Centralnego
Urzedu Tajnej Policji Państwowej (Gestapa), by poinformować reżyserkę o niebezpieczeństwu jakie na nią czyha. Wielu osobom z
bezpośredniego otoczenia Hitlera, Leni Riefenstahl przeszkadzała, dlatego też niezbędna okazała się ochrona.
Po trudnych przejściach nadszedł czas długo oczekiwanej premiery. Miało to miejsce 1.12.1933 r. w "Ufa-Palast am Zoo" w Berlinie.
""Der Sieg des Glaubens" (Zwycięstwo wiary) spotkał się z pozytywnym odzewem widowni. Sama reżyserka nie podchodziła
entuzjastycznie do swojej produkcji, uważała że film realizowano w pośpiechu i ma wiele niedociągnięć.
Porównując ten film z jej późniejszymi produkcjami widać ogromne różnice "Der Sieg des Glaubens" jest raczej skromnie zrealizowane, koszt produkcji wyniósł sześćdziesiąt tysięcy marek, jedną trzecią z tej sumy stanowiło honorarium Riefenstahl. Mimo to widzowie podczas premiery zgotowali reżyserce ogromny aplauz. Krajowe Placówki Filmowe NSDAP wprowadziły "Der Sieg des Glaubens" do kin. Prasa podkreślała, że każdy Niemiec powinien obejrzeć ten film. Film Riefenstahl najczęściej pokazywano w duecie z "Blut und Boden" (Krew i ziemia), produkcją o tematyce osadniczej. Goebbels 2 grudnia 1933 roku wydał zakaz wyznaczania terminów imprez partyjnych kolidujących z pokazem "Der Sieg des Glaubens".
Teraz przyszedł czas na odpoczynek. Reżyserka wyjechała do Davos w Alpach. Zbierając siły myślała już o kolejnym filmie.
Pragnęła wystąpić w produkcji na podstawie dramatu "Penthesilea" Heinricha von Kleista.
Pojawiła się jednak możliwość realizacji filmu na podstawie opery Eugena d'Alberta pt. "Tiefland" (Nizina).
Leni po powrocie z wakacji zmieniła nazwę swojej firmy "L.R. Studio-Film GmbH" na "Reichsparteitagfilm GmbH". Miała nadzieję,
że dzięki temu będzie mogła powierzać ewentualne zlecenia NSDAP wybranym reżyserom. Riefenstahl wybrała Walthera Ruttmanna -
architekta, malarza i reżysera niemieckiego. Sama wyjechała zaś do Hiszpanii kręcić zdjęcia do "Tiefland". Niestety Terra Film
zwlekała z przekazaniem funduszy, co opóźniało rozpoczęcie prac. Zdenerwowana reżyserka podupadła na zdrowiu i spędziła
miesiąc w madryckim szpitalu. Zdjęcia przerwano, Leni dochodziła do pełni sił na Majorce.
W połowie sierpnia 1934 r. wróciła do Berlina. Wtedy dowiedziała się, że Hitler nie zgadza się na jej pomysł powierzania filmów
partyjnych innemu reżyserowi. Pragnął by osobiście realizowała każdy projekt. Zdenerwowana postanowiła spotkać się z
Kanclerzem Rzeszy i powiedzieć mu, że nie będzie kręcić dla niego filmów. Tłumaczyła się, że nie odróżnia SS od SA, że jej brak
kompetencji wojskowych uniemożliwia jej pracę. Argumenty te nie docierały jednak do Hitlera. Wówczas poddała się, uzyskała
jednak zapewnienie że będzie to jej ostatni film dla NSDAP.
"Triumph des Willens" (Triumf Woli)
Leni miała przed sobą nowe zadanie - nakręcenie filmu o zjeździe NSDAP
odbywającym się w dniach 4 - 10 wrzesień 1934 roku.
Dwa tygodnie przed rozpoczęciem kongresu partii Leni Riefenstahl rozpoczęła
prace przygotowawcze. Zgromadziła ekipę 170 osób, z pomocą sekretarza
stanu w Ministerstwie Propagandy Rzeszy, Leopolda Gutterera, zdobyła
najlepszych operatorów i fachowców od dźwięku. Reżyserka pragnęła by jej
film wyróżniał się spośród innych tego typu, kluczowym elementem miał być
ruch, dynamika. W tym celu zastosowała szereg innowacji: windy ruchome na
masztach flagowych, operatorzy poruszali się na wrotkach by uzyskać dynamikę
obrazu, a czasem zawieszano ich na drabinach pożarniczych tuż nad głowami
maszerujących. Ponadto pulpit mówców został obudowany szynami, po których
poruszała się kamera, zastosowano również magnezowe pochodnie dla
uzyskania lepszego oświetlenia.
Riefenstahl ustanawiała nowe standardy filmu dokumentalnego. Praca Riefenstahl miała być poprzedzona prologiem autorstwa Waltera Ruttmanna. Ruttmann był najbardziej znanym dokumentalistą Republiki Weimarskiej. Po 1933 roku nakręcił wiele filmów o przemyśle zbrojeniowym III Rzeszy. W prologu Ruttmann chciał pokazać najważniejsze wydarzenia z historii NSDAP. Film miał być zatem nie tylko historią zjazdu, ale i historią partii narodowosocjalistycznej. Materiał Ruttmanna pochłonął w sumie sto tysięcy marek, czyli jedną trzecią budżety "Triumph des Willens". Dlaczego zatem prolog nie znalazł się w ostatecznej wersji filmu? Riefenstahl po wojnie podkreślała, że ten materiał nie pasował do jej filmu. Decyzja o rezygnacji z pracy Ruttmanna zapadła nie wcześniej niż w listopadzie 1934 roku. Do tego momentu Ruttmann był nazywany współpracownikiem Riefenstahl. Być może reżyserka nie chciała dzielić się sławą, a Adolf Hitler wolał być głównym aktorem, nie dzieląc swojej roli z ruchem NSDAP.
W sumie nakręcono 130 km materiału, z czego reżyserka pragnęła wyciąć lwią
część, pozostając przy 3 tys. m. Montaż filmu pochłonął dużo sił i energii.
Napotkano na trudności techniczne jak choćby synchronizację dźwięku z
przemarszem formacji mundurowych. Okazało się, że różne kamery kręciły z
inną prędkością przesuwu taśmy, z tej racji orkiestra nie była w stanie idealnie wkomponować muzykę w kroki marszowe.
Problem rozwiązała sama Riefenstahl, odpowiednio zwalniając lub
przyspieszając ścieżkę dźwiękową. Podczas montażu odwiedził ją szef Urzędu
do spraw Wehrmachtu, gen. Walter von Reichenau, który chciał się
dowiedzieć jak zostanie ukazana armia. Riefenstahl stwierdziła, że sceny z udziałem Wehrmachtu w ogóle się nie ukażą, ze
względu na ich złą jakość. Wywołało to oburzenie nazistów, gdyż był to pierwszy rok kiedy Wehrmacht uczestniczył na zjeździe.
Gen. Walter von Reichenau ingerował u samego Hitlera. Ten próbował uzyskać kompromis obu stron. Zaproponował by umieścić
prolog, w którym pokaże się sylwetki najważniejszych generałów i członków NSDAP. Wzburzona Riefenstahl powiedziała, że nie
jest to zgodne z jej koncepcją i zaprotestowała przeciwko tej ingerencji. Widząc jednak, że sytuacja jest bardzo trudna i
niezręczna wysunęła własny pomysł - realizacja filmu całkowicie poświęconego Wehrmachtowi w przyszłym roku.
Po kilku miesiącach ciężkiej pracy w końcu przyszedł czas na premierę. Ostateczna wersja
"Triumph des Willens" trwała 127 minut.
Koszt całkowitej produkcji wyniósł 270 tys. marek.
Z jakiego źródła pochodziły pieniądze? Riefenstahl z uporem podkreślała, że nie ze źródeł partyjnych, ale wszystko wskazuje właśnie na NSDAP. Wg reżyserki kredytu udzieliła UFA, ale umowa z UFA została podpisana dopiero na kilka dni przed zjazdem gdy wydano już ogromne sumy pieniędzy. Umowa dystrybucyjna potwierdza, że UFA nie finansowała filmu: "Zarząd zezwala na podpisanie umowy dystrybucyjnej z Leni Riefenstahl jako specjalną pełnomocniczką kierownictwa NSDAP na film Zjazd partii Trzeciej Rzeszy 1934, długości około 2400 m, na niemiecki obszar dystrybucyjny na czas nieograniczony, także na wąskiej taśmie. (...) Kierownictwo artystyczne i techniczne filmu objęła panna Riefenstahl, na zlecenie Führera w imieniu kierownictwa NSDAP, w piśmie z 19.04.1934. Zgodnie z pismem z tego samego dnia, pannie Riefenstahl oddano do dyspozycji 300 000 marek. Führer wyraził zgodę na rozpowszechnianie filmu przez UFA." (Trimborn, Leni Riefenstahl. Niemiecka kariera, s. 157). W filmie mogła wykorzystać trzy tysiące metrów filmu, a dysponowała stu dwudziestoma ośmioma tysiącami metrów materiału. Przejrzenie całości zajęło jej osiemdziesiąt jeden godzin. Przez sześć miesięcy pracowała dzień i noc, również w niedzielę.
Uroczysta premiera odbyła się 28.03.1935 r. w kinie "Ufa-Palast am Zoo" w
Berlinie. Na berlińską premierę wydano dwadzieścia dwa tysiące marek. Zebrała się tam śmietanka NSDAP, Leni przybyła ze swoim bratem i rodzicami. Zdenerwowana Riefenstahl nie wiedziała
jak zostanie przyjęty jej film, obawy okazały się niepotrzebne. Publiczność zgotowała reżyserce gorące owacje.
Hitler wręczył reżyserce bukiet białego bzu patrząc jej głęboko w oczy. Riefenstahl zemdlała, co tłumaczyła przepracowaniem.
Narodowosocjalistyczne wydawnictwo Eher-Verlag opublikowało publikację na temat powstawania filmu. Znalazło się w niej 16
zdjęć Führera i ponad trzydzieści fotografii reżyserki podczas prac. W 1935 r. Riefenstahl w podaniu do Izby Pisarzy Rzeszy podała się jako autorka tej książki. Po 1945 r. utrzymywała, że nie miała nic wspólnego z książką, w której w pierwszej osobie opisuje swoje doznania z realizacji filmu i pochlebnie wyraża się o Führerze. Ponadto tuż po premierze "Triumph des Willens" wydano broszurę, w
której reżyserka złożyła podziękowania nazistom za pomoc w realizacji filmu. Sama Riefenstahl po latach zaprzeczała tej
informacji, w pamiętnikach napisała, że broszura została przygotowana przez dziennikarza, który posiadając żonę Żydówkę pragnął
w ten sposób poprawić swoją sytuację. Twierdziła również, że nie miała czasu by przejrzeć informacje zawarte w broszurze przed
jej drukiem.
"Triumph des Willens" święcił triumfy w Niemczech , 1 maja podczas obchodów Narodowego Święta Pracy film otrzymał Narodową
Nagrodę Filmową za rok 1934/35. Podczas posiedzenia Izby Kultury Rzeszy (RKK) Joseph Goebbels tak argumentował decyzję
przyznania tego zaszczytnego wyróżnienia: "Film jest zupełnie wyjątkowym dokonaniem w tegorocznej produkcji. Jest
nam bliski, ponieważ przedstawiając nasze czasy posługuje się monumentalnymi, niespotykanymi dotąd obrazami.
Prezentuje naszą porywającą, polityczną rzeczywistość. Jest to wielka filmowa wizja Führera, który po raz pierwszy
ukazuje się nam w tak dobitny sposób". (cyt. za Eugeniusz Cezary Król, Leni Riefenstahl - życie i twórczość. Przyczynek do
dyskusji o miejscu i roli artysty w państwie totalitarnym, s. 359).
Po latach Riefenstahl broniąc się przed licznymi atakami powiedziała : "Ten film nie był dla mnie kwestią polityczną, lecz
organizacyjną. Tak samo filmowałabym w Moskwie, gdybym musiała, albo w Ameryce, gdyby odbywało się tam coś
takiego. Niezbyt chętnie, ale gdybym musiała byłoby tak samo. Fotografowałam i filmowałam konkretną materię,
motywy - najlepiej jak umiałam. I było mi wszystko jedno, czy chodzi o politykę, czy owoce i warzywa, czy też o coś
innego", zapytana dalej o przesłanie filmu, kontynuowała: "W czasie pracy nad nim nie zastanawiałam się nad tą
kwestią. Ale kiedy ukończyłam montaż, zrozumiałam, że jest tam pewne przesłanie (...) Chodzi mianowicie o
zapewnienie miejsc pracy (...) i o to, co znalazło się w kongresowym przemówieniu Hessa, kiedy mówił on o pokoju
(...) Oto motyw tego filmu-pokój. Nie wspomina o innych celach politycznych, nie mówi się o antysemityzmie, nie ma
mowy o nauce, o rasach - tylko praca i pokój", (wypowiedź z 1993 roku, cyt. za Eugeniusz Cezary Król, Leni Riefenstahl - życie
i twórczość. Przyczynek do dyskusji o miejscu i roli artysty w państwie totalitarnym, s. 360). Riefenstahl podkreślała, że w filmie
brak komentarza nakazującego określony odbiór widzowi.
Tag der Freiheit! - Unsere Wehrmacht! - Nürnberg 1935
(Dzień wolności! Nasz Wehrmacht - Norymberga 1935)
Leni Riefenstahl po raz kolejny pojawiła się na parteitagu w 1935 r. by sfilmować Wehrmacht. W "Triumph des Willens" nie wykorzystała zdjęć Wehrmachtu, gdyż jak twierdziła nie były one najlepszej jakości. Ostatniego dnia gdy występował Wehrmacht pogoda nie dopisała. Z powodu deszczu wszystkie ujęcia nie nadawały się do użytku. Wehrmacht był wyraźnie niezadowolony. W 1934 r. Wehrmacht po raz pierwszy wystąpił na zjeździe i jego pominięcie w filmie było niezrozumiałe dla generałów. Jeden z nich, gen. Walter von Reichenau, spotkał się z Riefenstahl w jej studiu w celu obejrzenia nieudanych zdjęć. Wg niego nie były one złej jakości i nie rozumiał dlaczego artystka nie zdecydowała się na ich użycie.
W Boże Narodzenie 1934 r. Riefenstahl spotkała się z Hitlerem w mieszkaniu Hessa by omówić ten problem. Nie chciała pójść na kompromis proponowany przez Hitlera, ale ostatecznie zgodziła się na dwuminutową sekwencję Wehrmachtu w "Triumph des Willens". Wiedziała, że nie usatysfakcjonuje to Wehrmacht i Hitlera zaproponowała więc rozwiązanie. Podjęła się zrobienia krótkometrażowego filmu o Wehrmachcie. Przy nowym filmie pomagali jej Walter Frentz, Hans Ertl, Guzzi Lantschner i Willy Zielke, który miał doświadczenie w filmowaniu czołgów i samolotów. Reżyserka zrobiła potrzebne ujęcia w dwa dni, ale na zjeździe była do samego końca, czemu zaprzeczała w swoich wspomnieniach. W "Film-Kurier" z 1935 roku pojawiały się zapisy potwierdzające ciągłą obecność Riefenstahl na zjeździe.
Olympia (Olimpiada)
Po zamieszaniu związanym z ogromnym sukcesem "Triumph des Willens" Leni Riefenstahl musiała odpocząć. Miejscem docelowym
jej wakacji stały się Alpy (miejscowość Davos). Po powrocie do Niemiec artystka często przebywała na berlińskim stadionie, gdzie
oddawała się aktywności fizycznej. Pewnego dnia zauważył ją Carl Diem, sekretarz generalny Komitetu Organizacyjnego XI Letnich
Igrzysk Olimpijskich, który wg relacji Riefenstahl zaproponował jej sfilmowanie zmagań sportowych w Berlinie 1936 roku. Początkowo nie była
zachwycona tym pomysłem, ale po wielu rozmowach i zapewnieniu, że realizacja filmu będzie podlegać Międzynarodowemu
Komitetowi Olimpijskiemu a nie Ministerstwu Propagandy Rzeszy, wyraziła zgodę. Wiele wskazuje na to, że to Hitler powierzył jej to zadanie, a nie Diem. 17 sierpnia 1935 r. Goebbels w swoim pamiętniku, zanotował że panna Riefenstahl będzie kręcić film o olimpiadzie, co uznał za bardzo dobry pomysł. W tym czasie Riefenstahl na łamach prasy mówiła, że to Goebbels, a czasami, że Hitler, zlecił jej to zadanie. Reżyserka postanowiła, że jej film nie będzie
tylko relacją z poszczególnych konkurencji olimpijskich, miał ukazać ideę olimpiady.
Finansowanie filmu należało do III Rzeszy, choć Riefenstahl uważała, że był on sponsorowany z środków prywatnych. W pamiętnikach twierdziła, że szukając funduszy na realizację filmu zwróciła się do wytwórni UFA, dyrektor generalny Ludwig Klitzsch miał zgodzić się na
pokrycie kosztów, postawił jednak jeden warunek, którego reżyserka nie była w stanie przyjąć. Chodziło o wplecienie w film akcji
fabularnej. Riefenstahl stanowczo zaprotestowała, to miał być dokument. Udała się więc do wytwórni Tobis. Friedrich Mainz stojący
na jej czele był gotów wyłożyć 1,5 miliona marek.
Istnieją dokumenty potwierdzające, że film był sfinansowany przez III Rzeszę. Goebbels 18 października 1935 r. przedstawił wniosek w tej sprawie na posiedzeniu gabinetu. Riefenstahl zawarła w 1935 r. umowę z Ministerstwem Propagandy Rzeszy, a nie z Tobisem, jak sama twierdziła po wojnie. Przeciwko Riefenstahl świadczą zapiski Goebbelsa z 13 października: "Zezwolenie na umowę z Leni Riefenstahl odnośnie filmu o olimpiadzie. Poza tym we wszystkim zaaprobowany mój punkt widzenia. Bardzo jestem z tego zadowolony", a 7 listopada kolejna wzmianka: "Panna Riefenstahl dostanie swoją umowę odn. filmu o olimpiadzie. Rzecz na 1,5 miliona. Jest bardzo rada". (Trimborn, Leni Riefenstahl. Niemiecka kariera, s. 180). Riefenstahl zawarła umowę dystrybucyjną z Tobisem, ale dopiero w 1936 r. już po nakręceniu filmu. Porozumienie z Ministerstwem Propagandy z 1935 r. dowodzi, że Riefenstahl otrzymała w sumie 2,8 miliona marek na film o olimpiadzie i Wehrmachcie. Pieniądze otrzymała w czterech ratach. Umowa, o której mowa, znajduje się w archiwum Federalnym w Berlinie. Honorarium reżyserki wyniosło czterysta tysięcy marek. Takiego honorarium nie otrzymał nikt w kinematografii niemieckiej za czasów nazistów. Riefenstahl uzyskała prawo do prywatnego wykorzystywania filmu, otrzymywała również dwadzieścia procent zysków z dystrybucji filmu.
Reżyserka postanowiła zdobyć wprawę w kręceniu imprezy sportowej, w tym celu udała się na VI Zimowe Igrzyska Olimpijskie w Garmisch-Partenkirchen (igrzyska odbywały się od 6 - 16.02.1936 r. ). Leni jedynie obserwowała i wypróbowywała kamery, podczas gdy Hans Jakob Weidemann otrzymał polecenie sfilmowania zimowej olimpiady. Minister Propagandy pragnął udowodnić artystce, że film o igrzyskach może powstać w krótkim czasie. Po premierze okazało się jednak, że obraz jest słaby i nie wzbudza zachwytu publiczności.
Zaraz po zakończeniu zimowych Igrzysk Olimpijskich reżyserka udała się do Rzymu, gdzie miała spotkać się z Benitem Mussolinim. Duce zaprosił Riefenstahl by zaproponować jej nakręcenie filmu o osuszaniu błot pontyjskich (akcja osuszania terenów w Latium przy której zatrudniono dużą liczbę pozostających bez pracy). Reżyserka nie przyjęła tej oferty tłumacząc się zaangażowaniem w prace nad "Olympią". Riefenstahl utrzymuje, że odegrała dużą rolę w sprawach rangi międzynarodowej. Mussolini na ich spotkaniu powiedział: "Proszę powiedzieć Führerowi, że cokolwiek zdarzy się z Austrią, nie będę ingerował w jej wewnętrzne sprawy". (cyt.za Leni Riefenstahl, Pamiętniki, s. 160).
Po powrocie Riefenstahl spotkała się z Hitlerem i przekazała mu tą wiadomość. Oto jej dalsze relacje z pamiętnika : "7 marca 1936 roku, tydzień po moim powrocie z Rzymu, Hitler wypowiedział pakt z Locarno i wydał rozkaz, by Wehrmacht wkroczył do zdemilitaryzowanej strefy Renu. Niebawem dowiedziałam się, że skłoniła go do tego kroku wiadomość przekazana od Mussoliniego, a tym, który zaplanował moją podróż do Rzymu, był ambasador włoski, Attolico". (Leni Riefenstahl, Pamiętniki, s. 161).
Tymczasem Riefenstahl przygotowywała się do swojego filmu, w maju rozpoczęła zdjęcia próbne. Ponad sto osób testowało sprzęt,
45 operatorów sprawdzało działanie kamer w różnych warunkach. Niezwykle istotny okazał się dobór czarno-białego filmu, Kodak
został wybrany do zbliżeń, Agfa okazała się najlepsza do planów ogólnych i ujęć architektury, natomiast Perutza przeznaczono do
filmowania boisk i pasów zieleni.
Następnie przyszedł czas na przygotowanie stanowisk pracy, po raz kolejny montowano szyny, windy. Riefenstahl pragnęła wykopać
doły na stadionie lekkoatletycznym, które umożliwiłyby jej uzyskanie niesamowitych ujęć. W tej sprawie musiała zgłosić się do
Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego by uzyskać niezbędne pozwolenia. Tu udało jej się postawić na swoim, nie powiodły się
jednak próby zainstalowania kamery wzdłuż bieżni i wybudowania wieży obok trybuny honorowej. Komitet zażyczył sobie by
zmniejszyć ilość kamerzystów pracujących na stadionie - ostatecznie zostało ich sześciu.
Leni zapragnęła nakręcić moment zapalenia znicza olimpijskiego. W tym celu udała się z kilkunastoosobową ekipą do Grecji. Warto
wspomnieć, że pomysł sztafety z ogniem został po raz pierwszy zrealizowany właśnie w 1936 r. na życzenie Niemieckiego Komitetu
Olimpijskiego. Od tego momentu ceremonia ta weszła w tradycję olimpiady. Niestety Riefenstahl nie była zadowolona z greckich
zdjęć. Poproszono więc jednego z biegaczy sztafety - Anatola o zapalenie znicza na stadionie w Delfach. Właśnie ta scena znalazła się w
"Olympii".
01.08.1936 r. nadszedł wielki dzień dla Niemiec - uroczyste otwarcie XI Letnich Igrzysk Olimpijskich. Uroczystość była filmowana
przez 60 operatorów. Leni wciąż eksperymentowała z miejscem umieszczania kamer by uzyskać jak najlepszy efekt i tak oto
znalazły się nad stadionem w balonie, pod wodą w basenie, w wykopanych dołach.
Innowacją było zastosowanie 600 milimetrowego teleobiektywu do filmowania zbliżeń twarzy. Każdego dnia kręcono około 15 km
materiału. Wieczorem dokonywao przeglądu taśm, by wyciągnąć niezędne wnioski na kolejne dni.
W trakcie prac na stadionie wielokrotnie dochodziło do konfliktów z Międzynarodowym Komitetem Olimpijskim, który nie wyrażał
zgody na część szalonych pomysłów reżyserskich. Do sprzeczek dochodziło również z Ministrem Propagandy, Josepha Goebbelsa
wyraźnie niepokoiło tempo prac: "Panna Riefenstahl urządza mi histeryczne sceny. Z tymi zwariowanymi kobietami nie
sposób pracować. Teraz chce na swój film o pół miliona więcej i zamierza zrobić za to dwa (filmy). A przy tym cały
interes śmierdzi z daleka. Jestem twardy jak skała. Ona płacze. To ostatnia broń kobiet. Ale na mnie to nie działa.
Ma pracować i pilnować porządku", ( z pamiętnika Josepha Goebbelsa 1936 rok, cyt. za Anna Maria Sigmund, Kobiety nazistów, s. 106).
Riefenstahl postawiła w końcu na swoim i zrealizowała dwie części:
"Olympia - Teil 1: Fest der Völker" , (Olimpiada - Część 1: Święto narodów)
"Olympia - Teil 2: Fest der Schönheit" (Olimpiada - Część 2: Święto piękna).
Montaż filmu zajął dwa lata, czasami pracowano po kilkanaście godzin dziennie, Riefenstahl z nożycami w ręku
dokonywała niezbędnych cięć. Uroczysta, długo oczekiwana premiera odbyła się 20 kwietnia 1938 roku (49 urodziny Adolfa Hitlera).
Kino "Ufa-Palast am Zoo" zostało specjalnie udekorowane z tej okazji, powiewały olimpijskie flagi a wokół budynku utworzono
szpaler członków SA i HJ. Publiczność oklaskiwała film w trakcie projekcji, a po jej zakończeniu zgotowała autorce owacje na
stojąco. Leni Riefenstahl przyjęła wyrazy uznania od Adolfa Hitlera, Josepha Goebbelsa i innych ważnych osobistości III Rzeszy. Po
triumfalnej premierze odbyło się przyjęcie w Ministerstwie Propagandy Rzeszy przy Wilhelmstrasse.
1 maja 1938 roku na posiedzeniu Izby Kultury Trzeciej Rzeszy Riefenstahl otrzymała Nagrodę Filmową za rok 1937/38, najwyższe odznaczenie w ówczesnej kinematografii niemieckiej.
Międzynarodowy Komitet Olimpijski uhonorował Leni Riefenstahl złotym medalem, był to dopiero początek licznych nagród, które
otrzymała. Rozpoczęło się światowe tournee "Bogów stadionów" - taki tytuł nosiła obcojęzyczna wersja "Olympii". Warto
wspomnieć o premierze w Polsce, która miała miejsce w Warszawie 5.09.1938 r. Patronat nad nią objął Józef Beck. Ponadto
"Olympia" pojechała do Japonii a nawet ZSRR. Leni Riefenstahl otrzymała list gratulacyjny od Józefa Stalina.
W połowie października 1938 roku Riefenstahl udała się do Stanów Zjednoczonych, gdzie początkowo spotkała się z ciepłym przyjęciem. Po 9 listopada 1938 roku atmosfera diametralnie się zmieniła. Nazywano ją "kochanką
Hitlera", zbojkotowano zarówno jej postać jak i jej filmy. Powodem takiej reakcji były doniesienia prasowe o "nocy kryształowej".
Reżyserka podczas podróży nie miała dostępu do prasy, gdy dziennikarze zapytali ją o opinię w tej sprawie, zdementowała te
informacje. Oczekiwania Riefenstahl związane z jej pobytem w Stanach Zjednoczonych nie zostały zrealizowane. Jej film
wyświetlono w Hollywood dla zaledwie 50 osób. Nie było mowy o nawiązaniu współpracy z amerykańskimi kinami dotyczącej
rozpowszechniania olimpijskiego filmu. Mimo wrogiej atmosfery Walt Disney zaprosił niemiecką reżyserkę do swoich studiów, by pokazać jej królestwo animacji. Disney był bowiem zafascynowany nazizmem i popierał nawet później ruchy krytykujące interwencję zbrojną USA w Europie. Film Riefenstahl spotkał się również z chłodnym przyjęciem w Wielkiej Brytanii.
"Olympia" przez wielu była atakowana za ukazanie fałszywego oblicza III Rzeszy. Wiadomo bowiem, że na czas Igrzysk
Olimpijskich odbywających się w Berlinie, zaprzestano prześladowań na tle rasistowskim. Dzieło Riefenstahl zakłamywało
rzeczywistość ukazując III Rzeszę jako kraj wolności, pokoju i tolerancji. "Olympia" do dnia dzisiejszego wzbudza zachwyt, jej
walory estetyczne trafiają do współczesnego widza.
W 1958 r "Olympię"" pokazywano w kinach Niemieckiej Republiki Federalnej. Państwowa komisja do spraw dobrowolnej samokontroli przemysłu filmowego zażądała jednak drobnych cięć. W pierwszej części wycięto 9 minut, które pokazywały z bliska Hitlera i jego najbliższe otoczenie, w drugiej części minutę z Reichsportführerem Hansem von Tschammerem und Osten. W 1972 roku próbowano ponownie wyświetlać film z udziałem Riefenstahl, ale spotkało się to z licznymi protestami. Riefenstahl sprzedała jedną kopię fundacji Deutsche Kinemathek, ale zastrzegła sobie prawo pisemnej zgody na każdą projekcję.
Nowy dom.
Riefenstahl była u szczytu sławy, zarabiała ogromne pieniądze, które umożliwiły jej postawienie domu przy Heydenstrasse 30 w Berlinie. Niektórzy uważali, że dom był prezentem od Hitlera, ale nie ma na to żadnych dowodów. Latem 1937 r. willa była gotowa do zamieszkania. Dom był położony nad lasem. Na dole mieścił się ogromny salon z przyległą przeszkloną altaną. Obok mieściła się sala projekcyjna. Na piętrze były pokoje, kuchnia i jadalnia na parterze. W garażu stał srebrny sportowy mercedes. Na tyłach domu znajdował się ogród, gdzie Riefenstahl częstowała Hitlera herbatą. Wyposażenie było kosztowne, na ścianach wisiały stare ryciny.
Tuż przed wybuchem II wojny światowej.
Po powrocie z USA Riefenstahl postanowiła wrócić do filmu fabularnego. Rozpoczęła prace nad nowym filmem pt. "Pentesilea". W tym celu reżyserka powołała nową firmę: "Leni Riefenstahl Film GmbH". Uzgodniła z Ministerstwem Propagandy Rzeszy kwestie finansowania filmu, wyszukała aktorów spełniających jej oczekiwania. 21 czerwca 1939 r. Goebbels zanotował w swoim pamiętniku, że Hitler ma finansować nowy film Riefenstahl. Miał być to film o królowej Amazonek na podstawie dramatu Kleista, wielkie marzenie reżyserki. Twierdziła, że wszystkie filmy, które do tej pory robiła, były wstępem do "Pentesilei". O zrobieniu tego filmu Riefenstahl myślała już po "Triumph des Willens", ale wciąż czuła się niegotowa. Po realizacji "Olympii" nabrała pewności siebie i pragnęła osiągnąć mistrzostwo w filmie fabularnym. W marcu 1939 r. film został wpisany pod numerem 1087 do rejestru tytułów Izby Filmowej Trzeciej Rzeszy. Uzyskała zgodę od generalnego gubernatora Libii, marszałka Italo Balbo, na kręcenie zdjęć. Riefenstahl miała zagrać główną rolę, w tym celu uczyła się jeżdżenia konno na oklep i tyłem. Ponadto pobierała lekcje wymowy i trenowała swoje ciało. Miała osobistego trenera, ćwiczenia odbywały się każdego dnia. Do realizacji filmu jednak nie doszło. Tak duże przedsięwzięcie wymagało znacznych środków finansowych, których w przededniu wybuchu wojny nie można było przeznaczyć.
Aby zregenerować siły udała się do Tyrolu. 31 sierpnia Riefenstahl musiała wrócić do Berlina. Dowiedziała się, że
operatorzy, którzy mieli z nią współpracować są już w koszarach. Pragnęli uniknąć powołania na front, liczyli na możliwość
pracowania w kampaniach propagandowych. Riefenstahl udała się do Kancelarii Rzeszy by spotkać się z Hitlerem i przedstawić mu
sytuację jej operatorów. Gdy dostała się tam, usłyszała słowa o planowanym rozpoczęciu działań wojennych, od 5:45 rano.
Riefenstahl miała się teraz zajęć strategicznie ważnymi filmami dla III Rzeszy, a nie filmem fabularnym.
Wojna.
Leni Riefenstahl w swoich pamiętnikach pisała, że otrzymała zgodę Hitlera i Naczelnego Dowództwa Wehrmachtu na utworzenie oddziału filmowego. Wiele wskazuje na to, że nie działała ona z ramienia Wehrmachtu. W tajnych dokumentach jej ekipę określano jako "specjalną ekipę filmową", a Erich von Manstein w swoich wspomnieniach pisał, że ekipa Riefenstahl nie była utworzona z polecenia Wehrmachtu. Dokument z 10 września 1939 r. pochodzący z Ministerstwa Propagandy dowodzi, że zleceniodawcą Riefenstahl był Hitler i Ministerstwo Propagandy. 10 września jej ekipa dotarła do samego centrum walk. Erich von Manstein, szef sztabu generalnego Grupy Armii Południe, przyjął Riefenstahl chłodno. Najchętniej pozbyłby się nieoczekiwanego intruza, ale nie mógł tego zrobić. Jeszcze tego samego dnia zabrał ją do miejscowości Końskie.
12 września 1939 roku Riefenstahl była świadkiem masakry w Końskie, jednej z pierwszych zbrodni wojennych. Riefenstahl utrzymywała, że
Wehrmacht zachował się tak brutalnie gdyż wcześniej odkryto zwłoki ich rodaków zabitych przez Polaków. 10 września polscy partyzanci zabili niemieckiego generała policji Roettiga i czterech niemieckich żołnierzy. W pamiętniku napisała,
że wydarzenie którego była świadkiem wstrząsnęło nią. Dlatego też według jej relacji udała się do gen. von Reichenaua by
zakomunikować mu to co zobaczyła. Uzyskała zapewnienie, że wojskowi zostaną ukarani. 19 września udała się do Hitlera,
który przebywał tymczasowo w Gdańsku. Również on wyraził oburzenie i obiecał wyciągnięcie konsekwencji, choć w rzeczywistości doprowadził do ułaskawienia oskarżonych żołnierzy.
Nie chciała by jej nazwisko było kojarzone ze zbrodniami wojennymi dokonanymi przez niemieckich żołnierzy. Cele powołania specjalnej ekipy Riefenstahl nie są do końca jasne, choć pewne przesłanki wskazują na to, że pracowała nie tylko nad filmem o kampanii polskiej, ale i zdjęciami, które miały znaleźć się w archiwum filmowym narodowego socjalizmu. Riefenstahl pracowała na potrzeby tego archiwum już w 1935 roku podczas zjazdu w Norymberdze, gdzie kazała swoim kamerzystom skrupulatnie dokumentować każdy punkt programu. Być może prace na rzecz archiwum tłumaczą obecność Riefenstahl podczas wkroczenia wojsk Wehrmachtu do Warszawy 5 października.
Riefenstahl po masakrze, której była świadkiem, nie podjęła się realizacji filmu o kampanii polskiej. Zadanie to otrzymał dwudziestodziewięcioletni Hippler, SS-Obersturmbannführer, który zajął się montażem zdjęć z Polski. Powstał film pt. "Kampania w Polsce", który mógł zawierać również zdjęcia wykonane przez ekipę Riefenstahl, o czym świadczy fakt, że jako autorów filmu wymienia się m.in. Seppa Allgeiera i Guzziego Lantschnera, którzy byli członkami specjalnej ekipy Riefenstahl.
Prace nad "Pentesileją" zostały wstrzymane, Riefenstahl zabrała się więc do realizacji "Tiefland" (Nizina) na podstawie opery
Eugene d'Alberta. . Już w 1934 r. Riefenstahl przygotowywała się do tego filmu. Pragnęła nakręcić ten film z wytwórnią Terra. W 1934 r. wybrała się do Hiszpanii, gdzie miała zrobić pierwsze zdjęcia do filmu. Niestety do zdjęć nie doszło z powodu trudności finansowych, Terra nie wywiązała się ze swoich zobowiązań i Riefenstahl musiała porzucić ten projekt na prawie sześć lat.
Wiele wskazuje na to, że Hitler mógł być żywo zainteresowany zrobieniem tego filmu. Cenił bardzo operę Eugene d'Alberta. Po raz pierwszy widział ją w 1908 r. w Wiedniu. 27 października 1938 r. podczas wizyty w Operze Wiedeńskiej poprosił o wystawienie właśnie tej opery. Opera opowiadała o walce między czystą, nieskażoną niziną, a jej dekadencką stroną. Riefenstahl była zainteresowana zrobieniem tego filmu ze względu na możliwość uzyskania efektu malarskiego. Być może "Tiefland" była ich wspólnym pomysłem. Firma Riefenstahl-Film GmbH w 1942 r. w jednym ze swoich sprawozdań napisała, że "Tiefland" jest filmem "produkowanym na zlecenie Führera i przy wsparciu Ministerstwa Rzeszy ds. Edukacji i Propagandy". (Trimborn, Leni Riefenstahl. Niemiecka kariera, s. 266).
Wiadomo, że w trakcie wojny Hitler przekazał środki na realizację "Tiefland". Riefenstahl w pamiętnikach sugerowała, że była koproducentką filmu wraz z Tobisem. W aktach Tobisu znajduje się dokument wyjaśniający sprawę finansowania tego filmu: "Środki do realizacji filmu mają zostać udostępnione przez skarbnika NSDAP na czarno, a oficjalnie pochodzić z prywatnych środków Führera" (Trimborn, Leni Riefenstahl. Niemiecka kariera, s. 268).
Również po wojnie wystąpiły trudności z realizacją filmu. Były problemy z obsadą,
z realizacją zdjęć plenerowych przewidzianych w Hiszpanii. Zamiast Hiszpanii zdecydowano się na Alpy (rejon Mittelwaldu) i włoskie
Dolomity. W filmie wystąpili Romowie i Sinti z obozu Leopoldskron koło Salzburga.
Joseph Goebbels popędzał Riefenstahl, oskarżał ją o zwlekanie z produkcją w celu uniknięcia kolejnego zlecenia z Ministerstwa
Propagandy Rzeszy. Z czasem przedłużania się wojny Minister Propagandy coraz mniej uwagi poświęcał Leni Riefenstahl. W
połowie czerwca Leni uzyskała zgodę od Hitlera na pobyt w Hiszpanii w celu nakręcenia ujęć walki z bykami. Gdy reżyserka wróciła
do Berlina, dowiedziała się o konieczności ewakuacji jej firmy z powodu licznych nalotów.
Film napotykał mnóstwo przeszkód na swej drodze, długo wyczekiwana premiera miała miejsce dopiero 11.02.1954 roku w
Stuttgarcie (kino "E.M. Theater").
"Tiefland" znalazła się w Księdze Guinessa zyskując tytuł rekordzisty
w kategorii długości realizacji filmowej. 98 minutowy film spotkał się z różnymi opiniami, najbardziej krytycznie przyjęty w Niemczech,
(bardziej bojkotowano twórczynię, niż sam film).
Życie prywatne.
Riefenstahl bardzo długo nie mogła znaleźć mężczyzny swojego życia. Nie oznacza to jednak, że żyła samotnie czekając na tego
jedynego. Heinz Jaworsky, jeden z operatorów współpracujących z reżyserką twierdzi, że zawsze przy jej boku znajdował się
jakiś mężczyzna.
Pierwszą przygodę miłosną przeżyła w wieku 21 lat. Otto Froitzheim był jej pierwszym partnerem seksualnym. Kontakt miał
charakter czysto fizyczny. Młodziutka Leni chciała za wszelką cenę skosztować zakazanego owocu, zwłaszcza że większość jej
koleżanek miało to wydarzenie już dawno za sobą. Zaaranżowała spotkanie z Ottonem tylko w jednym celu. Zaraz po jego
realizacji Otton ubrał się i poszedł na spotkanie.
Tak o to Leni wspominała tamten moment: "Przeżyłam szok. I to ma być miłość? Ból i roczarowanie, nic poza tym. Jakże
to odległe od moich marzeń i nadziei!" (Leni Riefenstahl, Pamiętniki, s.32).
O jej względy walczyli między innymi Arnold Fanck, Luis Trenker. Z Trenkerem Riefenstahl przeżyła ognisty romans, pełen
namiętności i nieoczekiwanych zwrotów akcji. Była również związana z operatorem Hansem Schneebergiem, którego obdarzyła
gorącym uczuciem.
21 marca 1944 r. Leni Riefenstafhl została żoną
Petera Jacoba - oficera strzelców górskich, odznaczonego Krzyżem Rycerskim
Żelaznego Krzyża (1941.06.13), Petera poznała podczas zdjęć do "Tiefland" w Mittelwaldzie. Uroczystość odbyła się w Kitzbühel.
30.03.1944 roku nowożeńcy udali się do rezydencji w Berghofie. Tam po raz ostatni Riefenstahl spotkała się z Führerem.
Peter Jacob - człowiek, którego niewątpliwie darzyła uczuciem wielokrotnie ją zdradzał. Dlatego też małżeństwo rozpadło się w
latach pięćdziesiątych.
Co ją łączyło z Hitlerem ?
Adolf Hitler podziwiał Leni Riefenstahl, uważał ją za niezwykle
utalentowaną kobietę. Ich stosunki nigdy nie wykroczyły poza
sferę przyjaźni, (choć i to słowo jest chyba zbyt mocne dla określenia tego co ich łączyło).
Już od 1938 - czasu jej wizyty w Stanach Zjednoczonych
pojawiały się informacje o ich rzekomym romansie. Po wojnie
plotka ta przybrała na sile. W prasie pojawiały się tytuły typu "Leni tańczyła nago przed Adolfem".
Leni Riefenstahl nie miała romansu z Adolfem Hitlerem - nie ma na to najmniejszych dowodów.
Dlaczego Adolf Hitler szanował Leni Riefenstahl? Jako niedoszły student Akademii Sztuk Pięknych w Wiedniu,
z pewnością miał w sobie pewną wrażliwość estetyczną, którą widział w filmach Riefenstahl.
Ponadto byli w pewnym sensie do siebie podobni.
Oboje mieli
wysokie zdanie o sobie i oboje życie prywatne stawiali na dalszym planie.
08.05.1945 r. - koniec pewnego etapu.
07.05.1945 roku Amerykanie znaleźli się przy granicy niemiecko-austriackiej. Leni Riefenstahl została aresztowana i osadzona
w obozie jenieckim przy Kwaterze Głównej 7. Armii USA w Dachau.
Riefenstahl była dobrze traktowana, szef obozu zapraszał ją na wspólne herbatki. Christina Schroeder wspomina, że oprócz Riefenstahl zapraszane były również inne kobiety przebywające w obozie np. hrabina Czerniceck, pani Müller czy Magdalene Wanderer. Herbatki kończyły się zwykle nad ranem. W czasie pobytu w Dachau przesłuchiwali ją Hans Wallenberg i Ernst Langendorf. Jej wypowiedzi wydawały się przemyślane. Riefenstahl musiała pod koniec wojny głęboko zastanowić się nad swoim życiem i przygotować sobie scenariusz opowieści o jej powiązaniach z nazistami. Była konsekwentna i zajadle broniła wypracowanego stanowiska. German Intelligence Service sporządził raport na temat Riefenstahl, z którego wynikało, że Riefenstahl postrzegano jako osobę prawdomówną, która dopuściła się wobec świata grzechu zaniechania. Nie chciała widzieć antysemityzmu i okrucieństwa w Hitlerze i III Rzeszy. Kochała sztukę i możliwość realizowania swoich pasji artystycznych stawiała na pierwszym planie.
03.06.1945 roku Riefenstahl została zwolniona z obozu, ale nie
był to jeszcze koniec jej udręki. Francuzi, którzy wkroczyli do Tyrolu zajęli dom reżyserki w Kitzbühel a ją samą aresztowali.
Riefenstahl była internowana, początkowo w więzieniu w Innsbrucku, później zastosowano wobec niej areszt domowy w Kitzbühel. Potem wydalono ją z Austrii do strefy niemieckiej znajdującej się pod kuratelą francuską. Następnie została skierowana do zakładu dla umysłowo
chorych we Fryburgu Bryzgowijskim. Spędziła tam 4 miesiące. W sierpniu 1947 roku została zwolniona, nie postawiono jej
żadnych zarzutów. Riefenstahl długo musiała walczyć o odzyskanie materiałów, które zostały przewiezione do Paryża.
W 1948 r. w Villingen została oczyszczona z zarzutów, zakwalifikowano ją jednak, jako "sympatyczkę". Leni Riefenstahl nigdy
nie należała do NSDAP ani do innej nazistowskiej organizacji. Miała nadzieje, że uda jej się odbudować karierę. Wierzyła, że będzie
mogła robić to co kocha.
Niestety wciąż wytykano jej związek z Adolfem Hitlerem, a po publikacji sfałszowanego dziennika Ewy Braun nazywano ją "dziwką
Hitlera". Luis Trenker - autor pamiętnika umieścił w nim opis tańczącej nago Riefenstahl przed Adolfem Hitlerem. Mimo, iż dziennik
został oficjalnie uznany za fałszywy artystka wciąż spotykała się z jego negatywnym wydźwiękiem (proces wytoczono z powództwa
Reiefenstahl).
W 1949 r. reżyserka została oskarżona o wykorzystanie w "Tiefland" Romów i Sinti z obozu koncentracyjnego.
Sprawę po raz pierwszy nagłośniona została 1 maja 1949 roku przez magazyn ilustrowany "Revue". Autorka artykułu, Erika Schmachtenberger, utrzymywała, że Riefenstahl sama dokonała wyboru potrzebnych jej statystów w obozie koncentracyjnym. Riefenstahl wytoczyła proces Helmutowi Kindlerowi, wydawcy gazety. 23 listopada 1949 r. odbył się proces w Monachium. Na korzyść reżyserki przemawiali jej współpracownicy. Artykuł z "Revue" w opinii sądu był krzywdzący dla Riefenstahl. Wydawca musiał zapłacić grzywnę w wysokości sześciuset marek. Sprawa statystów z "Tiefland" co jakiś czas się odzywała, ostatni raz w latach osiemdziesiątych za sprawą reżyserki Niny Gladitz, która poświęciła wiele czasu na dokładne zbadanie okoliczności zatrudnienia statystów. Gladitz nie tylko w pełni popierała wcześniej pojawiające się zarzuty, ale dodatkowo nakręciła film pt. "Czas milczenia i ciemności" z udziałem byłych statystów z filmu Riefenstahl. Film został wyświetlony tylko raz we wrześniu 1982 roku w Westdeutsche Rundfunk. Wielu statystów potwierdziło obecność Riefenstahl w obozie w okolicach Salzburga. Twierdzili, że reżyserka sama wybrała ludzi, którzy mieli stanowić tło w jej filmie. Drugi poważny zarzut postawił jej Josef Reinhardt, statysta z "Tiefland", który utrzymywał, że jako trzynastoletni chłopiec powiedział reżyserce o planowanej zagładzie Cyganów w Oświęcimiu. Riefenstahl miała obiecać pomoc, z której nic nie wyszło. Riefenstahl była oburzona i kolejny raz zdecydowała się wyjść na drogę sądową. W trakcie pierwszego postępowania zakazano tymczasowo dalszych emisji filmu do wyjaśnienia. Spór między kobietami trwał kilka lat i toczył się w sądzie okręgowym we Freiburgu. Gladitz miała mocne argumenty, które przekonały sąd do wznowienia emisji filmu. Nakazano jednak usunąć fragment sugerujący, że Riefenstahl wiedziała o tym, co się dzieje w Oświęcimiu już w 1941 roku. Gladitz nie wyraziła zgody na ingerencję w filmie, wolała by został nietknięty w archiwach.
Lata 1948 - 1952 to czas postępowania denazyfikacyjnego wobec Leni Riefenstahl.
W tym czasie cztery izby orzekające próbowały ustalić jej zaangażowanie na rzecz III Rzeszy. Tylko raz zakwalifikowano ją jako bierną uczestniczkę.
Izba Orzekająca we Fryburgu Bryzgowijskim i w
Berlinie oczyściła artystkę ze stawianych jej zarzutów. Oto fragmenty "Wyroku Izby Orzekającej badeńskiej Komisji Państwowej do
spraw rehabilitacji politycznej we Fryburgu", który zapadł 16.12.1949 r.: "...Zostało oficjalnie ustalone, że pani Leni
Riefenstahl nie była członkiem Partii Nazistowskiej ani żadnego jej oddziału, a zatem nie ciąży na niej zarzut
określony w paragrafie 38 (...) Śledztwo w sprawie stosunków z głównymi osobistościami Trzeciej Rzeszy, wbrew
rozpowszechnionym pogłoskom i doniesieniom prasowym, nie stwierdziło żadnych związków prócz tych, które były
konieczne do realizacji jej artystycznych przedsięwzięć. W szczególności nie znaleziono żadnych dowodów, które by
mogły uzasadnić twierdzenia o jej bliskich, a nawet intymnych stosunkach z Hitlerem. Do takich samych wniosków
doszły prowadzące w tej sprawie śledztwo amerykańskie i francuskie władze okupacyjne. (...) Pani Riefenstahl
nigdy nie próbowała wywierać jakiegokolwiek wpływu na polityczne decyzje kierownictwa Trzeciej Rzeszy, ani go
nie wywierała. I przed objęciem władzy przez nazistów, i potem, nie miała nic wspólnego z polityką. Była całkowicie
pochłonięta swoimi zainteresowaniami artystycznymi. Myśl o uprawnianiu propagandy na rzecz Partii Nazistowskiej
była jej zupełnie obca(...) Zaciekła nienawiść, z jaką odnosił się do pani Riefenstahl dr Goebbels i wysocy urzędnicy
Ministerstwa Propagandy dowodzi, że kręgi partyjne nigdy nie uważały jej za propagatorkę Trzeciej Rzeszy. Pani
Riefenstahl nigdy się nie godziła na tworzenie filmów propagandowych lub agitacyjnych, takich jak Żyd Süss, choć
otrzymywała podobne propozycje(...) Jej główne dochody pochodziły z wcześniejszych filmów i wcale nie zabiegała
o zlecenia z ramienia Partii czy nazistowskiego rządu; podjęła się tych zleceń pod naciskiem(...) Fałszywy także się
okazał zarzut, że przy realizacji jej prywatnych filmowych przedsięwzięć otrzymywała do dyspozycji oddziały
wojskowe i więźniów obozów koncentracyjnych. Nigdy oddziały woskowe nie maszerowały przed nią, aby mogła
sobie wybrać odpowiedniego aktora do filmu Tiefland, a Cyganie, którzy grali w tym filmie, byli ochotnikami i nie
zostali dowiezieni z obozu koncentracyjnego..." (cyt. za Wiesława Czapińska, Artyści w Trzeciej Rzeszy, s. 30-34).
Pełny tekst Wyroku Izby Orzekającej badeńskiej Komisji Państwowej do spraw rehabilitacji politycznej we Fryburgu.
Uznano, że nie była "propagatorką nauk nazistowskich" - film o kongresie NSDAP został bowiem zrealizowany pod presją. Wyrok
sądu nie oznaczał koniec problemów i możliwość kontynuowania kariery.
Po raz ostatni stawiła się przed izbą orzekającą 21 kwietnia 1952 r. w Berlinie. Po raz ostatni stwierdzono, że prawo o denazyfikacji nie znajduje zastosowania wobec Riefenstahl. Dzięki temu orzeczeniu udało jej się odzyskać mienie pozostawione w Berlinie.
Wciąż wysuwano oskarżenia, z którymi Leni Riefenstahl nieustannie walczyła.
Pod koniec lat pięćdziesiątych na ekrany kin wszedł film Erwina Leisera pt. "Mein Kampf". Riefenstahl po jego obejrzeniu była w
szoku: "Weszłam do kina, gdy film już się zaczął, a kiedy spojrzałam na ekran, dosłownie osłupiałam. Nie mogłam
uwierzyć w to, co zobaczyłam. To był Triumpf woli, film o zjeździe parii w Norymberdze, który zrealizowałam w
1934 roku. Nie był to jednak, jak mi się z początku wydawało, cały film, lecz wycinanka, w której np. dłuższe
fragmenty materiału Arbeitdienst i innych dobrze znanych sekwencji połączono ze strasznymi obrazami z obozów
koncentracyjnych. Stanowiło to wielkie naruszenie prawa własności i kradzież intelektualną", (Leni Riefenstahl,
Pamiętniki, s. 390). Dystrybutorzy filmu zostali zmuszeni przez sąd do zapłaty odszkodowań.
Z kolei w 1960 r. w Paryżu ukazała się książka wydawnictwa Plon pt. "Sechs Millionen Tote" (Sześć milionów zabitych), w której
jej autor Victor Alexandrov utrzymywał, że Leni Riefenstahl była twórczynią filmów o obozach koncentracyjnych. Poświęcił
reżyserce jeden rozdział pt. "Tajemnica Leni Riefenstahl".
Oto fragment z tego rozdziału: "Podczas pierwszego przesłuchania reżyserki filmowej Leni Riefenstahl przed władzami
francuskimi odmówiła ona podania dokładniejszych informacji, gdy wymieniono nazwisko Eichmanna. Leni Riefenstahl
filmowała jeden ze swych dokumentów na terenie obozów zagłady, we współpracy technicznej z prezesem
Judenreferates, sekcji A4. Bez jego podpisu i bez wyrażenia zgody tego wysokiego urzędnika wejście na teren
obozu koncentracyjnego i robienie tam zdjęć nie byłoby możliwe. Wypytywana następnie przez służby francuskie,
angielskie i amerykańskie, odmówiła ujawnienia miejsca ukrycia słynnych dokumentów, w których filmowała Hitlera
i Goebbelsa. Tajemnicę tę Leni Riefenstahl zabierze chyba do grobu", (cyt. za Leni Riefenstahl, Pamiętniki, s. 392 - 393).
1 grudnia 1960r. francuski sąd zakazał dalszego rozpowszechniania książki do momentu kiedy cytowane wyżej fragmenty nie
zostaną z niej usunięte.
Afryka.
W latach 1950 - 1964 planowała nakręcenie aż 11 filmów. Żaden nie doczekał się realizacji.
Mając 60 lat postanowiła zmienić coś w swoim życiu. Będąc pod urokiem lektury "Zielonych wzgórz Afryki" E. Hemingwaya
pojechała do Afryki: "Któregoś wieczoru zaczęłam czytać nową książkę Hemingwaya: Zielone wzgórza Afryki. Właśnie
się ukazała. Czytałam ją do świtu. Fascynacja autora Afryką, trwająca przez całe jego życie, udzieliła się i mnie.
Ten świat, dotychczas zupełnie mi obcy, całkowicie mną owładnął....", (Leni Riefenstahl, Pamiętniki, s. 347).
Najpierw zauroczyła ją Kenia, gdzie nie tylko filmowała ale i
fotografowała. Pragnęła zrealizować film pt. "Schwarze Fracht" (Czarny
ładunek) o handlu niewolnikami w Afryce. Niestety nie doszło do realizacji
tego przedsięwzięcia z dwóch powodów: wypadek producentów i braki
finansowe.
Leni Riefenstahl przeżyła wówczas załamanie nerwowe.
Dość szybko jednak powróciła do pełni sił i w 1962 r. udała się do
Sudanu. To tu zetknęła się z ludem Nuba. Wielokrotnie tam powracała w
latach 60 i 70. Kręciła film i robiła zdjęcia. Nie znalazła sponsorów na
produkcję filmu, udało jej się jednak wydać trzy albumy przedstawiające
zdjęcia z Afryki.
Wielokrotnie zarzucano jej kult pięknych ciał Nubijczyków. Pojawiały się
komentarze o "gloryfikacji uroku barbarzyństwa".
Mimo to Art. Directors Club uznał jej albumy za najlepsze prace w 1975
roku. Nawiązała współpracę z hamburskim "Der Stern", nowojorskim
"The National Geographic" i londyńskim "The Sunday Times".
W 1972 r. Riefenstahl fotografowała Igrzyska Olimpijskie w Monachium,
jej zdjęcia ukazały się w "The Sunday Times".
W między czasie poznała Horsta Kettnera, który towarzyszył jej podczas
wypraw. Ten młodszy od niej o 40 lat mężczyzna stał się dla niej kimś
więcej niż tylko współpracownikiem.
Po raz ostatni pojawiła się w Sudanie w lutym 2000 roku. Towarzyszył jej Ray Müller, reżyser, który nakręcił film o tej wyprawie. W "Leni Riefenstahl. Afrykańskie marzenie" możemy zobaczyć pełną pasji i zaangażowania kobietę. Müller twierdził, że Riefenstahl rozkwitała przed kamerami. Chciała pokazać się jako wielka artystka, która mimo swego wieku wspaniale znosi trudy wyprawy. W Kadugli Riefenstahl spotkała się z Nubijczykiem, który był małym chłopcem gdy Riefenstahl mieszkała razem z plemieniem. Od niego dowiedziała się o śmierci dwóch przyjaciół. Wiadomość ta wstrząsnęła nią ogromnie, reżyserka krzyczała z rozpaczy. Jednak już po chwili krzyczała na Müllera, że nie zarejestrował na kamerze jej żalu i spontanicznej reakcji. Reżyser był zdziwiony: "(...) Jestem pod wrażeniem. Ta kobieta, przed momentem jeszcze tak wstrząśnięta, chwilę później już myśli o dramaturgicznym efekcie tego wstrząsu. U Leni Riefenstahl granica między życiem a filmem jest płynna. To była kluczowa scena, mówi. Ma rację, to kluczowa scena. Potem wycofuje się, nadąsana." (Trimborn, Leni Riefenstahl. Niemiecka kariera, s. 358-359).
Riefenstahl i Speer - po wojnie.
Albert Speer krótko po opuszczeniu więzienia Spandau napisał list do Leni: "Droga Leni Riefenstahl! Nasza trwająca od lat
przyjaźń, której nie naruszyła nawet moja niewola, upoważnia mnie teraz do nawiązania z Tobą kontaktu. Myślę,
że zgodzisz się ze mną, by zachować naszą poufałą formę zwracania się do siebie i że nadal jesteśmy "na Ty" ?
W połowie listopada będziemy z żoną w Monachium, zadzwonię do Ciebie. Cieszę się na myśl, że znowu się
zobaczymy. Pozdrawiam serdecznie. Twój Albert Speer". ( napisany 8.10.1966 r. Leni Riefenstahl, Pamiętniki, s. 470).
Wkrótce Speer przyjechał do mieszkania Riefenstahl przy Tengstrasse. Obiecali sobie, że będą się częściej widywać. Gdy Speer
opublikował swoje wspomnienia Leni otrzymała od niego egzemplarz wraz z listem (1969 r.). Artystka natychmiast oddała się
lekturze, to co przeczytała nieco ją rozczarowało. Pragnęła uzyskać odpowiedź na pytanie "co takiego było w Hitlerze tak
fascynującego", (Leni Riefenstahl, Pamiętniki, s. 508).
Speer zadzwonił do Riefenstahl by poznać jej opinię o książce. Jak twierdzi Leni, wytknęła mu błędy, szczególnie jeden, który
dotyczył jej osoby. Chodziło o filmowanie kongresu z 1935 roku. Część materiału została uszkodzona i należało zrobić powtórne
zdjęcia. Speer podawał, że chodziło o przemówienie Rudolfa Hessa, Riefenstahl upierała się że o Juliusa Streichera. Speer umiał
się przyznać do błędu i obiecać poprawki w kolejnych wydaniach.
Speer i Riefenstahl spotkali się w Wolkensteinie, gdzie Leni spędzała wakacje. Dużo rozmawiali, chodzili razem na spacery i
pracowali nad książkę Riefenstahl o Afryce. Dzięki pomocy Alberta Speera udało się znacznie skrócić tekst albumu, dzięki czemu
zyskał zgrabniejszą formę.
Podwodny świat.
W wieku 71 lat Leni Riefenstahl zapisała się na kurs nurkowania.
"Widziałam jak młodzi ludzie, żaden z nich nie przekroczył dwudziestki, ćwiczyli codziennie w basenie pływackim.
Zastanawiałam się, czy jakikolwiek nauczyciel nurkowania zaryzykowałby i zgodził się przyjąć na swój kurs
siedemdziesięcioletnią uczennicę. Moje pragnienie nurkowania z butlą tlenową było jednak tak wielkie, że
postanowiłam uciec się do pewnego podstępu. Zaszachrowałam trochę z datą urodzenia i zapisałam się jako Helene
Jacob. Zamiast 1902 wpisałam w blankiecie zgłoszeniowym 1922. Mimo tego odmłodzenia instruktor spojrzał na mnie
z niedowierzaniem. Chyba sobie pomyślał: I tak jej się nie uda".
W dniu egzaminu ocean był wzburzony, woda granatowa. Riefenstahl zaczynała przeczuwać porażkę, ale mimo tych
niesprzyjających warunków udało jej się wykonać wszystkie niezbędne czynności. Egzamin zdała ku zaskoczeniu instruktora, który wieczorem
przeżył jeszcze większy szok na wiadomość o prawdziwym wieku swojej kursantki.
Od tego momentu z Horstem Kettnerem oddawała się swojej nowej pasji. Nurkowała w Oceanie Indyjskim, Morzu Czerwonym i na
Karaibach. Pierwszy album podwodny wydała w 1978 roku pod tytułem "Ogrody koralowe". Ukazał się w Niemczech, USA, Anglii, Francji, Włoszech i Hiszpanii. Drugi album ukazał się w 1990 roku. "Podwodne cuda" odniosły ogromny sukces. Opisy do zdjęć z albumów pisali biolodzy i badacze głębin. Riefenstahl była zdziwiona ciepłym przyjęciem tych fotografii. Obawiała się, że skoro w jej Nubijczykach dopatrywano się SS-Mannów, to tutaj widzowie zobaczą brunatne ryby.
W wieku 90 lat wciąż nurkowała nie poddając się upływowi czasu.
Stała się ikoną witalności. Albumy były wynikiem ponad tysiąca zanurzeń. Riefenstahl w poszukiwaniu podwodnego piękna udała się na Malediwy, do Sri Lanki, Kenii, na Karaiby i do Mikronezji. Do historii przeszła jako najstarszy aktywny nurek. W 1999 r. na jej koncie było ponad dwa tysiące zanurzeń.
W jej podwodnych podróżach towarzyszył jej najczęściej młodszy od niej o 40 lat Horst Kettner, który stał się jej opiekunem i obrońcą legendy Riefenstahl. Artystka kochała podwodny świat i była przerażona jego dewastacją. Została członkiem Greenpeace, a w swoich książkach i wywiadach zaciekle protestowała przeciw połowom z harpunem i połowom rzadko spotykanych ryb.
Wspomnienia.
Na ich napisanie poświęciła 5 lat swojego życia. Prace rozpoczęła w wieku 80 lat.
Oto co sama napisała o tym przedsięwzięciu:
"Pierwszą próbę podjęłam 1 listopada 1982 roku. Przede mną leży pusty blok
białego papieru, dziewiczo czysty. Gdybym sobie mogła wtedy wyobrazić, że
praca ta pochłonie mi pięć lat życia, nigdy bym się na to nie porwała. Stałam
się więźniem, przykutym do biurka, który musi porzucić niemal wszystko, co
tak lubi. Co gorsza, te lata wypełniały choroby, pisanie bywało trudne, a
niekiedy wprost niemożliwe", (Leni Riefenstahl, Pamiętniki, s. 580).
Podczas prac Leni Riefenstahl opierała się na częściowo zachowanych pamiętnikach,
korespondencji którą posiadała i artykułach prasowych. Co do wiarygodności
cytowanych słów Hitlera, Riefenstahl wypowiedziała się tak:
"Hitler tak zaważył na moim życiu, że pamiętam każde słowo z rozmów, jakie
prowadziłam z nim samym i z większością osobistości z jego otoczenia.
Opisywałam potem bardzo często przebieg tych spotkań swoim znajomym i
przyjaciołom, a po wojnie, w trakcie śledztwa podczas mego uwięzienia,
jeszcze częściej musiałam powtarzać treść tych rozmów władzom
amerykańskim i francuskim, zarówno wojskowy, jak i cywilnym", (Leni
Riefenstahl, Pamiętniki, s. 581).
Mimo starań artystki w pamiętnikach można dopatrzyć się wiele nieścisłości. Dotyczy to
głównie dat przytaczanych spotkań - w niektórych przypadkach stoją w sprzeczności z innymi źródłami.
Leni Riefenstahl zmarła 08.09.2003 roku, w Niemczech (kilka dni po jej 101 urodzinach).
Filmografia.
Aktorka:
1. "Der heilige Berg" (reżyseria Arnold Fanck) - 1926
2. "Der grosse Sprung" (Wielki skok - reżyseria Arnold Fanck) 1927
3. "Das Schicksal derer von Habsburg" (reżyseria Rolf Raffee) 1928
4. "Weisse Hölle vom Piz Palü" (Białe piekło na Piz Palü - reżyseria Arnold Fanck, G.W. Pabst ) 1929
5. "Stürme über dem Mont Blanc" (Burze nad Mont Blanc - reżyseria Arnold Fanck) 1930
6. "Der weisse Rausch" (Białe szaleństwo - reżyseria Arnold Fanck) - 1931
7. "S.O.S Eisberg" (S.O.S. Góra lodowa - reżyseria Arnold Fanck i Tay Garnett) - 1933
Reżyserka:
1. "Das blaue Licht" (Błękitne światło) - 1932 (nowa wersja 1951), reżyserem był również Bela Balezs
2. "Der Sieg des Glaubens" - 1933
3. "Triumph des Willens" - 1934
4. "Tag der Freiheit! Unsere Wehrmacht" - 1935
5. "Olympia Teil 1: Fest der Völker" - 1938
6. "Olympia Teil 2: Fest der Schönheit" - 1938
7. "Das blaue Licht" (Błękitne światło) - 1952 (nowa wersja)
8. "Tiefland" - 1954
9. "Impression unter Wasser" - 2002
Nagrody:
Das blaue Licht
1. Srebrny medal - Biennal Wenecja - 1932r.
Triumph des Willens
1. Narodowa Nagroda Filmowa za rok 1934/1935 - Niemcy
2. Coppa dell'Instituto Nazionale LUCE na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Wenecji - sierpień 1935 r.
3. Złoty medal i dyplom Grnadx Prix na Wystawie Światowej w Paryżu - 1937 r.
(nagrodę Leni Riefenstahl otrzymała z rąk ówczesnego premiera Francji Edouarda Deladiera).

Olympia
1. Narodowa Nagroda Filmowa za rok 1937/1938 - Niemcy
2. Copa Mussolini - Wenecja (1938)
3. Złoty medal olimpijski - Międzynarodowy Komitet Olimpijski
Fotografie:
1. Złoty medal od Art Directors' Club of Germany - największe osiągnięcie fotografii 1975 roku.
Bibliografia:
1. Czapińska Wiesława, Artyści w Trzeciej Rzeszy, ABC Future Spółka z.o.o, Kraków 1997
2. Knopp Guido, Kobiety Hitlera i Marlena, Grupa Wydawnicza Bertelsmann Media, Warszawa 2002
3. Król Eugeniusz Cezary, Leni Riefenstahl - życie i twórczość. Przyczynek do dyskusji o miejscu i roli artysty w państwie totalitarnym, Studia nad Faszyzmem i
Zbrodniami Hitlerowskimi, t. XXIV, Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego,
Wrocław 2001
4. Riefenstahl Leni, Pamiętniki, Świat Książki, Warszawa 2003
5. Schaake Erich, Kobiety Hitlera, Videograf II, Chorzów 2005
6. Sigmund Anna Maria, Kobiety nazistów, Dom Wydawniczy Bellona, Warszawa 2002
7. Trimborn Jürgen, Riefenstahl. Niemiecka kariera, Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2008
8. http://www.leni-riefenstahl.com/
9. http://www.leni-riefenstahl.de/
|