Hanna Reitsch

Hanna Reitsch
(29.03.1912 - 24.08.1979)

Rodzice.

Urodzona 29 marca 1912 roku w Hirchsberg (Jelenia Góra).
Rodzeństwo: starszy o dwa lata brat - Kurt, młodsza o dwa lata siostra - Heidi.

Willy Reitsch - Ślązak, protestant, okulista, szef prywatnej kliniki oftalmologicznej w Hirschberg. Podczas I wojny światowej służył w marynarce jako lekarz. Kochał muzykę, codziennie grał na wiolonczeli. .
Emmy - pochodziła z austriackiego Tyrolu, wychowana w wierze kościoła katolickiego. Nie pracowała zawodowo, zajmowała się prowadzeniem domu.
W 1908 roku Willy i Emmy wzięli ślub.

Edukacja.

1. Gimnazjum.
2. Kolonialna Szkoła dla Kobiet w Rendsburgu - 1930 - 1931 (program przygotowywał do życia w dawnych niemieckich koloniach w Afryce).
3. Studia medyczne (nieskończone, tylko 2 lata).
4. Szkoła Lotnictwa Cywilnego w Stettinie (Szczecin)

Dzieciństwo.

Hanna urodziła się 29 marca 1912 r. w mieszkaniu przy Promenade 11 (obecnie Bankowa 11). Pod koniec maja 1912 r. została ochrzczona w kościele ewangelickim. Dziewczynka otrzymała następujące imiona: Hanna, Margareta, Maria, Teresa.
Hanna jako dziecko miała komfortowe warunki - Reitschowie posiadali dziesięciopokojowe mieszkanie z ogrodem.
Ojciec dbał by jego dzieci miały przynajmniej podstawowe pojęcie o muzyce, Kurt uczył się więc grać na skrzypcach, a jego siostry na fortepianie. Hanna jako dziecko szczególnie denerwowała rodziców swoim gadulstwem. Była impulsywna, ruchliwa, pełna energii i rozmaitych pomysłów. Emma próbując zapanować nad córką wymyśliła ćwiczenie polegające na leżeniu na podłodze w kompletnej ciszy przez pięć minut, co miało uspokoić małą Hannę. Ćwiczenie to dzieci odbywały najczęściej po obiedzie. Cisza przez pięć minut wydawała się czymś niemożliwym, aby przetrwać tę próbę Hanna w myślach powtarzała modlitwę czekając na uroczyste zakończenie męki. Brak samodyscypliny i żywotność z czasem zaczęły przeszkadzać dorastającej Hanie.
Wiedziała, że aby spełnić swoje marzenie o lataniu (a pojawiło się ono już we wczesnym dzieciństwie) musi popracować nad swoim charakterem. Hanna czytała m.in. "Ćwiczenia duchowe" Ignacego Loyoli, które miały jej pomóc w osiągnięciu równowagi wewnętrznej i nauczyć koncentracji.

Stosunki z rodzicami.

Hanna miała bardzo dobre relacje z matką:
"Pamiętam, że zawsze była łagodna i opanowana. Dla nas, dzieci, była taka, jaką w głębi serca pragną być wszystkie matki: cierpliwa, niestrudzona, niosąca pociechę i wsparcie moralne. Miała jeszcze ten szczególny dar, który nie wszystkim matkom został dany, mianowicie dar czynienia nas świadomymi jej miłości. Dzięki temu zostaliśmy na całe życie cudownie wzbogaceni." (cyt. za Dennis Piszkiewicz, Podniebne loty Hanny Reitsch, s. 17.).
Emma została przyjaciółką Hanny również w jej dorosłym życiu. Zawsze gotowa służyć radą, pomocnym ramieniem. Hanna w swojej książce pt. "Fliegen, mein Leben" (Latanie - moje życie), jeden rozdział w całości poświęciła swojej matce. (więcej szczegółów).
Nie wiadomo do końca jakie były stosunki Hanny z ojcem. Z pewnością nie tak ciepłe jak z matką. Willy był surowy, czasem nawet szorstki, nie pozwalał swoim dzieciom na jedzenie słodkości. Nie dość, że sam ich nie kupował, to ewentualne słodkie upominki od innych rekwirował. Hanna chodziła z ojcem na obchód po jego klinice, to dzięki niemu w przyszłości chciała zostać lekarką.

Marzenia o lataniu.

Marzenie o lataniu pojawiło się bardzo wcześnie.
W pobliżu jej rodzinnego miasta mieściła się szkoła szybowcowa. W Grunau (obecnie Jeżów Sudecki, dziś mieści się tam Aeroklub Jeleniogórski), organizowano kursy pilotażu, dlatego nad głową Hanny od czasu do czasu pojawiał się samolot. Za każdym razem wydarzenie to robiło na niej ogromne wrażenie. Hanna często wsiadała na rower i jechała do Grunau podziwiać wielkie maszyny, z zazdrością spoglądała na kursantów. Pewnego razu podczas pogawędki z ojcem wygadała się o swoim pragnieniu zapisania się na kurs pilotażu. Nieco zaskoczony ojciec próbował w delikatny sposób wyperswadować córce ten pomysł. Miał nadzieję, że jeśli utnie ten temat na kilka lat, Hanna zapomni o całej sprawie. Zawarł więc umowę z nastolatką. Jeśli do końca gimnazjum nie wspomni ani razu o lataniu (co rzecz jasna dla wiecznie gadającej dziewczyny było niezwykle trudne) pozwoli jej na kurs pilotażu. Dziewczyna zawzięła się w sobie i postanowiła dotrzymać warunków umowy oczekując na nagrodę.
Gdy w 1930 r. ukończyła gimnazjum otrzymała od ojca złoty zegarek. Hanna zwróciła go ojcu przypominając jednocześnie o dawno zawartym układzie. Willy nie krył swojego zdziwienia, ale słowo się rzekło więc musiał go dotrzymać. Kurs pilotażu znajdował się w zasięgu ręki, rodzice postawili jednak pewien warunek - Kolonialna Szkoła dla Kobiet. Willy i Emma uważali, że każda dobrze wykształcona panienka powinna posiadać umiejętność prowadzenia domu, czego właśnie w tej szkole miała się nauczyć Hanna. Dziewczyna postanowiła zacisnąć zęby i przebrnąć jakoś ten rok. Nagrodą było spełnienie jej marzeń - latanie.

Nauka latania.

Już podczas przerwy wakacyjnej dziewiętnastoletnia Hanna Reitsch rozpoczęła naukę latania w Grunau. Jej instruktorem był Pit van Hausen. Pierwsze ćwiczenie polegające na utrzymywaniu równowagi szybowca Grunau-9, Hanna wykonała poprawnie. Podczas kolejnego ćwiczenia polegającego na kontrolowaniu ruchu szybowca ześlizgującego się po łące, Hanna zachowała się według instruktora nieodpowiedzialnie gdyż wbrew zaleceniom oderwała szybowiec od ziemi. Natychmiast rozległ się krzyk "Na dół", "Na dół", Reitsch pchnęła więc drążek steru do przodu zbliżając szybowiec do ziemi. Niestety lądowanie przebiegało zbyt szybko, dlatego Hanna znów pociągnęła drążek do siebie by je spowolnić. Po kilkakrotnym powtarzaniu tej czynności, szybowiec utracił prędkość i runął na ziemię. Hanna na skutek uderzenia wyleciała z kabiny. Zarówno instruktor jak i koledzy byli wzburzeni zachowaniem Reitsch. Nie szczędzili jej słów krytyki, dobry pilot nie może sobie pozwolić na brak dyscypliny. Pit van Husen krzyknął: "Za karę przez trzy dni nie masz prawa wsiadać do szybowca!" ( cyt. za Piszkiewicz, s. 21.).
Instruktor Hanny wraz z szefem Szkoły Szybowcowej w Grunau rozważali możliwość wyrzucenie nieposłusznej kursantki. Na szczęście Hanny skończyło się tylko na ostrzeżeniu. Reitsch była niezadowolona ze swojego wyczynu, przyrzekła sobie, że już nigdy nie przeciwstawi się decyzji instruktora. Postanowiła pracować nad koncentracją, często wykonywała następujące ćwiczenie: siadała na łóżku, między nogami umieszczała laskę, która miała imitować drążek sterowy. Zamykała oczy i puszczała wodze fantazji. Wyobrażała sobie, że siedzi w kabinie szybowca i kontroluje jego lot. Delikatnie przesuwała laskę, tak by szybowiec mógł delikatnie się zatrzymać.
W związku z karą jaką otrzymała przez kolejne dwa dni pomagała innym kursantom w wykonywaniu ćwiczeń, tzn. pomagała holować szybowiec na szczyt wzgórza. Każde ćwiczenie uważnie obserwowała, analizowała zarówno popełnione przez kolegów błędy jak i ich sukcesy. Postanowiła nie zmarnować czasu, który przez własną głupotę straciła. W końcu nadszedł koniec kary, a regularne ćwiczenia koncentracji odzwierciedlały się w kolejnych zadaniach.
Kurs podstawowy kończył się świadectwem "A", które można było otrzymać po utrzymaniu przez 30 sekund szybowca w linii prostej. Hannie udało się utrzymać w powietrzu przez 39 sekund. Niestety instruktor powątpiewał w umiejętności młodej dziewczyny i powiedział jej: "Przypuszczam, że był to po prostu szczęśliwy traf. Nie mogę więc tego zaliczyć jako testu A. Najlepiej będzie jeśli z miejsca spróbujesz drugi raz." (cyt. za Piszkiewicz, s.23.).
Hanna była zdumiona tym co usłyszała, ale postanowiła wykonać polecenie. Po drugiej udanej próbie nie było już żadnych wątpliwości, Hanna zaliczyła test "A". Reitsch zapragnęła zaliczyć test "B", polegający na wykonaniu kilku zwrotów w powietrzu.
Rozpoczęła ćwiczenia, podczas których zwróciła uwagę Wolfa Hirtha, szefa szkoły. Był pełen uznania dla uporu tej drobnej dziewczyny i postanowił jej pomóc. Hirth udzielała jej prywatnych lekcji, dzięki którym Reitsch bez najmniejszego problemu zaliczyła test "B". Od tej pory systematycznie wprowadzał ją w tajniki szybownictwa.


Wolf Hirth i Hanna Reitsch.

Po cudownych wakacjach przyszedł czas powrotu do Kolonialnej Szkoły dla Kobiet. Hanna wspominała, że nie nauczyła tam się niczego sensownego (m.in. prania, prasowania, gotowania i opieki nad zwierzętami hodowlanymi).
Wiosną 1931 roku Reitsch pojawiła się ponownie w Grunau z zamiarem zdobycia certyfikatu "C" wieńczącego kurs dla zaawansowanych. Szybowiec przewidziany dla testu "C" był konstrukcyjnie bardziej skomplikowany.
Aby zdać egzamin należało wzbić się na wysokość wyższą od startowej i utrzymać się przynajmniej 5 minut. Hanna została znakomicie przygotowana przez szefa szkoły. Wzbiła się w powietrze i szybowała rozkoszując się wolnością. Ujrzała dwa sokoły lecące wolniej od niej, postanowiła więc dostosować się do ich prędkości. Ptaki spłoszyły się jednak i wzbiły się jeszcze wyżej. Hanna goniła je do momentu gdy zorientowała się, że przekroczyła przewidziany czas lotu. Miała być w powietrzu nie dłużej niż 10 minut, a była już dwadzieścia. Wiedziała, że przez to co zrobiła opóźnia start innym kursantom.
Postanowiła więc wykonać pewien manewr, który miał uratować ją przed złością egzaminatora. Miała wylądować u stóp wzgórza, odważyła się jednak zmienić miejsce lądowania. Dzięki temu zaoszczędzono ok. 30 minut niezbędnych na holowanie szybowca na właściwe miejsce. Wolf Hirth widząc co wyprawia Reitsch był przerażony, bał się że lądowanie się nie powiedzie. Mylił się jednak, Hanna wykonała je bez zarzutu. Hirth powiedział jej: "Naprawdę powinienem być na ciebie zły za to postępowanie wbrew instrukcjom jako ostrzeżenie dla was wszystkich., jeszcze raz powtarzam: jeśli ktokolwiek w przyszłości odważy się na coś takiego, nie zwróciwszy się uprzednio o pozwolenie, z miejsca dostanie zakaz lotu. Musimy przestrzegać obowiązujących tu zasad dyscypliny - po chwili dodał - Z lotniczego punktu widzenia lądowanie było bez zarzutu."( cyt. Piszkiewicz, s.25).
Hanna Reitsch dostała certyfikat "C" i pozwolenie na lot nowym szybowcem, które do tej pory przysługiwało tylko instruktorom i szefowi szkoły.

Studia medyczne.


na zdjęciu Hanna Reitsch - rok 1932.

W 1931 roku po wakacjach Hanna rozpoczęła naukę w Akademii Medycznej, w Berlinie. Reitsch postanowiła zostać lekarzem misyjnym, latanie więc uznała za bardzo ważną umiejętność, mogącą jej się przydać w przyszłości.
Przekonała więc rodziców, że kontynuowanie nauki latania wyjdzie jej tylko na dobre. Okazało się, że w okolicach Berlina, w miejscowości Staaken znajduje się szkoła pilotażu prowadzona przez Niemiecką Pocztę Lotniczą.

Hanna rozpoczęła tam zajęcia, o piątej rano wyruszała do Staaken. Jeśli zajęcia były odwołane np. z powodu niekorzystnych warunków atmosferycznych, Reitsch i tak się pojawiała w szkole. Najczęściej podglądała pracę mechaników, dzięki temu pewnego dnia zaskoczyła wszystkich. Rozłożyła stary silnik na części pierwsze po czym w dwa dni złożyła go w całość. Tym wyczynem zapracowała sobie na respekt mechaników.

W Staaken Hanna latała m.in. na samolocie Mercedes-Klemm, wyposażonym w silnik o mocy 20 koni mechanicznych, osiągając wysokość 2000 m.

Powrót do Grunau.

Jak zawsze wakacje spędziła w Grunau. Zajęcia na uczelni rozpocząć się miały dopiero w październiku, tak więc przed młodą adeptką latania było wiele czasu. Latem 1932 r. Hanna poznała Wernhera von Brauna, który podobnie jak ona kontynuował naukę latania. Tych dwoje miało w przyszłości zdobyć wielką sławę, Póki co, von Braun i Reitsch zaprzyjaźnili się. Często rozmawiali o przyszłości, Hanna opowiadała mu o swoim marzeniu - pracy w charakterze lekarza misyjnego, von Braun z kolei z pasją mówił o podbiciu kosmosu.
Po wakacjach Hanna wróciła na uczelnię. Tym razem miała zgłębiać wiedzę w Kiel, tak zadecydował jej ojciec. Kiel w przeciwieństwie do Berlina nie posiadał żadnej szkoły pilotażu. Hannie brakowało entuzjazmu, ale postanowiła wypełnić wolę ojca. Okazało się, że w Kiel z powodu zbyt dużej liczby chętnych konieczny jest egzamin.
Reitsch była pewna, że go nie zda. Otrzymała polecenie opisania budowy uda, które wykonała bezbłędnie, bowiem wcześniej nauczyła się tego dla szefa szkoły w Gruanu. Hirth w młodości w wyniku wypadku motocyklowego stracił nogę.
Wiedząc, jak bardzo państwu Reitsch zależy na studiach córki prosił ją by przygotowała dla niego wzorowy wykład okaleczenia uda i kolana. Dzięki temu zbiegowi okoliczności Reitsch została przyjęta na drugi rok studiów. Był to trudny okres w życiu Hanny, walczyła ze swoją pasją starając się spełnić oczekiwania rodziców.
"Muszę się teraz wewnętrznie uwolnić od myśli o lataniu, a jest to dla mnie niewymownie trudne. Od czasu egzaminu rozgorzała we mnie straszna walka między poczuciem obowiązku i pasją latania. To pierwsze musi zwyciężyć. Wszystko, co przyjęłam w życiu, co posiadam jako zdolności, nie należy do mnie, lecz muszę to przetworzyć w taki sposób, żebym mogła pomagać innym ludziom i coś z siebie dawać. Moje latanie byłoby egoistyczne tylko wtedy, gdyby chodziło o to, żeby się wyszaleć i mieć czystą przyjemność! Byłoby inaczej, gdybym mogła poświęcić się dla ojczyzny jako pilot wojskowy. W dzisiejszych czasach to jednak niemożliwy do zrealizowania romantyczny pomysł!".
(cyt. za Anna Maria Sigmund, Kobiety nazistów II, Bellona, Warszawa 2003, s. 135.).

W maju 1933 roku Hanna powróciła do swojego rodzinnego miasta. Pewnego dnia podczas spaceru spotkała małżeństwo Hirthów, którzy podążali w kierunku Grunau. Reitsch zabrała się z nimi by polatać Grunau-Baby, nowym szybowcem. Nie zważała na brak odpowiedniego stroju (miała na sobie letnią sukienkę). Jej pierwszy lot Grunau-Baby nie należał do łatwych. Hanna wznosząc się w powietrze natrafiła na prąd wstępny, który zmusił ją do wzbicia się jeszcze wyżej. W końcu znalazła się na wysokości 1700 m., w dodatku zaczął padać deszcz.
Grunau-Baby wstrząsały wiry burzowe. Reitsch była przerażona, ale po chwili namysłu opanowała się i wzniosła jeszcze wyżej osiągając wysokość 2030 m. Niestety szyba pokryła się lodem skutecznie utrudniając pilotce widoczność. Nagle szybowiec wytracił prędkość i zaczął nurkowanie w niewiadomą. Hanna wybiła ręką szybę by zobaczyć gdzie jest, oczywiście momentalnie przez otwór wdarło się chłodne powietrze i deszcz. Z powodu oblodzenia przyrządów maszyna nie reagowała na nic.
W końcu jej oczom ukazała się ziemia, odzyskała panowanie nad szybowcem i szukała odpowiedniego miejsca do lądowania. Udało jej się ślizgowym ruchem wylądować obok hotelu na szczycie Śnieżki. Natychmiast skontaktowała się z Wolfem Hirthem by powiedzieć mu o swoim położeniu. Zdenerwowany Hirth odparł, że na lądowanie w strefie neutralnej przy czechosłowackiej granicy niezbędne jest pozwolenie, którego rzecz jasna Hanna nie miała. Hirth postanowił szybko działać, pół godziny później znalazł się nad Śnieżką z linami gumowymi. W między czasie Reitsch zorganizowała sobie pomoc korzystając z życzliwości 20 gości hotelowych, dzięki którym udało jej się wystartować. Hanna dopiero po bezpiecznym lądowaniu zdała sobie sprawę ze swojego wyczynu: pobiła rekord wysokości lotu szybowca.

Instruktorka.

Wolf Hirth, przyjaciel Reitsch pracował teraz jako kierownik nowej szkoły szybowcowej w Hornberg (Rogowo) koło Schwäbisch Gmünd. Będąc pod wrażeniem umiejętności dziewczyny, zaproponował jej pracę instruktorki. Rodzice Hanny uświadomili sobie, że nie wygrają z pasją córki. Reitsch została instruktorką i porzuciła studia medyczne.

Przed Hanną stało trudne zadanie.
Miała 22 lata, 155 cm wzrostu i 46 kg wagi. Na naukę latania zapisywali się głównie mężczyźni. Zdobycie ich poważania i autorytetu nie było łatwą sprawą, udało jej się to dzięki praktycznym zajęciom. Często dyskutowała z kursantami, doprowadzając ich do odkrycia zasad, które miała zamiar im przekazać. Wszyscy uczniowie Hanny, poza jednym otrzymali licencję "C". Ów jeden zginął tragicznie wykonując zadanie niezbędne do zdania egzaminu. Podczas ostatniego zwrotu przed lądowaniem, samolot zaczął ostro nurkować uderzając o ziemię. Hanna była w szoku, próbowała ustalić przyczynę wypadku. Podczas rozmów z innymi kursantami dowiedziała się, że tragicznie zmarłego wciąż męczył ten sam sen: śniło mu się, że zginie podczas testu "C". Hanna nie poniosła żadnych konsekwencji w związku z tą śmiercią.

Zawody Szybowcowe na Wasserkuppe.

Zawody Szybowcowe na górze Wasserkuppe w pobliżu Rhön po raz pierwszy odbyły się latem 1920 roku. Od tego czasu, co rok piloci i konstruktorzy spotykali się w tym miejscu. Latem 1933 roku w zawodach wzięła udział Hanna Reitsch. Przybyła wraz ze swoimi uczniami i szybowcem Grunau-Baby, na którym zamierzała startować. Grunau-Baby nie mógł się równać z innymi latającymi maszynami biorącymi udział w zawodach. Mimo tego, młoda pilotka każdego dnia zasiadała za sterami maszyny i powtarzała tę samą czynność: katapultowanie się z gumowych lin i powolne opadanie ku dolinie.
Inni zawodnicy wykorzystując swoje doświadczenie i przewagę techniczną unosili się w powietrze chwytając wiatry. Po dwóch tygodniach zawodów nadszedł dzień wręczenia nagród. Hanna otrzymała wyróżnienie - wagę kuchenną i maszynkę do mielenia mięsa. Być może nagroda miała jej uświadomić, gdzie jest miejsce każdej niemieckiej kobiety.
Mimo tego upokorzenia, Hannę spotkała miła niespodzianka. Walter Georgii, Deutsche Forschungsanstalt für Segelflug - DFS (Niemiecki Instytut ds. Szybownictwa) złożył jej pewną propozycję. Georgii jako specjalista od dynamiki lotów szybowcowych zaprosił Reitsch do udziału w wyprawie do Ameryki Południowej w celu badania prądów termicznych. Aby wziąć udział w tej fascynującej ekspedycji Hanna musiała zebrać 3 tysiące marek na pokrycie kosztów.
Postanowiła więc przyjąć propozycję, którą wcześniej otrzymała od wytwórni UFA. Miała wystąpić jako dublerka w filmie pt. "Kurische Nehrung" (Powietrzni rywale). Hanna skontaktowała się z wytwórnią, przedstawiła swoje oczekiwania finansowe i czekała na odpowiedź. UFA zgodziła się na warunki stawiane przez Reitsch. Film, w którym wystąpiła pilotka nie zdobył dużego uznania. Zdjęcia kręcono w Prusach Wschodnich, przy wybrzeżu bałtyckim. Prądy powietrzne sprzyjały Hannie, mogła więc długo utrzymywać się w powietrzu, ku wyraźnemu zadowoleniu producentów. Hanna podczas pierwszego dnia zdjęć spędziła dziewięć godzin w powietrzu, drugiego zaś jedenaście. W ten sposób pobiła rekord długości lotu kobiet. Osiągnięcie nie zostało jednak uznane, gdyż Reitsch nie uprzedziła o próbie pobicia rekordu.

Wyprawa do Ameryki Południowej.

Na czele ekspedycji stał prof. Georgii, towarzyszyli mu: mechanik samolotowy i czterech pilotów (w tym Hanna). Ekipa 3 stycznia 1934 roku w Hamburgu weszła na pokład statku "Monte Pascoal". Hanna Reitsch płynęła w wyborowym towarzystwie. Wolf Hirth był jednym z najbardziej doświadczonych pilotów, wielokrotnie brał udział w zawodach szybowcowych na Wasserkuppe. Peter Riedel, mimo swojego młodego wieku (21 lat), ustanowił rekord długości lotu (ponad 230 km). Z kolei Heinrich Dittmar w 1932 r. zdobył pierwsze miejsce na zawodach w Rhön. Dwudziestodwuletnia Hanna Reitsch nie posiadając tak bogatego doświadczenia nadrabiała niebywałym entuzjazmem. Niestety po przybyciu do Rio de Janerio okazało się, że urząd celny nie może wydać pilotom ich sprzętu. Dopiero po trzech tygodniach udało się odzyskać od urzędników maszyny.
Hanna była nieco rozczarowana gdy dowiedziała się, że jej towarzysze mają inne od niej zadanie. Podczas gdy doświadczeni piloci mieli osiągać jak największą wysokość lotu, jej przypadły loty akrobatyczne. Reitsch nie była tym zachwycona, ale z czasem spodobało jej się bycie w centrum uwagi mieszkańców Rio de Janeiro, którzy licznie przybywali podziwiać dzielną pilotkę.
Po czterech tygodniach w Rio de Janeiro, ekipa prof. Georgiia przeniosła się do bazy w Sáo Paulo. Tutaj wreszcie Hanna mogła zmierzyć się ze swoimi współtowarzyszami, przypadło jej bowiem to samo co im zadanie.
Podczas jednego z testowych lotów Hanna natknęła się na prąd termiczny, który zmusił ją do awaryjnego lądowania na środku boiska podczas meczu piłki nożnej. Hanna krzyknęła do graczy "cuidado, cuidado" (uwaga, uwaga) i wylądowała mijając bramki. Na szczęście nikomu z drużyny, jak i samej pilotce, nic się nie stało. Wydarzenie to wzbudziło entuzjazm widowni i samych graczy. Radość była tak wielka, że pilotka skorzystała z pomocy policji konnej by bezpiecznie wydostać się z boiska.
Po Sáo Paulo ekipa wyruszyła w kierunku Buenos Aires. Dopiero tu piloci napotkali prądy termiczne o jakich marzyli.
W Argentynie Wolfowi Hirthowi udało się jednym ciągiem wykonać 67 pętli, tym samym ustanawiając rekord świata. Z kolei Heini Dittmar ustanowił nowy rekord wysokości lotu szybowcowego. Peter Riedel zaś pobił rekord na odległość (prawie 150 kilometrów).
Hanna Reitsch również odniosła sukces, utrzymała się ponad trzy godziny w powietrzu za co odznaczono ją Srebrnym Medalem Szybownika. Reitsch otrzymała to wyróżnienie jako 25 pilot i pierwsza kobieta. Podczas wyprawy do Ameryki Południowej Hanna była adorowana przez Heiniego Dittmara. Dziewczyna odrzuciła jego zaloty, informując go o swoich zaręczynach, (co rzecz jasna nie było prawdą). 13 kwietnia 1934 roku wyprawa dobiegła końca.

Praca w DFS.

Profesor Walter Georgii, który stał na czele DFS, będąc pod wrażeniem umiejętności Hanny Reitsch zaproponował jej pracę. Rozpoczęła ją w czerwcu 1934 roku, a zakończyła dopiero w maju 1945 r. nie było już mowy o kontynuowaniu studiów medycznych. Trzy miesiące później Hanna wzięła udział w wyprawie do Finlandii. Na czele ekspedycji stał hrabia Ysenburg, a w skład zespołu poza Reitsch wchodzili: profesor Rheindorf i szybownicy dr Knütter (Breslau), Philipp (Berlin), Utech (Darmstadt) i inni. Ekipa prowadziła wykłady na temat szybownictwa i organizowała loty pokazowe.
Podczas pierwszych dwóch lat w DFS Hanna przeszła gruntowne szkolenie pilotażowe i brała udział w zawodach szybowcowych. Ponadto brała udział w zagranicznych programach lotniczych tym samym zyskując uznanie w środowisku pilotów na całym świecie.
Hanna wstąpiła do Szkoły Lotnictwa Cywilnego w Stettinie (Szczecin), ponieważ pragnęła nauczyć się latać także na dużych samolotach. Szkoła w Stettinie była prowadzona przez oficerów i słynęła z surowych zasad. Początki były dla niej niezwykle trudne. Jako kobieta, a dodatkowo o niskim wzroście, spotykała się z jawnym lekceważeniem ze strony uczestników kursu jak i samych prowadzących. Reitsch zjednała ich sobie umiejętnościami lotniczymi i wielkim zapałem do doskonalenia swojego warsztatu. Reitsch uczyła się pętli, przewrotów i beczek na dwupłatowcu "Stieglitz".
W maju 1935 r. wraz z innymi pilotami wyjechała do Lizbony, by wziąć udział w pokazie w ramach "Festivals Lisboa" - imprezy kultury ludowej urozmaiconej międzynarodowym dniem lotnictwa. Wracając Hanna zatrzymała się w Madrycie by obejrzeć słynną walkę byków, która zrobiła na niej niesamowite wrażenie.

W 1935 r. DFS podzielono na wydziały, Hanna pracowała od tego czasu jako pilot oblatywacz w wydziale pod kierownictwem Hansa Jacobsa, projektanta szybowców. Reitsch często odwiedzała warsztat budowy szybowców by zdobyć wiadomości dotyczące ich budowy. Początkowo Hanna testowała szybowiec Kranich (projektu Hansa Jacobsa). Testowanie maszyn było dla Hanny niezwykle fascynujące. Wrażenia Hanny po pierwszych testach Kranich: "Kontynuowałam swoje loty. Wyciągają mnie do góry na cztery, pięć tysięcy metrów. Powoli posuwam się do przodu w moich eksperymentach, w końcu docieram do ostatniego etapu - do lotu nurkowego - przede mną otwiera się otchłań - moje nerwy są napięte do ostateczności - wreszcie pikuję w dół. Tysiąc, dwa tysiące, trzy tysiące metrów pionowo (...), ziemia zbliża się coraz bardziej (...), jeszcze ok. dwustu metrów (...), \nad ziemią podrywam maszynę do góry". (cyt. za Sigmund, s. 138.).
Szybowiec ten po serii testów zakwalifikowano do latania. Następnie, latem 1935 roku oblatywała kolejny szybowiec zaprojektowany przez Jacobsa, See Adlera.
W 1936 r. Hanna Reitsch poznała Ernsta Udeta, słynnego i powszechnie szanowanego pilota, który wykazał się podczas I wojny światowej. Udało mu się zestrzelić 62 maszyny wroga, lepszy wynik miał tylko Manfred von Richthofen, tzw. "Czerwony Baron". Udet miał ogromne doświadczenie, pracował m.in. jako konstruktor samolotów oraz lotnik-akrobata. W 1935 r. znalazł się w Luftwaffe w randze generała majora, w 1936r. zaś został szefem Biura Technicznego Ministerstwa Komunikacji Lotniczej Rzeszy. Ernst Udet w 1939 r. został generałem-inspektorem Luftwaffe. Powszechnie znany był jego entuzjazm do wszystkiego co łączyło się z lataniem.
Hanna Reitsch najprawdopodobniej poznała Ernsta Udeta podczas pokazów lotów szybowcowych na zimowej olimpiadzie w Garmisch-Partenkirchen. Udet i Reitsch dali pokaz swoich umiejętności również podczas letniej olimpiady w Berlinie (1936 r.). Od tego czasu Hanna Reitsch zaprzyjaźniła się z Udetem, często spotykali się. Udet niewątpliwie utorował Hannie drogę do niemieckiej elity lotniczej.
Drugą niezwykle ważną postacią w życiu Hanny Reitsch był generał Robert Ritter von Greim. Zasłynął on zestrzeleniem 28 nieprzyjacielskich maszyn podczas I wojny światowej. Podobnie jak Ernst Udet, został odznaczony medalem Pour le Merite - "Za zasługi". Greim po wojnie utrzymywał się między innymi z pokazów walk powietrznych. Następnie studiował prawo w Monachium, gdzie doszło do jego spotkania z Adolfem Hitlerem. W 1935 r. Greim został dowódcą I Eskadry Luftwaffe.
Hanna Reitsch w 1936 r. testowała m.in. szybowce wyposażone w samoczynne klapy aerodynamiczne, które miały zapewnić odpowiednią kontrolę lotu podczas dużych prędkości. Wynalazek Jacobsa - perforowane płytki automatycznie unoszące się nad skrzydłami płaską stroną ustawiające się pod prąd powietrza, wtedy gdy prędkość stawała się niebezpieczna. Jacobs był pod ogromnym wrażeniem testów przeprowadzonych przez Reitsch. Dlatego też, w 1936 r. w Darmstadt-Griesheim zorganizowano pokaz dla generałów Luftwaffe. Wśród nich znaleźli się Ernst Udet i Robert Ritter von Greim. Udet był zachwycony umiejętnościami młodej pilotki jak również samymi klapami aerodynamicznymi. Pragnął zademonstrować je konstruktorom niemieckich zakładów lotniczych.
Pokaz miała wykonać Hanna Reitsch. Był to moment przełomowy w życiu pilotki, Udet osobiście otoczył ją opieką i torował drogę do dalszych sukcesów.
W 1937 r. Hanna Reitsch znalazła się jako pilot cywilny w składzie Legionu Condor (formacja Luftwaffe), który został wysłany do Hiszpanii. W kwietniu 1937 r. Legion Condor zyskał międzynarodowy rozgłos niszcząc baskijskie miasteczko Guernica. Podczas nalotów na Guernicę użyto klap aerodynamicznych. Podczas gdy światowa prasa rozpisywała się o ofiarach niemieckich nalotów nad Guernicą, niemieckie gazety zachwycały się ustanowionymi rekordami przez Legion Condor. Udało się pobić rekord wysokości osiągając pułap 4000 metrów, jak i rekord odległości - ponad 160 km. Nazwisko filigranowej pilotki znalazło się na czołówkach niemieckiej prasy, która nie wspominała natomiast o innych "wyczynach" Legionu Condor nad Guernicą.

Droga do Żelaznego Krzyża.

Ernst Udet będąc pod wrażeniem umiejętności Hanny Reitsch postarał się o przyznanie jej honorowego tytułu Flugkapitan (kapitana lotnictwa). Tytuł ten wcześniej był przyznawany jedynie pilotom Lufthansy (niemieckie, cywilne linie lotnicze).
Dla Hanny zrobiono wyjątek, z czasem przyznano go również innym pilotom oblatywaczom (jak choćby Heniemu Dittmarowi). Podczas uroczystości nadania tytułu Hanna Reitsch poznała Adolfa Hitlera.
Reitsch otrzymała pracę oblatywaczki w bazie doświadczalnej Luftwaffe w Rechlinie. Decyzję o jej przyjęciu podjął Ernst Udet. Podczas swojej pracy testowała Stukasy, myśliwce i bombowce. Hanna spotkała się z chłodnym przyjęciem, mężczyźni dawali jej do zrozumienia, że nie jest to odpowiednie miejsce dla kobiet. Jednak jej wytrwała praca i profesjonalizm sprawił,że po jakimś czasie nie odczuwała już uprzedzeń i męskiej dumy. Po zakończeniu służby wróciła do pracy w DFS, jednak nie na długo. Gdy nadeszło wezwanie z Rechlina w sprawie oblatywania najnowszej i najbardziej zaawansowanej pod względem technicznym maszyny Hanna wróciła.
Hanna Reitsch brała udział w publicznym pokazie Focke-Achgelis FW 61 (projekt - Heinrich Focke). Luftwaffe zadecydowało, że lot testowy wykona Karl Franke. Franke poprosił Hannę by mu towarzyszyła. Profesor Focke był przekonany, że Hanna Reitsch ma również wykonać lot doświadczalny. Reitsch była bardzo szczęśliwa, a kolega nie wyprowadził profesora z błędu. Franke pierwszy zasiadł za sterami, pół godziny później dokonała tego Hanna Reitsch. Pilotka poprosiła by odczepiono śmigłowiec z lin, następnie wzniosła maszynę pionowo w górę i zatrzymała ją w powietrzu. Franke był pod ogromnym wrażeniem umiejętności swojej koleżanki i złożył jej gratulację informując zarazem, że więcej nie będzie z nią testował czegokolwiek, gdyż psuje mu renomę. Udet kolejny był zachwycony, dlatego też zorganizował pokaz podczas którego Hanna zasiadła za sterami FW 61.
Ernst Udet zaprezentował również jednosilnikowego Storcha. Widownia była wyśmienita: szef sztabu generalnego i grupa wysokich rangą oficerów armii i Luftwaffe. Warunki atmosferyczne nie sprzyjały, gęsta mgła utrudniała widoczność. Pokaz Reistch został nagrodzony głośnymi brawami. Jako wyraz uznania przyznano jej wojskową odznakę pilota. Hanna Reitsch została więc pierwszą kobietą wyróżnioną w ten sposób.
W lutym 1938 r. odbyła się Międzynarodowa Wystawa Samochodowa. Ernst Udet w ramach tej imprezy zorganizował pokaz śmigłowca FW 61 w Deutschlandhalle, za sterami zasiąść miała Hanna Reitsch. Göring uważał bowiem, że Reitsch najlepiej panuje nad śmigłowcem. Pilotka była nieco zaskoczona gdy zobaczyła plakaty obwieszczające pokaz:

"KISUAHEIL !
Deutschlandhalle
- Kisuaheil -
Lot nad tropikalną puszczą z prędkością 300 kilometrów na godzinę !
Tancerki, fakirzy, klowni, murzyni
I Hanna Reistch na śmigłowcu !"

(cyt. za Piszkiewicz, s. 50.).

Plakat reklamowy informował raczej o występach cyrkowych niż poważnym pokazie. Hanna mimo wszystko wzięła udział w przedsięwzięciu, wystąpiła we wszystkich pokazach organizowanych przez trzy kolejne tygodnie Międzynarodowej Wystawy Samochodowej.
W 1937 roku Hanna ustanowiła rekord odległości - wystartowała w Wasserkuppe (środkowe Niemcy) a wylądowała w Hamburgu. W sierpniu 1938 roku Hanna Reitsch zastąpiła Ernsta Udeta na Międzynarodowych Zawodach Lotniczych w Cleveland (Ohio). Pilotka była zachwycona Stanami Zjednoczonymi, z uwagą obserwowała tamtejsze obyczaje. Podziwiała mężczyzn, którzy noszą zakupy i wychodzą z dziećmi na spacer. Miła, rzetelna i fachowa obsługa klienta wywarła na niej niesamowite wrażenie. Pilotka zaprezentowała na zawodach "Habichta" (niem. Jastrząb) skonstruowanego przez Hansa Jacobsa. Pokaz był nagrodzony głośnym aplauzem, a przed Hanną otwierał się nowy świat. Pilotka po niezwykle udanym występie otrzymała szereg zaproszeń na inne imprezy, jednak z żadnego już nie skorzystała. Ekipa niemiecka została wezwana telegraficznie do powrotu do kraju. Sytuacja polityczna zaostrzała się coraz bardziej, a perspektywa wojny była coraz bliższa.
W 1938 roku ustanowiła nowy rekord - 225 km. (trasa Wyspy Fryzyjskie - Breslau). W następnym roku, Reitsch ustanowiła kolejny rekord odległości na trasie Magdenburg - Stettin.

Wybuch wojny.

Hanna Reitsch kontynuowała oblatywanie szybowców projektowanych przez Hansa Jacobsa.
Wkrótce jednak zespołowi Jacobsa powierzono nowe zadania bezpośrednio związane z działaniami wojennymi. Jacobs zajął się konstrukcją szybowca transportowo-desantowego DFS-230.
Hanna prezentowała jego możliwości generałom Luftwaffe i feldmarszałkom: Kesselringowi, Modelowi i Milchowi. Panowie byli zachwyceni pokazem Reitsch. Maszyna nie była jednak doskonała, rozpoczęto prace nad poprawą bezpiecznego lądowania. Hanna testowała więc nowe hamulce dla DFS-230. Reitsch w swojej autobiografii utrzymywała, że szybowiec transportowy był konstruowany z myślą o przewożeniu poczty. Faktycznie został użyty w inwazji na Belgię w 1940 roku. Następnie przyszła kolej na Masserschmitta 321. Głównym problemem była niemożność oderwania jej od ziemi. Stosowano różne sposoby by tego dokonać: umieszczono silniki rakietowe na skrzydłach czy też zastosowano rakietowy napęd wspomagający. Reitsch uważała, że Gigant jest zbyt ryzykowną maszyną i wkrótce wycofała się z dalszych testów. Jej decyzja okazała się trafna. W trakcie kolejnego testu, już bez Hanny, doszło do tragicznego wypadku, w wyniku którego zginęło 119 osób.
Hanna brała również udział w pracach nad unieszkodliwianiem balonów zaporowych. Pierwsze próby z jej udziałem odbyły się w Rechlinie. Reitsch obawiała się, że kawałki liny w momencie zderzenia z samolotem mogą przebić kabinę, dlatego też tuż po starcie zajmowała bezpieczne miejsce w pobliżu klapy awaryjnej. Hanna musiała przerwać testy z powodu narastających bólów głowy i podwyższonej temperatury. Wkrótce okazało się, że pilotka jest chora na szkarlatynę, konieczny był pobyt w szpitalu. Po trzech miesiącach nieobecności Hanna wróciła do pracy.
Kontynuowano prace nad unieszkodliwianiem balonów zaporowych, tym razem testy przeprowadzano w Saarau (Żarowo). Wkrótce przed Hanną postawiono ciężkie zadanie, miała zmierzyć się z angielską liną przyniesioną przez zabłąkany balon zaporowy. Podczas wykonywania manewru Dornierem 17 doszło do nieoczekiwanych komplikacji. Co prawda Hannie udało się przeciąć linę skrzydłem, ale kawałki metalowych łopat silnikowego śmigła uszkodziły kabinę pilota. Hannie udało się bezpiecznie dolecieć do pobliskiego lotniska.
"Bardzo cennym zadaniem dla mnie były próby z balonami zaporowymi. Wielu pewnie pamięta, że akcje Luftwaffe przeciwko Anglii napotkały na niespodziewaną przeszkodę w postaci zapór balonowych nad Londynem (...), ponieważ liny, na których mocowano balony, przecinały poszycie maszyn" Podczas jednej z prób: "Lina zniszczyła dolną część dwóch śmigieł. Wyłączyłam silnik i (...) próbowałam spowodować zatrzymanie śmigła. Czy uda mi się to osiągnąć, zanim silnik siłą bezwłądności zostanie wyrzucony (...) i runie w dół? To był wyścig na śmierć i życie". (cyt. za Sigmund s. 141.).
Ernst Udet, który obserwował pokaz, był przerażony. Obawiał się o życie swojej koleżanki. Natychmiast po tym zdarzeniu udał się do Hitlera by opowiedzieć mu o całym zdarzeniu.


27 marca 1941 roku na przyjęciu u Göringa Hanna została odznaczona diamentową odznaką pilota. Przyjęła ją od gospodarza imprezy - Hermanna Göringa - marszałka Rzeszy i naczelnego dowódcy sił powietrznych. Göring był zdziwiony, że tak drobna kobieta jest tym słynnym pilotem. Reitsch poczuła się zirytowana kolejną uwagą dotyczącą jej wzrostu i nie pozostała dłużna pokazując ręką jego posturę i pytając się czy każdy lotnik powinien tak wyglądać. Hanna czuła się wyróżniona.

Następnego dnia, 28 marca 1941 roku, otrzymała Krzyż Żelazny II klasy. Z tej okazji w Kancelarii Rzeszy odbyło się przyjęcie. Hitler osobiście udekorował pilotkę. Hanna była trzecią kobietą, która otrzymała to wyróżnienie, dlatego tym bardziej doceniała jego wartość. Pierwszą kobietą odznaczoną Żelaznym Krzyżem II Klasy była Eleonore Prochaska (1813 r.), drugą zaś Johanna Krüger (podczas I wojny światowej).
Przez kilka następnych dni otrzymywała listy, telegramy i osobiste gratulacje.

4 kwietnia 1941 roku powróciła do swojego rodzinnego miasta, gdzie powitano ją niemal jak bohaterkę.
Czekał na nią rozentuzjazmowany tłum, udekorowane flagami miasto i orkiestra. Nadburmistrz Blasius osobiście przywiózł ją do miasta, u którego bram czekali uczniowie Szkoły Szybowcowej, gdzie Hanna stawiała swoje pierwsze kroki. Mieszkańcy miasta postanowili odznaczyć Hannę tytułem Honorowej Obywatelki Miasta. Uroczystość odbyła się w Sali Rajców.
17 listopada 1941 roku zastrzelił się nauczyciel i opiekun Hanny, Ernst Udet. 21 listopada odbył się uroczysty pogrzeb, w którym uczestniczył sam Führer. Wkrótce Hanna zyskała nowego sprzymierzeńca, Roberta Rittera von Greima.

Nowe wyzwanie.

Pod koniec 1942 roku Hanna pojawiła się w Augsburgu aby dosiąść ME 163B Komet, czyli drugą wersję Me 163A, na której Heini Dittmar dopiero co ustanowił rekord prędkości (ponad 1000 km na godzinę). Pilot nie był zadowolony z powodu obecności Reitsch. Dittmar nie krył swojego stosunku do Hanny:
"Istnieje taki typ kobiety, która po prostu nie może znieść tego, że w mieście pojawił się nowy mężczyzna, a ona jeszcze nie zaciągnęła go do łóżka. Hanna ma właśnie taki stosunek do samolotów. Gdy tylko pojawia się nowa maszyna, ona dostaje obsesji na jej punkcie i zrobi wszystko, żeby ją oblatać. Wszystko w porządku, zakładając, że historia dobrze się skończy. Nie doszło jeszcze do nieszczęścia, ona zaś dopięła celu. Jednak moje wieczorne modlitwy zawsze kończę maleńką prośbą, mianowicie, żeby ta kobieta nie pojawiła się prędko na moim horyzoncie." (cyt. za Piszkiewicz, s. 67.).
Aleksander Lippish, projektant ME 163 A i Me 163 B Komet, postanowił zatrudnić Reitsch w charakterze oblatywacza.
Miała wraz z Dittmarem brać udział w tzw. "Projekcie X". Dittmar był wściekły i powiedział, że w takim razie rezygnuje z dalszego uczestnictwa w testach. Piloci Luftwaffe uważali, że obecność Dittmara w projekcie jest niezbędna. Pojawiały się pogłoski o braku kompetencji Reitsch. Opinia jednego z pilotów:
"Choć Hanna jest utalentowaną i inteligentną pilotką, to pilotuje sercem (sic!) a nie rozumem - a przynajmniej brak jej krytycznego spojrzenia na własną pracę. Należy do tego rodzaju pilotów, którzy potrafią oderwać od ziemi nawet całkiem nie nadający się do latania samolot, po czym zapewniają twórców tej maszyny, że sprawdził się on w powietrzu. A gdy później ktoś inny wykrywa wadę, projektant jest wielce zaskoczony, pozbawiony zmysłu krytycznego pilot (czyli Hanna Reitsch) zaś równie wielce urażony." (cyt. za Piszkiewicz, s. 68.).
Na czele Erprobungskommando 16, jednostki szkoleniowo-doświadczalnej mającej prowadzić prace nad Me 163B, stał kapitan Wolfgang Späte. Podobnie jak inni piloci, Späte nie lubił Hanny Reitsch, którą poznał w DFS. Postanowił jednak załagodzić konflikt między oblatywaczami i wymyślił nowe rozwiązanie. Hanna miała oblatywać maszyny produkowane w Oberstraublingu, Dittmar zaś miał dalej kontynuować swoją pracę w Augsburgu. W październiku 1942 roku Dittmar miał jednak wypadek, który wykluczył go na półtora roku z "Projektu X".
Hanna Reitsch stała się więc pilotem numer jeden. Pod koniec października 1942 roku rozpoczęła testowanie samolotów rakietowych. Rozpoczęła od Me 163A, by w końcu dosiąść Me 163B Komet (z oznaczeniem V-1). Następnie zasiadła za sterami Me 163B V-5, który podobnie jak poprzedni nie posiadał silnika.
"Pilotowanie Me 163 z silnikiem rakietowym to było, jakbym nagle stała się bohaterką jakiegoś opowiadania barona Münchhausena, (bohater literacki, mistrz fantastycznych opowieści). Startowało się z rykiem, wśród buchających z dyszy płomieni, po czym maszyna ostro wzbijała się w górę i za chwilę człowiek unosił się w samym sercu przestworzy." (cyt. za D. Piszkiewicz, s. 69.).

Miało to miejsce 30 października 1942 roku. Wózek startowy nie odczepił się w odpowiednim momencie. Hanna poderwała samolot ostro w górę mając nadzieję, że zbędny balast się oderwie. Niestety tak się nie stało. Mogła wyskoczyć na spadochronie opuszczając maszynę i pozwalając jej na niechybny upadek albo spróbować wylądować narażając się na niebezpieczeństwo. Reitsch wybrała drugą możliwość, zaczęła schodzić do lądowania. Wiedziała, że ryzyko jest duże, wózek startowy wciąż znajdował się pod samolotem i przy lądowaniu mógł wbić się w kadłub. Hannie udało się posadzić maszynę na ziemi, ku jej wielkiemu zdziwieniu wyglądało na to, że jest cała. Po chwili zobaczyła jednak kapiącą krew, szukała więc miejsca zranienia, okazało się że straciła nos na skutek uderzenia o celownik znajdujący się 15 cm przed jej twarzą. Nie usunięcie go jak i nie zapięcie pasów na ramionach stanowiło poważne naruszenie podstawowych wymogów bezpieczeństwa. Reitsch wyciągnęła kartkę i ołówek z kieszeni i naszkicowała przebieg wypadku. Pilotka uważała bowiem, że nieudany lot to lekcja, z której można wyciągnąć wnioski na przyszłość. Następnie Reitsch obwiązała sobie głowę bandażem by nie przerazić osób, które przyjdą jej na ratunek.
Wolfgang Späte jej dotychczasowy przeciwnik był pod wielkim wrażeniem: "Pierwszy raz w życiu spotkałem się wtedy z czymś takim, że ciężko ranny pilot nie zajął się od razu swoimi obrażeniami i nie zostawił na później, na jakąś spokojniejszą chwilę, spisania raportu z lotu." (cyt. za Piszkiewicz, s. 73.).
Reitsch mimo odniesionych obrażeń chciała wrócić na lotnisko o własnych siłach, w pobliskiej jednostce pierwszej pomocy opatrzono ją wstępnie, po czym odwieziono do Ratyzbony do Szpitala Sióstr Miłosierdzia. Po czasie okazało się, że gdyby wózek startowy oderwał się Hanna mogłaby stracić nawet życie. Cała seria Me 163B Komet, wyprodukowana w zakładach w Oberstraublingu, miała luzy w sworzniach i łączeniach między skrzydłami a kadłubem. Gdyby Hanna rozwinęła większą prędkość samolot mógłby się rozpaść.

Powrót do zdrowia i Żelazny Krzyż I Klasy.

W szpitalu okazało się, że Hanna miała poczwórne złamanie podstawy czaszki, dwa złamania kości twarzoczaszki i stłuczenie mózgu. Ponadto przesunięciu w prawo uległa szczęka. Reitsch przeszła skomplikowaną operację, którą przeprowadził chirurg Bodewig. Przy jej łóżku stale czuwała matka. Pilotka liczyła, że odwiedzi ją jej koleżanka z czasów studenckich - Edelegarde vom Berg. Miała nadzieję, że jako chirurg poinformuje ją o jej rzeczywistym stanie. Niestety Edelegarde w drodze do Hanny miała śmiertelny wypadek. Ta tragiczna wiadomość pogorszyła samopoczucie Hanny.
Stan Hanny był bardzo ciężki. Nie pozostało jej nic innego jak czekać. W między czasie Reitsch spotykała się z dowodami sympatii, przysyłano jej kwiaty, słodycze, życzenia najszybszego powrotu do pełni sił. Sam Heinrich Himmler interesował się losem dzielnej pilotki, przysłał jej czekoladę i butelkę soku owocowego. Kilka dni po wypadku Hanna dowiedziała się, że została odznaczona Żelaznym Krzyżem I Klasy.
W marcu 1943 roku Hanna opuściła szpital. Najgorsze było za nią, wciąż jednak była bardzo osłabiona. Reitsch otrzymała wiele propozycji z różnych ośrodków zdrowotnych, jednak postanowiła je odrzucić. Zadzwoniła do nadburmistrza Hirschberg, Blasisusa, i poprosiła go o możliwość spędzenia kilku dni w domku letniskowym przyjaciół. Reitsch potrzebowała czasu by odzyskać wiarę w powrót do latania. Początkowo zasiadła za sterami szybowca, później przesiadła się na samolot silnikowy. Dopiero po kilku tygodniach intensywnych ćwiczeń postanowiła ponownie zmierzyć się z samolotem rakietowym.
Hanna wkrótce spotkała się z Hermannem Göringiem w jego rezydencji w Obersalzbergu. Podczas wspólnego obiadu rozmawiali o nieszczęśliwym wypadku pilotki. Z kolei w lipcu 1943 r. panna Reitsch złożyła wizytę Heinrichowi Himmlerowi.
17 sierpnia 1943 roku Hanna zjawiła się w bazie w Peenemünde by prowadzić dalsze testy Me 163B Komet. Pilotka poznała tu samego generała Waltera Dornbergera, który stał na czele zespołu zajmującego się rakietą A-4 (później zmieniono nazwę na V-2). Jego zastępcą był Wernher von Braun. Niestety wieczór przyniósł niemiłą niespodziankę, 497 bombowców RAF-u zaatakowało bazę w Peenmünde. W wyniku nalotu ośrodek rakietowy został w znacznej części zniszczony.

W listopadzie 1943 r. Hanna Reitsch przybyła do kwatery głównej Greima w pobliżu Orszy, by podnieść morale żołnierzy. Greim wierzył, że kobieta odznaczona najwyższymi wyróżnieniami może zdziałać cuda. Hanna pierwszego dnia swojego trzytygodniowego pobytu pomagała Greimowi w poszukiwaniu stanowisk artylerii przeciwlotniczych oczekających na atak wroga. Reitsch po raz pierwszy poczuła smak wojny i zdała sobie sprawę z braku doświadczenia frontowego. Podczas trzech tygodni spędziła wiele czasu na rozmowach z żołnierzami. Gdy warunki atmosferyczne nie pozwalały na wyloty na akcję, Reitsch wsiadała w Storcha i oblatywała jednostki Luftwaffe w okręgu Orsza-Witebsk.

Samobójcze loty.

W sierpniu 1943 r. Reitsch spotkała się z dawnymi przyjaciółmi w Berlinie. Hanna nigdy nie zdradziła nazwisk dwóch osób, z którymi zjadła wówczas obiad. Cała trójka dyskutowała gorąco o położeniu III Rzeszy i zastanawiała się nad możliwościami poprawy tragicznej sytuacji ich ojczyzny. W trakcie rozmowy pojawił się plan użycia samobójczych bomb szybujących, które umożliwiłyby precyzyjne doprowadzenie ładunków wybuchowych do samego celu. Hanna wyraźnie zaangażowała się w projekt tzw. "Operacji Samobójców" i przedstawiła go feldmarszałkowi Erhardowi Milchowi, zastępcy szefa Luftwaffe. Milch nie był zachwycony pomysłem pilotki. Uważał, że samobójcze loty nie mieszczą się w mentalności niemieckiej. Hanna postanowiła więc przekonać kogoś o bardziej znaczącej pozycji. Zanim to nastąpiło upłynęło trochę czasu. Dopiero zimą 1943/44 projekt zyskał wsparcie Instytutu Badań Aeronautycznych.

28 lutego 1944 r. Reitsch spotkała się z Hitlerem w Berghofie. Pilotka miała otrzymać dyplom potwierdzający nadanie jej Krzyża Żelaznego I Klasy. Reitsch postanowiła wykorzystać tę okazję by porozmawiać z Führerem o "Operacji Samobójców". Gdy znaleźli się w niewielkim salonie, w towarzystwie Nicolasa von Belowa, Hanna zaczęła przedstawiać swój projekt. Hitler cierpliwie wysłuchał pilotki po czym odrzucił tę propozycję. Hitler zaczął przywoływać różne tragiczne zdarzenia historyczne, które jednak zakończyły się pozytywnie. Ponadto wierzył, że sytuacja zmieni się dzięki samolotom odrzutowym. Panna Reitsch przerwała wówczas monolog Hitlera. Uważała, że Niemcy nie mają czasu na wprowadzenie samolotu odrzutowego. Sytuacja III Rzeszy staje się coraz gorsza, nie ma na co czekać. Hanna mówiła, że ma już ochotników, którzy są gotowi wziąć udział w odważnym projekcie. W końcu udało jej się przekonać Führera.
Projekt został przekazany generałowi Kortenowi, szefowi sztabu generalnego Luftwaffe. Korten z kolei powierzył prace nad nim jednostce bojowej Kampf Geschwander 200 (KG 200).

Piloci biorący udział w pracach nad samobójczymi lotami musieli podpisać oświadczenie o następującej treści: "Niniejszym zgłaszam akces do oddziału samobójczego jako pilot "latającej bomby". Jestem w pełni świadom, że wstąpienie do tej jednostki jest jednoznaczne z moją własną śmiercią." (cyt. za Piszkiewicz, s. 93.).
Deklarację podpisała również Hanna. Zimą i wiosną 1944 r. Ministerstwo Lotnictwa pracowało nad udoskonaleniem konstrukcji i testowaniem samolotu Messerschmitt 328. Nigdy nie doszło jednak do prac nad przygotowaniem tego samolotu do operacji samobójczych. Jako przyczyny zaniechania prac podaje się dwie możliwości: zniszczenie zakładów w Turyngii lub rzeczywistą niechęć Hitlera do projektu. Hanna Reitsch była rozczarowana takim obrotem sprawy, jednak już wkrótce jej plany spotkały się z zainteresowaniem ze strony SS-Sturmbannführera Otto Skorzennego.
Skorzenny od kwietnia 1943 roku stał na czele jednostki specjalnej SS i był pod wrażeniem samolotów-pocisków V-1. Wiosną 1944 r. Hanna Reitsch i Otto Skorzenny rozpoczęli współpracę. Zakłady Henschla miały przekształcić V-1 w pilotowaną bombę samobójczą.

Zakład przygotował cztery wersje pilotowane "Reichenberg":
   1.   R - I        fotel pilota umieszczono za skrzydłami, na których znajdowały się klapy. Płozy do lądowania umieszczono pod kadłubem;
   2.   R - II       model szkoleniowy z dwoma fotelami na wysokości skrzydeł (dla instruktora i ucznia);
   3.   R - III      wyposażona w standardowy silnik pulsacyjny, umieszczony za sterami, nad głową pilota;
   4.   R - IV      z całkowitym wyposażeniem, z silnikiem pulsacyjnym. Z przodu można było umieścić prawie tonę materiałów wybuchowych
                       (bez płóz do lądowania).

Pierwsze próby "Reichenberga" rozpoczęły się w Lärz. Reitsch i Skorzenny byli na miejscu. V- 1 standardowo była wystrzeliwana z katapulty, jednak w przypadku pilotowanej wersji użycie katapulty nie wchodziło w grę (zbyt duża prędkość startu 17 g).
V-1 (wersja R-III) miała więc wystartować z holu przy pomocy bombowca Heinkela 111. Bombowiec wzniósł się na wysokość ok. 1000 metrów, pilot Luftwaffe odczepił się od samolotu-matki i osiągnął prędkość ok. 550 km/h.
R - III po wykonaniu kilku manewrów przygotowywało się do zejścia na ziemię. Niestety pilot nie mógł zmniejszyć prędkości pocisku i miał poważne problemy z lądowaniem. Pilot nie zdołał wyhamować i zahaczył o drzewo na pagórku graniczącym z lotniskiem. R - III roztrzaskało się o ziemię i niemal całe stanęło w płomieniach, pilot przeżył mimo poważnych obrażeń.
Skorzenny natychmiast poprosił o przydzielenie kolejnego ochotnika.
Następnego dnia wystrzelono kolejną bombę pilotowaną V-I. Niestety i tym razem pilot nie zdołał bezpiecznie wylądować, na szczęście przeżył. Ministerstwo Lotnictwa Rzeszy wstrzymało dalsze próby. Hanna próbowała ustalić przyczyny nieudanych testów. Wg niej problem tkwił nie w maszynie, a w ludziach. Obydwaj piloci nigdy nie zasiadali za sterami bardzo szybkiego samolotu, wg Reitsch zabrakło im więc doświadczenia.
Hanna poprosiła Skorzennego o pozwolenie na wykonanie jeszcze jednej próby, tym razem miała sama zasiąść za sterami samobójczej bomby. Skorzenny nie potrafił odmówić zdeterminowanej pilotce. Hanna wybrała wersję z silnikiem pulsacyjnym nad głową (Argus 014) i rozpoczęła przygotowania do startu. Odłączyła się od samolotu-matki, wykonała kilka manewrów i przeszła do najtrudniejszej części, lądowania. Skorzenny obserwował pilotkę i wątpił w możliwość posadzenia maszyny. Samobójcza bomba zbliżała się zbyt szybko do lądowiska, jednak Hanna dokonała cudu. Podczas kolejnego testu Hannie groziło prawdziwe niebezpieczeństwo. Okazało się, że przy odczepieniu się od He 111 skrzydło holownika drasnęło samobójczą bombę. Ogon maszyny naderwał się i wygiął w prawo, mimo to Hannie udało się bezpiecznie wylądować.
Wkrótce Reitsch postanowiła osobiście przeprowadzić test prędkościowy wersji szkoleniowej. Na miejscu ucznia umieszczono worek z piaskiem. Hanna oderwała się od He 111 i zaczęła rozwijać prędkość, w trakcie nurkowania osiągnęła 850 km/h. Gdy chciała wyjść z nurkowania, okazało się, że drążek sterowy jest przyciśnięty workiem z piaskiem. Hanna myślała o katapultowaniu się. Najprawdopodobniej spadochron nie zdążyłby się otworzyć, była bowiem zbyt blisko ziemi. Na szczęście ster się odblokował i Reitsch wylądowała, tracąc przy tym płozy.

Hanna Reitsch przeprowadziła kilkanaście prób Reichenbergiem. Zawsze udawało jej się posadzić maszynę na lądowisku. Po osobistym sprawdzeniu maszyny, zaczęła szkolić instruktorów. Jej uczniowie potrafili pilotować maszynę, mieli jednak ogromne trudności z lądowaniem. W lutym 1945 r. projekt został zamknięty. Do tego czasu wybudowano 175 pilotowanych R-IV i przeszkolono 70 pilotów-samobójców. Oddział samobójców nigdy nie został użyty.

Niebezpieczny lot.

W październiku 1944 roku Reitsch została ranna w czasie nalotów na Berlin. Znalazła się w lazarecie Luftwaffe, w bunkrze przeciwlotniczym przy ZOO. Pilotka miała wstrząs mózgu i rozerwaną torebkę lewego stawu ramiennego. Lekarze stwierdzili, że Reitsch powinna zapomnieć na kilka tygodni o lataniu. Hanna leżąc w lazarecie dowiedziała się o wypadku jakiego doznał Heinz Kensche, który był zmuszony opuścić V1 i skorzystać ze spadochronu. Będąc na spacerze w ogrodzie zoologicznym Reitsch wpadła na pomysł odwiedzenia kolegów w Lärz. Pojechała więc do Adlershof po swojego Bückera 181 i poleciała do nich. Gdy wróciła lekarz dowiedział się o jej tajemniczym przedsięwzięciu i zakazał jej opuszczać lazaret, co trwało aż do stycznia 1945 r. W połowie lutego Hanna Reitsch poleciała do Breslau, a następnie do Berlina. Pod koniec lutego ponownie udała się do Breslau, tym razem w towarzystwie sekretarza Naumanna. W kwietniu Reitsch otrzymała kolejne wezwanie do Breslau, jednak gdy wylądowała w Hirschbergu, zadanie zostało unieważnione. Reitsch miała teraz polecieć do Monachium, gdzie otrzymała polecenie znalezienia lądowisk awaryjnych dla samolotów sanitarnych w okolicy Kitzbühel. Reitsch spędziła dzień w Salzburgu, gdzie spotkała się ze swoją rodziną. W Kitzbühel Reitsch otrzymała wiadomość od Greima.
W kwietniu 1945 r. Robert Ritter von Greim przebywał w kwaterze Luftflotte 6, w pobliżu Monachium. 24 kwietnia Greim otrzymał rozkaz przebycia do berlińskiego bunkra Hitlera. Wykonanie rozkazu wiązało się ze znacznym ryzykiem. Berlin był już niedostępny drogą lądową. 25 kwietnia Greim prosił Reitsch o przyjazd do Monachium. Przed wspólną podróżą do Berlina, Greim skontaktował się z rodzicami pilotki by zapytać się ich o zgodę. Rodzice rozumiejąc powagę sytuacji wyrazili zgodę. Hanna wyruszyła do Monachium, wcześniej pożegnała się z rodzicami.
26 kwietnia o 2:30 w nocy Reitsch wraz z Greimem wystartowała z Neu-Bieberg (okolice Monachium). O 4 nad ranem wylądowali w Rechlinie. Na miejscu dowiedzieli się o niemożliwości przedostania się drogą powietrzną do Berlina od co najmniej dwóch dni. W Berlinie działało jeszcze tylko jedno lotnisko - Gatow. Greim postanowił pożegnać się z Reitsch. Za sterami Focke-Wulfa 190, najszybszego samolotu, zasiadł sierżant Luftwaffe, któremu kilka dni wcześniej udało się dowieźć do Berlina samego Alberta Speera. Reitsch postanowiła zlekceważyć decyzję Greima i bez jego wiedzy wsiadła na pokład samolotu. Przekonała pilota by pozwolił jej schować się z tyłu kadłuba. Po tym jak samolot wzniósł się w powietrze Hanna dała znać o swojej obecności. Było za późno by zawrócić i pozbyć się niechcianej pasażerki. Focke-Wulfa 190 był eskortowany przez 40 myśliwców. Zaledwie 20 z nich doleciało na miejsce, reszta została zestrzelona przez Rosjan. Wylądowali w Gatow. Samolot był uszkodzony.
Greim zatelefonował do Kancelarii Rzeszy by dowiedzieć się czy istnieje możliwość dostania się drogą lądową do bunkra Hitlera. Takiej możliwości już jednak nie było. Greim miał lecieć Fieslerem Storchem, jednak tuż przed startem samolot został zniszczony przez Rosjan.
Na lotnisku Gatow znajdował się już tylko jeden samolot, Storch. Greim zasiadł za sterami, miejsce pasażera zajęła Reitsch. W okolicach Grunewaldu pojwiły się nad nimi rosyjskie myśliwce. Dodatkowo trwał ostrzał z ziemi. Greim został trafiony, tracił przytomność. Hanna natychmiast przejęła stery, samolot został trafiony jeszcze dwa razy. Hannie udało się bezpiecznie wylądować w pobliżu Bramy Brandenburskiej. Miało to miejsce 26 kwietnia 1945 roku.
Na ziemi Reitsch opatrzyła prowizorycznie Greima i wydobyła go z samolotu. Po chwili przybyła niemiecka ciężarówka. Greim został wniesiony do bunkra na noszach. Hannę przywitała Magda Goebbels, która była pod wrażeniem wyczynu tej drobnej kobiety. Wkrótce pojawił się sam Hitler. Panna Reitsch była zdumiona stanem zdrowotnym Führera. Greim zdał Hitlerowi szczegółową relację dotyczącą przylotu do Berlina. Hitler był pod wrażeniem odwagi Reitsch: "Dzielna kobieta! A więc istnieje jeszcze na tym świecie lojalność i odwaga!" (cyt. za Piszkiewicz, s. 117.).
Następnie Führer wyjaśnił Greimowi przyczyny wezwania. Greim został dowódcą naczelnym Luftwaffe i awansował na feldmarszałka. Hitler wręczył Hannie fiolkę z trucizną i poinformował ją o swojej samobójczej decyzji. Reitsch próbowała zmienić decyzję Hitlera: "Mein Führer, dlaczego pan tu zostaje? Dlaczego odbiera pan Niemcom własne życie? Gdy rozeszła się informacja, ze zostanie pan w Berlinie do samego końca, ludzi zdjęło przerażenie. "Führer musi żyć, żeby Niemcy mogły żyć" - powiadają ludzie. Niech pan ratuje własne życie, mein Führer, takie jest pragnienie każdego obywatela Rzeszy". (cyt. za Piszkiewicz, s. 119.).
Samolot, którym przylecieli do Berlina został naprawiony. Podjęli dwie nieudane próby startu. 27 kwietnia Hanna spędziła w otoczeniu dzieci Goebbelsów. Gdy Hitler dowiedział się o zdradzie Himmlera nakazał Greimowi aresztowanie go. Reitsch i Greim nie chcieli jednak opuszczać bunkra, pragnęli wraz z innymi towarzyszyć Hitlerowi do samego końca. Nie mogli się jednak przeciwstawić decyzji najważniejszego człowieka III Rzeszy. Zanim Hanna opuściła bunkier Hitlera, otrzymała zadanie przekazania listów od osób w nim pozostających. Prośbę taką skierowała do Reitsch, Ewa Braun i Magda Goebbels. Reitsch wraz z Greimem wystartowała z lotniska Gatow samolotem Arado 96. Był to ostatni samolot niemiecki, któremu udało się opuścić Berlin.
Wylądowali w Rechlinie, Greim zwołał konferencję swojego sztabu. Następnie Reitsch i Greim udali się Bückerem 181 do kwatery Karla Dönitza. Mimo trudności udało im się wylądować w Lubece. Reitsch towarzyszyła Greimowi podczas jego spotkania z feldmarszałkiem Keitlem. Greim chciał omówić z nim użycie sił powietrznych, które wspomogłyby generała Wencka. Keitel uświadomił Greimowi, że armii Wencka już dawno nie ma. 2 maja odbyła się narada Dönitza i jego ministrów.
Reitsch czekała pod drzwiami gdy pojawił się Heinrich Himmler. Pilotka nie mogła się powstrzymać od krótkiej rozmowy z Reichsfürerem SS, (więcej szczegółów).

W tych ostatnich dniach istnienia III Rzeszy Hanna Reitsch towarzyszyła Greimowi jako jego osobista pilotka. Niestety stan Greima się pogarszał. Gdy tylko nastąpiła nieznaczna poprawa udali się na poszukiwanie feldmarszałka Kesselringa. Udało im się przedostać do Kitzbühel gdzie zostali aresztowani przez amerykańskie wojsko.
Hanna nie dochowała tajemnicy korespondencji i przeczytała listy Ewy Braun i Magdy Goebbels. W areszcie dowiedziała się, że jej najbliższa rodzina nie żyje, wszyscy popełnili samobójstwo. Willy Reitsch obawiając się Rosjan zastrzelił żonę, córkę Heidi i jej troje dzieci oraz służącą. Na końcu sam się zabił. Hanna straciła również swojego przyjaciela, Roberta Riterra von Greima, który 24 maja 1945 r. wykorzystał ampułkę cyjanku od Hitlera. Reitsch miała odebrać sobie życie dokładnie tydzień po śmierci Greima. Nie wiadomo do końca dlaczego tego nie zrobiła.
W czerwcu 1945 roku na cmentarzu w Salzburgu (Austria), doszło do niezwykłego, przypadkowego spotkania między Hanną Reitsch a Leni Riefenstahl. Reitsch znalazła się tam w towarzystwie dwóch amerykańskich żołnierzy, którzy mieli jej pilnować podczas wizyty na rodzinnym grobie. Rifenstahl i Reitsch długo ze sobą rozmawiały. Hanna opowiedziała znanej reżyserce o swoich ostatnich dniach w bunkrze, planach utworzenia eskadry samobójców i przeciwnościach stających na drodze tym zamierzeniom. Kobiety na koniec objęły się czule i rozstały.
W areszcie Reitsch złożyła wyczerpujące relacje na temat sytuacji w bunkrze Hitlera. W październiku 1945 r. przeniesiono ją do obozu internowania. W sierpniu 1946 r. została zwolniona z obozu w Oberursel w pobliżu Frankfurtu.

Powojenne życie.

Po zwolnieniu z obozu Hanna Reitsch nie miała łatwego życia. Przede wszystkim nie miała dokąd wracać, jej rodzime miasto znalazło się poza granicami Niemiec. Ponadto wiele brukowych gazet wymyślało niezliczone historie na temat jej rzekomych romansów z Hitlerem, Goebbelsem czy Greimem. Postanowiła zostać w Oberursel.
W 1948 r. Hanna próbowała nielegalnie przekroczyć granicę amerykańskiej strefy okupacyjnej i przedostać się do Austrii. Niestety próba podjęta przez Reitsch zakończyła się aresztowaniem i karą grzywny.

W 1951 r. ukazały się wspomnienia Hanny pt. "Fliegen, mein Leben" (Latanie, moje życie - w 2006 roku ukazało się polskie wydanie). Pilotka postanowiła wrócić do latania. W 1953 r. wzięła udział z Międzynarodowych Zawodach Szybowcowych w Madrycie, gdzie zdobyła brązowy medal. Cztery lata później powtórzyła ten sukces na Mistrzostwach Szybowcowych Niemiec. Tego samego roku ustanowiła kobiecy rekord wysokości lotu szybowcem. Od 1954 r. pracowała jako oblatywaczka w wytwórni samolotów Focke-Wulf.
W 1958 r. Hanna nie wzięła udziału w Mistrzostwach Świata w Polsce (Leszno), gdyż nie otrzymała wizy. Reszta ekipy RFN nie miała takich problemów i pojechała do Polski bez Hanny Reitsch (członkiem ekipy był m.in. Wolf Hirth). Pilotka była oburzona brakiem solidarności ze strony kolegów. Sądziła, że ekipa niemiecka złoży formalny protest, jednak tego nie zrobiła. Reitsch zrezygnowała wtedy na wiele lat z uczestnictwa w szybowcowej reprezentacji RFN. Dopiero w 1978 r. gdy Reitsch ustanowiła światowy rekord przelotu docelowo-powrotnego pojednała się z Aeroklubem RFN. Hanna wkrótce opuściła Niemcy, w 1962 r. w Ghanie założyła Narodową Szkołę Szybownictwa. Zaprzyjaźniła się z Kwame Nkrumahem, pierwszym prezydentem zachodnioafrykańskiej republiki Ghany. 24 lutego 1966 r. Hanna wyjechała z Afryki. Dwa lata później opublikowała książkę o swoim pobycie w Ghanie - Ich Flog für Kwame Nkrumah (Latałam dla Kwame Nkrumaha). Hanna Reitsch do ostatnich dni swojego życia oddawała się pasji latania.
Zmarła 24 sierpnia 1979 r., przyczyną śmierci był atak serca. Pochowano ją w Salzburgu, w Austrii.
Zapisała się na kartach historii lotnictwa jako posiadaczka największej ilości rekordów szybowcowych wśród kobiet.

Autobiografia.

Książka została po raz pierwszy wydana w 1951 roku w Deutsche Verlagsanstalt Stuttgart i doczekała się wielu wznowień. "Latanie - moje życie" powstało tuż po opuszczeniu niewoli amerykańskiej. Reitsch pragnęła opowiedzieć nie tylko o swoim życiu, ale też o dawnych ideałach, które były ważne dla Niemców. Autobiografia ma przedstawiać jej prawdziwe życie, nie omijając trudnych, czasem niewygodnych tematów. W przedmowie autorka stanowczo zaprzecza wielu krążącym plotkom na jej temat. Szczególnie bolesne były dla niej oszczerstwa dotyczące lotu z Ritterem von Greimem do upadającego Berlina. Reitsch podejmuje polemikę m.in. z książką Trevora Ropersa "The last days of Hitler", która opiera się na nieprawdziwych relacjach tzw. naocznego świadka z ostatnich dni Hitlera.
Hanna w przedmowie mówi o sobie, że jest szczęśliwą i bogatą wewnętrznie kobietą, gdyż na swojej drodze spotkała wielu życzliwych ludzi. Jednocześnie zapowiada, że książka ta jest pierwszym tomem jej historii.

W 2003 roku obchodzono 100-lecie istnienia lotnictwa. Z tej okazji w Polsce ukazała się książka Jerzego Gotowały pt. "100 lotników stulecia". Hanna Reitsch znalazła się w gronie najbardziej zasłużonych osobistości światowego lotnictwa.

Rekordy, nagrody i wyróżnienia.

1934 - Srebrny Medal Szybownika ( dziś Srebrna Odznaka - przyznawana przez Międzynarodwą Federację Lotniczą, Hanna otrzymała ją jako 25 osoba w historii
          i pierwsza kobieta)
1937 - rekord świata w przelocie otwartym z Wasserkuppe do Hamburga
1938 - rekord świata w locie docelowo-powrotnym z Darmstadt na Wasserkuppe.
          Zwycięstwo wielkich Zawodów Szybowniczych w Przelotach Docelowych z Westerland (Sylt) do Breslau.
1939 - rekord świata w przelocie docelowym z Magdeburga do Stettina.
27 marzec 1941 - diamentowa odznaka pilota, (otrzymała ją osobiście od Hermanna Göringa)
28 marzec 1941 - Krzyż Żelazny II Klasy (udekorowana przez Adolfa Hitlera)
4 kwiecień 1941 - Honorowe Obywatelstwo Hirschberg (dziś Jeleniej Góry)
1942 - Krzyż Żelazny I Klasy (dyplom oficjalnie stwierdzający nadanie odznaczenia odebrała 28 lutego 1944)
1952 - brązowy medal podczas Międzynarodowych Zawodów Szybowcowych w Hiszpanii (była jedyną kobietą biorącą udział w zawodach)
1955 - wygrała mistrzostwa Niemiec w szybownictwie
1956 - Szybowcowe Mistrzostwa Świata w St. Yen - 8 miejsce (najlepsze miejsce wśród wszystkich niemieckich zawodników)
1957 - brązowy Medal podczas Mistrzostw Szybowcowych Niemiec, dwukrotnie pobiła kobiecy rekord wysokości lotu szybowcem (6848 m.).
          Niemiecki rekord odległości w otwartym locie - 370 km.
1970 - niemiecki rekord szybowcowy przelotu docelowo-powrotnego (523 km.)
1971 - I Śmigłowcowe Mistrzostwa Świata FAI w Bückeburgu w RFN - 6 miejsce (najwyższa kobieca lokata).
1972 - zdobyła w USA tytuł "Pilota roku", honorowe członkostwo "Society of Experimental Test Pilots". Rekord RFN w szybkości przelotu na trasie trójkąta 300 km.
1975 - wyróżnienie "Międzynarodowy Łańcuch Pionierów Róży Wiatrów"
1977 - niemiecki rekord w przelocie docelowo-powrotnym (644 km.)
1978 - światowy rekord przelotu docelowo-powrotnego (715 km.)
1978 - pierwsze miejsce mistrzostw świata dla kobiet


Wykaz najważniejszych statków powietrznych, na których latała Hanna Reitsch:

Szybowce:
Grunau
Grunau-Baby
Kranich
See Adler
Sperber Junior
Habicht
DFS 230 (szybowiec transportowy)
Messerschmitt Me 321 Gigant

Samoloty jednosilnikowe:
Mercedes-Klemm
Sport-Klemm
Fiesler Fi 156 Storch
Messerschmitt Bf 108 Taifun
Bücker Bü 181 Bestmann
Dornier Do 217

Bombowce:
Dornier Do 17
Junkers Ju 87 Stuka

Śmigłowce:
Focke-Achgelis FW 61

Samoloty odrzutowe:
Fiesler Fi 103 Reichenberg (wersja załogowa "bomby latającej" V-1)

Samoloty rakietowe:
Messerschmitt Me 163A
Messerschmitt Me 163B Komet (samolot przechwytujący)


Wykaz książek Hanny Reitsch.

1. Fliegen, mein Leben, Deutschen Verlagsanstalt, Stuttgart 1951; Lehmann, Monachium 1976. (wydanie polskie: Hanna Reitsch, Latanie moje życie,
    przekł. Agnieszka Kossowska, Jaremen Press 2006).
2. Ich Flog für Kwame Nkrumah (Latałam dla Kwame Nkrumah), J. F. Lehmann Verlag, Monachium 1968.
3. Das Unzerstorbare in meinem Leben (To co niezniszczalne w moim życiu), Lehmann, Monachium 1975.
4. Höhen ind Tiefen (Wzloty i upadki), Herbig, Moanchium - Berlin 1978.
5. Ich Flog in Afrika für Nkrumahs Ghana (Latałam w Afryce dla Ghany Nkrumaha), Hrbig, Monachium - Berlin 1979.
Źródło: Dennis Piszkiewicz, Podniebne loty Hanny Reitsch, Dom Wydawniczy Bellona, Warszawa 2000, s. 155.


Bibliografia:
1. Dennis Piszkiewicz, Podniebne loty Hanny Reitsch, Dom Wydawniczy Bellona, Warszawa 2000
2. Hanna Reitsch, Latanie - moje życie, Jaremen Press, Jelenia Góra 2006
3. Anna Maria Sigmund, Kobiety nazistów II, Dom Wydawniczy Bellona 2003
4. Volker Elis Pilgrim, Mów do mnie pani Hitler, Kobiety jako ozdoba i maska narodowego socjalizmu, Wydawnictwo URAEUS,     Gdynia 1999
5. http://www.jelonka.com/?module=templates&template=5707431a624d8cfcb47def299ccd35c6&id=fbef&from=2&catid



powrót do strony głównej

© copyright 2007 - 2008, Monika "monikqe" Janiak
Design by Scypion