Henriette von Schirach

(03.02.1913 - 27.01.1992)




Urodzona 3 lutego 1913 roku. Miała młodszego o trzy lata brata, Heinricha

Rodzice.

Heinrich Hoffmann - fotoreporter, osobisty fotograf Hitlera.
Urodził się 12.09.1885 r. w Fürth. Ojciec Heinricha posiadał jeden z pierwszych aparatów fotograficznych, którym robił zdjęcia na dworze bawarskim. Syn kontynuował jego pasję. Heinrich od 1908 roku pracował jako fotograf w Monachium. W czasie I wojny światowej był fotografem-reporterem.
W 1922 r. Heinrich wstąpił do DAP, a w 1925 do NSDAP (nr 425). Od 1933 r. był posłem Reichstagu, w 1938 r. zdobył tytuł profesora. W 1945 r. internowany przez Amerykanów. Zmarł 16.12.1957 r. w Monachium.

Therese "Nelly" Baumann - aktorka, występowała w kabaretach.

Heinrich i Therese poznali się w 1911 roku, podczas sesji zdjęciowej. Baumann pozowała we wspaniałej sukni i kapeluszu ozdobionym kwiatami. Po sesji młody, dobrze zapowiadający się fotograf zawarł bliższą znajomość ze swoją klientką i jeszcze tego samego roku poprosił ją o rękę.

Dzieciństwo.

Hoffmannowie mieszkali w Schawbing w Monachium. Od 1915 r. studio fotograficzne Hoffmanna mieściło się przy Schellingstrasse 33. Henrietta od najmłodszych lat była zafascynowana pracą ojca.

Gdy Henrietta miała osiem lat ojciec przyprowadził do domu swojego znajomego, Adolfa Hitlera, który wkrótce stał się stałym bywalcem w domu Hoffmannów. Wujek Adolf obdarowywał dziewczynkę rozmaitymi prezentami. Często kupował jej książki np. "Po życiu księcia Eugeniusza", "Najpiękniejsze sagi średniowiecza" Schwabsa. Hitler dbał również o rozwój fizyczny małej Henrietty, to od niego otrzymała pierwsze w życiu narty.
Hitler zwracał się do niej "mein Sonnenschein" (mój promyczku Słońca) i wkrótce stał się dla dziewczynki kimś bardzo bliskim, traktowała go niemal jak członka własnej rodziny: "Hitler nie zachowywał się jakby był moim drugim ojcem. Traktował mnie jak koleżankę, absolutnie równoprawnie i przede wszystkim nie arogancko - nigdy nie groził mi palcem" (cyt. za Erich Schaake, Kobiety Hitlera - gorliwe protektorki i oddane metresy Führera, Videograf II, Chorzów 2005, s. 66-67.).
Hitler spędzał dużo czasu z małą Henriettą, czasem odrabiał z nią lekcje lub zabierał do muzeów. Hitler odwiedzał Henriettę najczęściej w jej rodzinnym domu, ale czasami ona z ojcem pojawiała się w jego mieszkaniu przy Thierstrasse.

W 1928 r. zmarła żona Hoffmanna. Piętnastoletnia wówczas Henrietta bardzo przeżyła śmierć swojej matki. Informację o tragedii przekazał jej Hitler i to on towarzyszył jej podczas pogrzebu. Tuż po tym tragicznym wydarzeniu brat dziewczynki został umieszczony w internacie.

Kariera ojca.

W 1923 roku Heinrich Hoffmann został osobistym fotografem Hitlera, co niewątpliwie wpłynęło na sytuację finansową jego rodziny i pozwoliło na przeprowadzkę. Odtąd Hoffmannowie mieszkali przy Trogerstrasse w Bogenhausen, w jednej z lepszych dzielnic Monachium. W 1943 r. obroty wydawnictwa Hoffmanna wynosiły 15 milionów marek.

Wczesna młodość.

Henrietta często uczestniczyła w zebraniach partyjnych w Monachium:
"Już samo wniesienie sztandarów i proporców do wypełnionej tysiącami ludzi sali budziło lęk i podniecenie, było piękne i ekscytujące, lecz jednocześnie odrażające (...) oto na zbite z desek podium wchodził Hitler, który nagle przestawał być sympatycznym panem Hitlerem, i zaczynał przemawiać ochrypłym głosem z austriackim akcentem. Widoczną przyjemność odczuwał, kiedy przerywano mu wiwatami, wznoszonymi przez morze ludzi, którzy wyrażali swe uwielbienie i któremu mógł rozkazywać. Wszystko, co mówił, mógł powiedzieć ciszej, ale on wrzeszczał, wrzeszczał i to się podobała" (cyt. za Anna Maria Sigmund, Kobiety nazistów, Bellona, Warszawa 2002, s. 193.).
Spotkania partyjne odbywały się również w niewielkim mieszkaniu przy Schelingstrasse 50, gdzie od 1925 r. mieścił się zakład fotograficzny Hoffmanna. Ojciec Henrietty oddał część pomieszczeń do dyspozycji partii.

Henrietta znała osobiście całą śmietankę partyjną: Heinricha Hoffmanna, Rudolfa Hessa, Gregora Strassera, Juliusa Strassera i Hermnanna Göringa. 13 października 1930 roku Henrietta była świadkiem otwarcia sesji Reichstagu, a wieczorem uczestniczyła w przyjęciu u Göringów. Tu poznała Josepha Goebbelsa, a wkrótce Geli Raubal, która wzbudziła jej sympatię. Panna Hoffmann poznała również Ewę Braun, która pracowała u jej ojca w zakładzie fotograficznym.
Czasem dziewczyny spędzały razem wolny czas np. na nartach.

Przyszły mąż - Baldur von Schirach.

Wiosną 1930 roku Henrietta poznała Baldura von Schiracha: "Któregoś dnia wbiegł po schodach młody człowiek w jasnym ubraniu, gwiżdżący Yankee Doodle. Dopiero co wrócił z Ameryki, był szefem, wydawcą i redaktorem, przywódcą Związku Studentów, przemawiał na wyborach do komisji związków studenckich, a właściwie to student filozoffi, 23-letni Valdur von Schirach (Schirach, s. 159.).
Baldur wywarł na młodej dziewczynie ogromne wrażenie, a on zakochał się w niej od pierwszego wejrzenia. Spodobała mu się ta energiczna, gadatliwa dziewczyna. Przede wszystkich wiele ich łączyło, oboje byli zanurzeni w narodowosocjalistycznym środowisku. Ponadto interesowali się kulturą, sztuką, mieli więc wiele wspólnych tematów do rozmów.
Henrietta była zachwycona wierszami autorstwa Schiracha.

31 grudnia 1932 roku dziewiętnastoletnia Henrietta została żoną Baldura von Schiracha.
Ślub odbył się w Urzędzie Stanu Cywilnego "Alter Peter" w Monachium. Świadkami byli Adolf Hitler i Ernst Röhm. Przyjęcie weselne odbyło się przy Prinzregentenplatz. Jako pierwszy do księgi gości wpisał się Adolf Hitler. Wychodząc z wesela Hitler wręczył pannie młodej kartkę z wytycznymi dotyczącymi jego przyszłych wizyt u państwa Schirachów: "Jem wszystko, czym obdarza nas natura: owoce, warzywa, tłuszcze roślinne. Proszę o oszczędzenie mi tego, co zwierzętom zabiera się wbrew ich woli: mięsa, mleka i serów. A więc, od zwierząt tylko jajka!" (cyt. za Sigmund, s. 198.).

Małżeńskie życie.

Nowożeńcy zamieszkali przy Königinstrasse 31, tuż obok Ogrodu Angielskiego. Związek z Henriettą przyspieszył karierę Baldura von Schiracha. Henrietta tuż po ślubie wstąpiła do NSDAP.
Pod koniec stycznia 1933 r. na świat przyszło pierwsze dziecko Schirachów. Henrietta pragnęła nazwać ją Isar, ale w końcu zgodnie z tradycją rodziny Schirachów dziewczynkę nazwano Angelika Benedikta. 30 stycznia 1933 r. gdy Henrietta przebywała w klinice w Monachium, na ulicy było słychać śpiew, muzykę i okrzyki. Zaciekawiona Henrietta dowiedziała się od pielęgniarki, że miły pan Hitler, który odwiedzał ją w szpitalu właśnie został kanclerzem Niemiec. Schirachowie mieli jeszcze trójkę dzieci - Klausa, Roberta i Richarda.

Wiosną 1933 roku Schirachowie opuścili Monachium i zamieszkali w Berlinie przy Bismarckstrasse 28 nad Klein Wannsee.
Luksusowy dom Schirachów znajdował się nad jeziorem. Henrietta nie czuła się najlepiej w Berlinie i w 1934 r. powróciła do Bawarii, gdzie zamieszkała w leśniczówce w Urfeld. Baldur natomiast wynajął apartament w hotelu "Kaiserhof" w Berlinie i często odwiedzał swoją żonę. Wkrótce Schirachowie kupili pusty dom "Aspenstein" w Kochel nad Walchensee, gdzie odwiedzał ich czasem Heinrich Himmler, a oni w zamian gościli u niego w "Lindenfycht" koło Gmund.

Zimą 1940 r. Schirach wstąpił jako ochotnik do Wechrmachtu (koszary w Döberitz). Schirach służył pod dowództwem kapitana Lindowa. Małżonkowie widywali się wtedy tylko w weekendy.
10 sierpnia 1940 roku Hitler mianował Schiracha gauleiterem Wiednia. Henrietta była bardzo zadowolona z nowej posady męża, perspektywa wyjazdu do Wiednia napawała ją optymizmem i pozwalała zapomnieć o toczącej się wojnie: "Przyznaję, że zapomniałam o wojnie, kiedy wyobraziłam sobie, że będę mogła żyć w Wiedniu. Przecież w ogóle nam nie przyszło do głowy, że występujemy tam jako przedstawiciele znienawidzonego Hitlera, jako uzurpatorzy, jako intruzi. Przecież o kilka lat wcześniej słyszałam na własne uszy entuzjazm, z jakim Austria witała Niemców (...)" (Schirach, s. 172.).
Schirachowie czasami gościli na Oberslazbergu, w 1941 roku Hitler dwukrotnie gościł u Schirachów.

Schirach, jako Gauleiter Wiednia miał deportować 60 000 Żydów i ewakuować mieszkających tu Czechów.
Jesienią 1942 r. w Wiedniu znajdowało się już zaledwie 7000 Żydów. Pozostaje pytanie czy Henrietta von Schirach nie wiedziała o masowych deportacjach Żydów z Wiednia, za które był odpowiedzialny jej mąż ?

Ochłodzenie stosunków z Hitlerem.

Wiosną 1943 r. Henrietta odwiedziła znajomych w okupowanej Holandii, gdzie była świadkiem deportacji żydowskich kobiet i dzieci. Henrietta zatrzymała się w hotelu "Amstel", w nocy obudził ją hałas dobiegający z podwórza.
"Pode mną, na ulicy, stało paręset najwidoczniej pośpiesznie spędzonych kobiet z tobołkami, pod strażą mężczyzn w mundurach, słychać było płacz, a potem czysty głos komendy: Aryjczycy zostają! - Następnie pochód z wolna ruszył, wszedł na most i znikł za nim w ciemnościach" (Henrietta von Schirach, Na szczytach nazistowskiej władzy, Bellona, Warszawa 2003, s. 6.)
Henrietta była wstrząśnięta tym co zobaczyła. Następnego dnia spotkała się z komisarzem Rzeszy w Holandii i bezskutecznie próbowała uzyskać informacje o deportacjach Żydów. Kolejnego dnia oficer SS zawiózł żonę Schiracha do pobliskiej szkoły, gdzie można było nabyć obrazy, meble, dywany i inne akcesoria wystroju wnętrz za bardzo niską cenę. Henrietta doskonale wiedziała skąd pochodzą oferowane przedmioty. Przyjaciel Henrietty poprosił ją by porozmawiała z Hitlerem o tym co się dzieje w Holandii.
"Przysięgam - odpowiedziałam - że mu o tym powiem, zaraz pojutrze, bo dzisiaj wyjeżdżam" (Schirach, s. 185.).

W Wielki Piątek 1943 r. Henrietta wraz z mężem udała się do Berghofu. W drodze poinformowała męża o swoim zamiarze porozmawiania z Hitlerem o sytuacji, której była świadkiem w Amsterdamie. Baldur zabronił jej poruszania tego tematu, zdawał sobie sprawę, że reakcja Hitlera może być nieprzewidywalna. O północy podano kolację, a po niej towarzystwo przeniosło się do sali z kominkiem. Henrietta czekała na właściwy moment by zapytać Hitlera o wydarzenie z Holandii. Gdy Ewa Braun pożegnała się, rozpoczęła się trudna rozmowa, którą Henrietta szczegółowo opisała w swoich wspomnieniach: "Pani wraca z Holandii? - Tak, dlatego tu jestem. Chciałam z panem porozmawiać, widziałam okropne rzeczy, nie mogę uwierzyć, aby pan tego chciał ... Spojrzał na mnie zdziwiony: - Jest wojna - powiedział. - Ale to były kobiety, widziałam, jak gromada kobiet... widziałam, jak wyprowadzano biedne, bezradne kobiety, jak wywożono je do obozu. Nie wierzę, aby miały stamtąd powrócić. Odebrano im całe mienie, już nie ma ich rodzin... - Jest pani sentymentalna, pani von Schirach! Hitler podniósł się i stanął przy mnie. - Co panią obchodzą holenderskie Żydówki! - Ponieważ zerwałam się, wziął mnie za przeguby i ścisnął je oburącz, jak dawniej, kiedy chciał, żebym się na nim skoncentrowała. Po czym puścił mnie i zrobił ze swych dłonie dwie szale, którymi poruszał, mówiąc do mnie głośno i dobitnie, w górę i w dół, jakby na wadze: - Proszę zrozumieć, każdego dnia ginie dziesięć tysięcy moich najcenniejszych ludzi, mężczyzn, jakich już nigdy nie będzie, najlepszych. To się już nie równoważy, nie zgadza się równowaga w Europie. Bo tamci nie giną. Żyją, ci w obozach, ci mniej wartościowi żyją, więc jak będzie wyglądała Europa za sto lat? Za tysiąc? Ja mam obowiązki tylko wobec mego narodu, nikogo więcej. Zrobią ze mnie w oczach świata krwawego okrutnika, jeżeli zwycięży bolszewizm. Co mnie to obchodzi, mnie nie zależy na sławie pośmiertnej! Trzeba się nauczyć nienawiści. Ja też musiałem..."
(Schirach, s. 8 - 9.).
Rozmowie tej przysłuchiwało się siedemnasu mężczyzn, żaden nie poparł Henrietty von Schirach. Kobieta powiedziała jeszcze tylko "Już nie ma dla mnie miejsca przy pańskim stole!" (Schirach, s. 9).
Traudl Junge w swoich wspomnieniach odniosła się do tej rozmowy: "Zapadła nieprzyjemna cisza. Po chwili Hitler wstał, pożegnał się i wyszedł" (Traudl Junge, Z Hitlerem do końca, Bellona, Warszawa 2003, s. 88.)
O wydarzenie tym na łamach swoich wspomnień napisała również Christa Schroeder: "Inni goście zauważyli, że Henrietta von Schirach zepsuła Hitlerowi humor i byli wyraźnie zadowoleni, gdy pojawił się służący z pytaniem, czy ma ponownie napełnić kieliszki. Wszyscy odetchnęli z ulgą, kiedy po dwunastej w nocy zjawił się minister Goebbels. Doszło jednak między nim a Baldurem von Schirachem do ostrej dysputy. Goebbels zarzucał Schirachowi, że ten prowadzi w Wiedniu politykę na rzecz Austrii" (Christa Schroeder, Byłam z Hitlerem do końca, s. 175.).
Hitler był wściekły, stwierdził, że wysyłanie Schiracha do Wiednia było błędem. Baldur złożył więc dymisję, ale Hitler jej nie przyjął, twierdząc że to nie on będzie o tym decydował. Następnego dnia rano Schirachowie opuścili Berghof.

10 września 1944 roku Amerykanie zbombardowali Wiedeń po raz pierwszy. Celem stała się północno-zachodnia część miasta. 5 listopada tego samego roku bomba spadła tuż obok domu Schirachów, w którym na skutek wybuchu wypadły okna i drzwi. Baldur w trosce o bezpieczeństwo swojej rodziny wysłał swoją małżonkę do rezydencji "Aspenstein" w Bawarii, a sam zamieszkał w bunkrze w podziemiach Hofburga. Dzieci Schirachów mieszkały wówczas w Bawarii, a wiedeński dom Schirachów zamieszkiwali adiutanci, sekretarki, dr Rümelin, a nawet konsul z Sofii. Henrietta tuż przed swoim wyjazdem do Bawarii urządziła pożegnalne przyjęcie dla przyjaciół. "Doskonale wiedziałam, że nigdy już nie wrócę do tego domu, może wszyscy o tym wiedzieliśmy, ale nikt tego nie wypowiedział, owszem, jakieś niezwykłe tchórzostwo powstrzymywało nas, aby się oszczędzać i jeszcze na chwilę wytrwać przy głupim urojeniu. Odgrywaliśmy do końca tę sztukę, w której przyjęliśmy role jakże lekkomyślnie i beztrosko" (Schirach, s. 196.).

W kwietniu 1945 roku, Henrietta wraz z dziećmi i swoją bratową (Anną Marią, która była wówczas w ciąży i urodziła 14 maja 1945 r.) uciekła z Bawarii do Tyrolu. 1 maja Henrietta dowiedziała się o śmierci Hitlera.

Po upadku III Rzeszy.

11 maja pod dom Henrietty zajeżdża dżip z sześcioma Amerykanami, którzy rozpoczynają plądrowanie domu, co oburza żonę Schiracha. Natychmiast po opuszczeniu domu przez złodziei, Henrietta udaje się do pobliskiej komendantury by złożyć skargę, która nie robi najmniejszego wrażenia na kapitanie Thomsponie. Wciąż nie wie co dzieje się z jej mężem, a radio podaje coraz to nowe komunikaty o śmierci Baldura von Schiracha. Po jakimś czasie radio podaje informację "Baldur w rękach aliantów".
31 maja 1945 r. Henrietta jest aresztowana, następnie aresztowano jej brata, którego skierowano do obozów internowania w Niemczech Zachodnich. Henrietta znalazła się w Kufstein.
Początkowo dzieliła celę z Cyganką, która zaopiekowała się nieco zagubioną Henriettą. Wkrótce rozpoczęły się przesłuchania, na jednym z nich wręczono jej zdjęcia z wyzwolonych obozów koncentracyjnych. "Głodomory o wybałuszonych oczach, dziwaczne piramidy trupów, szkielety poplątane jak suche gałęzie. - Proszę przyjrzeć się każdemu z tych zdjęć. Na każde po pięć minut. Czekał i patrzył na zegarek. - Czy pani sobie czegoś życzy? - Niczego. A czego miałabym jeszcze chcieć? Odprowadzono mnie." (Schirach, s. 44.).
Po powrocie do celi Henrietta dowiedziała się, że jej współtowarzyszka została właśnie zwolniona, wkrótce i ją wypuszczono na wolność.

21 czerwca 1945 r. małżonkowie spotkali się w obozie internowania w Rum (pod Inssbruckiem). W drodze do męża Henrietta dowiedziała się, że Baldur oddał się dobrowolnie w ręce Amerykanów. 5 czerwca 1945 roku napisał list do amerykańskiej komendy w Schwaz: "Z własnej decyzji zgłaszam się do amerykańskiej niewoli, aby mieć możliwość odpowiadania przed sądem międzynarodowym. Baldur von Schirach" (Schirach, s. 46.).
Henrietta nie widziała swojego męża przez pół roku, przez ten czas Baldurowi przybyło kilka siwych włosów. Henrietta pragnęła dowiedzieć się dlaczego Baldur nie uciekł. Usłyszała tylko: "Przecież wiesz, że ja tak nie postępuję! (...) Wszystko to uczyniłem po dojrzałym namyśle, miałem na to czas, nikt mnie nie szukał, zapuściłem brodę, pracowałem w amerykańskim biurze jako tłumacz, miałem nawet dowód osobisty, mógłbym ukryć się na długo w jakimś górskim szałasie (...)chcę stanąć przed sądem i przyjąć na siebie winę, to przeze mnie młodzież uwierzyła w Hitlera, wychowałem ją w tej wierze, teraz muszę ją od tego uwolnić. Musisz to zrozumieć, nie mogłem teraz myśleć o was. (...) na zlecenie generała Pattona opracowałem przesłanie, żeby nie było żadnej podziemnej konspiracji, żadnego mitologizowania Hitlera, żadnego antysemityzmu. Jeżeli będę mógł powiedzieć to przed sądem międzynarodowym, dam się za to powiesić!" (Schirach, s. 47.).
Baldur opowiedział żonie w jaki sposób dostał się do niewoli amerykańskiej. Opuścił Wiedeń z pułkiem Großdeutschland. Schirach bezskutecznie próbował nakłonić Hitlera by Wiedeń ogłoszono miastem otwartym. Schirach ukrywał się przez jakiś czas w chłopskim domu w Schwaz, rozpoczął nawet pracę pod fałszywym nazwiskiem, Richard Falk. 5 czerwca Baldur usłyszał komunikat radiowy o aresztowaniu wszystkich przywódców Hitler-Jugend. Wtedy postanowił napisać list do władz amerykańskich, które w odpowiedzi przysłały po niego samochód.

Baldura przeniesiono do Austrii, Henrietta podążyła za nim. Tu otrzymała fałszywe dokumenty na nazwisko Sandham i udała się do Monachium w nadziei na spotkanie ze swoimi przyjaciółmi. Monachium niczym nie przypominało dawnego miasta. Teraz pozostały ruiny, zniszczone budowle i leje po bombach pełne wody.

Następnie Henrietta wraz z dziećmi przedostała się do Kochel, gdzie zamieszkała w katolickim Domu św. Anny (jej dom – Aspenstein - był zajęty przez Amerykanów). Henrietta następnie mieszkała w domku w Urfeld, wcześniej jednak pojechała do Norymbergii. Na przedmieściach spotkała swojego ojca, co bardzo ją zszokowało. Henrietta była pewna, że ojciec zginął podczas aresztowania.

10 września 1945 r. Baldur von Schirach został przewieziony do Norymbergii. Henrietta próbowała zdobyć angielskiego adwokata, ale jej mąż wybrał doktora Sautera na swojego obrońcę. W trakcie przygotowań do procesu Henrietta spędziła wiele godzin na rozmowach z dr. Sauterem. Na jego pytanie o początki Hitler-Jugend, Henrietta odpowiedziała: "Najpierw był Wandervogel, Związkowi, Orły i Sokoły, młodzi ludzie w schillerowskich koszulach, śpiewający pieśni o Zupfgeigenhansl. Dziewczęta grające na gitarze, noszące warkocze zwinięte na uszach w ślimaka i broszki z runami sig. Te runy i kręgi słoneczne przekształciły się stopniowo w swastyki, schillerowskie koszule z aksamitnymi spodenkami i górską kamizelką w mundur, proporczyk w sztandar, nóż podróżny w sztylet honorowy, po czym zaczęto na nim grawerować słowa Blut und Ehre, a z romantycznych pieśni o dzikiej róży i ognisku porobiły się marsze, z odliczania zrobił się apel, z marzycielstwa zrobił się fanatyzm, z wędrówki marsz z obciążeniem; a dodać do tego trochę nacjonalizmu, jedną ideę, jednego Führera; i oto zmierzamy prosto do Hitler-Jugend (Schirach, s. 80.).
Dwa tygodnie przed ogłoszeniem wyroku zezwolono bliskim spotkać się z oskarżonymi, Henrietta skorzystała z tej możliwości. W Norymberdze spotkała się m.in. z żoną Göringa, Emmy, która do końca miała nadzieję, że jej mąż uniknie kary śmierci.

24 grudnia 1945 r. Henrietta została aresztowana. "Nieprzytomnie bałam się, że mnie zamkną, nie ze względu na siebie, tylko na to wszystko, co bym pozostawiła. Richard miał trzy lata, pozostała trójka dzieci też o wiele za mała, żeby same sobie mogły poradzić (...)" (Schirach, s. 106.), przewieziono ją do obozu kobiecego w Tölz, gdzie spędziła trzy miesiące. Dzieci Schirachów przetransportowano do Jachenau, gdzie umieszczono je w różnych domach. W Tölz cele były przeludnione, Henrietta znalazła się wraz z dziewięcioma więźniarkami w celi przeznaczonej dla sześciu osób. Więźniarkami były najczęściej kierowniczki grup kobiecych (w tym też BDM), prostytutki, handlarki i morderczynie. Henrietta czyści toalety, sprząta sale rozpraw i oporządza kuropatwy dla kapitana Lutza. Wiosną 1946 r. Henrietta zostaje zwolniona. Wkrótce jednak ponownie ją aresztowano i osadzono w obozie kobiecym w Göggingen pod Augsburgiem, gdzie czekała na proces przed Izbą Orzekającą. W obozie przebywało tysiąc kobiet, m.in. Emma Göring. Henriettę szczególnie męczył intensywny kurs neonazizmu. Każdego dnia puszczano stare pieśni walki, co bardzo oburzało żonę Schiracha. Pewnego dnia zaproponowała amerykańskiemu szefowi obozu by program wypełnić tym co za czasów Hitlera było zakazane. Pan St. nie wyraził jednak na to zgody. Podczas pobytu w obozie Henrietta wykonywała rozmaite prace: czyszczenie małpiarni w ZOO, pranie męskiej bielizny.

W tym czasie Baldur von Schirach wraz z innymi skazanymi został przewieziony do twierdzy Spandau. 11 grudnia 1947 r. prokurator generalny wniósł oskarżenie. Henriettę przewieziono teraz do Bad Tölz. Rozprawa odbyła się w jadalni domu należącego niegdyś do Hitler-Jugend. Sala była wypełniona po brzegi. Listy żołnierzy, raport miasta Wiednia, listy od Kasimira Edschmida i Hansa Carossy oraz Waldemara Bonselsa świadczyły na korzyść Henrietty von Schirach. Pięć dni później zapadł wyrok, Henriettę uznano za "mało obciążoną działalnością dla reżymu narodowosocjalistycznego" (Sigmund, s. 211.). Wigilię 1947 roku Henrietta spędziła już ze swoimi dziećmi.

Baldur von Schirach w trakcie procesu i podczas odbywania kary w Spandau pisał do swojej żony listy, które opowiadają o wesołych chwilach dnia codziennego. Baldur nie zadręczał żony rozmyślaniami o procesie, ostatecznej karze, a Henrietta przemilczała temat ciągłego braku pieniędzy, zmagania się z powojenną rzeczywistością.

Henrietta musiała zarabiać na utrzymanie swojej rodziny, wielokrotnie zmieniała swoje nazwisko - raz nazywała się Roberts, innym razem Richards. Przez krótki czas sprzedawała kłódki oraz wyciskacze do kartofli ze swoją wspólniczką Singrun, która wcześniej próbowała się dorobić na handlu przyprawami. Później pracowała jako doradca do spraw reklamy dla reżysera Erika Charella. W Monachium założyła firmę "Paris-Film", która zajmowała się rozpowszechnianiem filmów.

W 1949 roku Henrietta zaczęła ubiegać się o rozwód, który uzyskała w listopadzie 1950 roku.
Związała się z przedsiębiorcą filmowym, Peterem Jacobem.

W 1955 r. Henrietta znalazła się ponownie w Wiedniu i tu powróciły wspomnienia: "Czytam nazwę miejscowości Tulln i odczuwam wstyd. Bo któregoś dnia dostałam w Wiedniu telegram od moich przyjaciół Rossów: że w Tulln stoi transport Żydów, powinnam wybrać się tam z pomocą. Telefonowałam, nikt nie słyszał o żadnym transporcie; pytałam, odpowiedzi były wymijające; starałam się o samochód, zdawało się to niemożliwe. I na tym poprzestałam (...) Żaden trybunał denazyfikacyjny mi tego nie zarzucił, żaden człowiek. Tylko moje własne sumienie." (Schirach, s. 198.).

W 1956 r. Henrietta postanowiła odzyskać "złotą walizkę" Schiracha, która miała zawierać m.in. obrazy Rubensa i Renoira. Wartość walizki wyceniono na 500 000 marek. 3 stycznia 1955 r. Henrietta zgłosiła w Innsbrucku utratę cennej walizki podczas zamętu związanego z zakończeniem II wojny światowej. W tym samym roku. zeznała pod przysięgą, że o istnieniu walizki dowiedziała się w 1955 r. Świadkowie sądzili jednak inaczej, Henrietta dostała więc karę grzywny (300 marek) za składanie fałszywych zeznań. Proces przyniósł jej rozgłos, który wykorzystała przy promocji swoich wspomnień, które zakończyła następującymi słowami: "...ponieważ zasoby młodych durniów są niewyczerpane, dorastają wciąż nowi. Jeśli nie wystarczą im nasze blizny, łzy i groby, wszystko to się wydarzyło na próżno. Bez sensu zatrudniano katów, bez sensu był czyściec, który przeżyliśmy, bez sensu te lata, które mężczyźni musieli przewegetować w okropnych, małych celach więzienia w Spandau. Karuzela ludzkiej głupoty tak łatwo daje się uruchomić. Jeden świst z terkocącego gwizdka i mechanizm władzy znów rusza. Figury tej karuzeli są kuszące. Barwne, łudząco nieszkodliwe. Ale kiedy się ich raz dosiadło, tempo się przerażająco przyśpiesza. Już nie można zeskoczyć" (Schirach, s. 221.).

W 1956 r. Henrietta pojechała do Londynu prosić ministra spraw zagranicznych o skrócenie kary byłemu mężowi. Jej starania nie przyniosły oczekiwanych rezultatów. Schirach opuścił więzienie Spandau w 1966 roku.

Henrietta w połowie lat 70 zaczęła przyjmować propozycje udziału w różnych programach telewizyjnych. W 1976 r. wystąpiła w programie "Club2". Jej pojawienie się wzbudziło wiele kontrowersji w prasie, gdyż Henrietta pokazała swój pozytywny stosunek do Adolfa Hitlera. "Wiener Zeitung" skomentowała to wystąpienie następująco: trzeba "skończyć z tymi upiorami (...) wielkim nazistom nie należy stwarzać możliwości agitacji" (Sigmund, s. 214.). Pod koniec swojego życia Henrietta udzielała coraz więcej wywiadów, które najczęściej nie miały wiele wspólnego z prawdą. Kobieta myliła daty i liczby.

Henrietta von Schirach zmarła 27 stycznia 1992 roku w wieku 78 lat.


Książki Henrietty von Schirach:
1. "Anekdoten um Hitler", Starnberg 1980
2. "Frauen um Hitler", München 1983
3. "Preis der Herrlichkeit", Wiesbaden 1956. Polskie wydanie - "Prawo nie znaczy sprawiedliwość. Na szczytach nazistowskiej władzy" (wydawnictwo Bellona – Brunatna seria).


Bibliografia::
1. Junge Traudl, Melissa Müller, Z Hitlerem do końca, Bellona, Warszawa 2003
2. Schaake Erich, Kobiety Hitlera – gorliwe protektorki i oddane metresy Führera, Videograf, Chorzów 2005
3. Schirach Henrietta, Prawo nie znaczy sprawiedliwość. Na szczytach nazistowskiej władzy, Bellona, Warszawa 2003
4. Schroeder Christa, Byłam z Hitlerem do końca, Bellona, Warszawa 1999
5. Sigmund Anna Maria, Kobiety nazistów, Bellona, Warszawa 2002



powrót do strony głównej

© copyright 2007 - 2008, Monika "monikqe" Janiak
Design by Scypion