III. Radom - Kielce.
Jesienią 1942 r. Kieleckie zajmowało w Generalnej Guberni drugie miejsce, po Lubelszczyźnie, pod względem
ilości wykonanych przeciwko okupantowi akcji dywersyjnych. I tak w październiku tego roku na Kielecczyznę
przypadło 18.3 %, wszystkich przeprowadzonych w Generalnej Guberni akcji. Źródła niemieckie mówią, że tylko
w listopadzie 1942 r. ilość napadów partyzanckich osiągnęła liczbę 400.
Reakcja okupanta na tą sytuację była brutalna i szybka. Późną jesienią 1942 r. rozpoczął on szereg akcji
pacyfikacyjnych, a już w styczniu 1943 r., mógł cieszyć się ze spadku ilości akcji podziemia o 40 %.
Pozwoliło to gubernatorowi Kundtowi wyciągnąć fałszywy wniosek, że liczebność "band" zmniejszyła się
z dwudziestu ludzi w poszczególnych oddziałach do dwóch, trzech osób.
* * *
W październiku 1942 r. w zachodniej części powiatu iłżeckiego, w sąsiedztwie
grupy BCH Jana Sońty "Ośki" powstał trzydziestoosobowy oddział GL pod dowództwem Stanisława Olczyka
"Garbatego", byłego członka KPP. Grupa ta składała się głównie z uciekinierów, z okolicznych gett.
Oddział ten zapisał się pozytywnie poprzez rozbicie posterunku niemieckiej Schutzpolizei w Woli
Siennickiej oraz posterunku policji granatowej w Mircu i Samsonowie.
W dniu 6 grudnia 1942 r., oddział "Garbatego" został okrążony koło nadleśnictwa Kutery przez 150
żołnierzy i policjantów niemieckich i po czterogodzinnej walce uległ rozbiciu.
Zginęło 20 gwardzistów, "Garbaty" zaś odniósł rany. Po wyleczeniu się przeniesiono go w rejon Włoszczowej,
gdzie wiosną 1943 r., "Garbaty" zorganizował drugi swój oddział. Początkowo rozbił on kilka posterunków
polskiej policji, jednak po zaopatrzeniu się w broń, rozpoczął działalność czysto bandycką, urządzając
akcje zaopatrzeniowe w polskich majątkach ziemskich - bardzo często administrowanych przez członków
AK i NSZ.
* * *
Po oddelegowaniu Ignacego Robba "Narbutta" do Warszawy jego oddział uległ faktycznemu rozwiązaniu, a z jego
partyzantów sformowano trzy niezależne od siebie plutony. W dniu 12 maja 1943 r., plutony te przybyły na
koncentrację do lasu pod Zalezianką, wezwane tu na inspekcję przez oficera sztabu GL, Franciszka
Księżarczyka "Michała".
Dwa dni później, bo 14 maja doszło do spotkania ze zmotoryzowanym batalionem
żandarmerii, który zdołał otoczyć partyzantów. Doszło do ostrej walki. Plutonowi "Kalińskiego" udało
się wydostać z okrążenia bez strat. "Oset" (Wasilewski) szturmem przerwał nieprzyjacielską tyralierę,
natomiast oddział "Żbika" uszedł z kotła w nocy. Reszta uległa rozproszeniu.
Po bitwie pod Zalezianką z pozostałych w polu gwardzistów utworzono dwa mniejsze oddziały: "Żbika"
i "Oseta", z których pierwszy operował w Koneckiem, drugi w Lasach Siekierczyńskich.
Pluton "Żbika" został rozbity w dniu 4 lipca 1943 r. przez żandarmerię we wsi Dziadek. W czasie tej
walki poległ Henryk Kozubski "Kaliński". Pluton "Oseta", straciwszy łączność z dowództwem GL, nawiązał
kontakt z powstającym właśnie zgrupowaniem "Ponurego" i podporządkował się jego dowództwu.
W ciągu całego 1943 r. na terenie III Obwodu GL Radom-Kielce sformowano 11 dalszych oddziałów i grup
partyzanckich w sile od sekcji do plutonu, z których większość utrzymała się do następnego roku jako
oddziały AL.
* * *
19 września odbyła się w miejscowości Kopalnia koło Ostrowca koncentracja oddziałów GL, działających w
południowej części Obwodu Radom - Kielce. Przybyło 7 oddziałów GL o łącznym stanie 102 partyzantów oraz
dwie niewielkie grupy powstałe w sierpniu tego roku. Na dwa dni przed koncentracją nastąpił pierwszy
sowiecki zrzut broni i amunicji na Kielecczyźnie pod Ćmielowem.
Około 10 października oddziały GL zaprzestały działań zaczepnych na skutek kolejnej akcji
przeciwpartyzanckiej, zorganizowanej na tych terenach przez okupanta. Obok ciężkich walk oddziałów im.
Czachowskiego i Sowińskiego pod Małoszycami, w strefie obławy znalazł się także oddział im. Zawiszy
Czarnego, liczący 27 partyzantów. Wykryty pod Radomiem przez kompanię żandarmerii, został pomimo
spiesznego odskoku na wschód napadnięty we wsi Romanów. Zawiszacy uderzyli na Niemców pierwsi i zadali
im straty - 10 zabitych i kilkunastu rannych.
Niestety wskutek znacznego oddalenia wsi od lasu, musieli oni stoczyć jeszcze długi bój odwrotowy,
w którym poległo czterech partyzantów, a dwóch odniosło rany.
W miesiąc po potyczce w Zochcinie oddział został otoczony w gajówce Małachów przebywający na odprawie
sztab okręgu. Partyzanci, znajdujący się w budynku gajówki, skutecznie odpierali ataki przeważających
sił niemieckich. Walki ustały dopiero po podpaleniu przez napastników gajówki. Zginęło 17 gwardzistów,
2 rannych wpadło w ręce okupanta.
IV.
Obwód Warszawski.
Tylko w ciągu pierwszych 5 miesięcy 1943 r. w dystrykcie warszawskim dokonano 1 885 akcji bojowych.
Oto jak raportował w tym czasie dr. Fischer:
"Bandyci najwyraźniej dążą do sparaliżowania administracji niemieckiej. W nocy z 31 maja na 1 czerwca
opanowali oni gmach starostwa w Mińsku Mazowieckim i spalili najważniejsze akta. W powiecie tym na ogólną
ilość 16 gmin 15 zostało całkowicie zdemolowanych. W ciągu jednej nocy napadnięto na 22 mleczarnie w
różnych powiatach, co oznaczało, że akcja była kierowana z góry. W ciągu 13 miesięcy zastrzelono w
dystrykcie 123 polskich agronomów. Tylko 10 % kontyngentów roboczych udało się ująć na wiosnę tego roku,
i to porywając je nocą"
* * *
W Obwodzie Warszawskim zadanie tworzenia dużych oddziałów partyzanckich był bardzo trudny do realizacji,
a to ze względu na niekorzystne warunki terenowe. Toteż Dowództwo GL większą uwagę przywiązywało do
organizowania i podtrzymywania grup wypadowych o zadaniach dywersyjno - bojowych. Grup takich i mniejszych
oddziałów było na prawym brzegu Wisły w latach 1942 - 43 około dwudziestu.
Na lewym brzegu rzeki skupisko oddziałów dywersyjnych GL koncentrowało się w rejonie tzw. "warszawskiej
linii przemysłowej", obejmującej miejscowości i zakłady wytwórcze we Włochach, Ursusie, Pruszkowie i
Żyrardowie.
Organizowanie głównych akcji wypadowych Obwodu należało w okresie 1942-1943 do Władysława Lasockiego
"Wołodyjowskiego", który kierował grupą żyrardowską GL "Burza". I tak w dniu 19 czerwca 1943 r., grupa
ta w sile 11 ludzi z Żyrardowa i Włoch zaatakowała konwój wiozący około miliona złotych i zdobyła pieniądze.
18 lipca tegoż roku grupa "Burza" spowodowała wykolejenie pociągu wojskowego między Żyrardowem i
Radziwiłłowem.
Ogółem do końca 1943 r., przeprowadzono w tym rejonie 16 udanych akcji.
* * *
W czerwcu 1942 r. na terenie powiatu grójeckiego został utworzony oddział GL "Wilka", pod dowództwem Józefa
Rogulskiego, plutonowego WP i uczestnika kampanii wrześniowej, a od 1942 r. członka PPR i GL. Z braku broni
w pierwszych akcjach część gwardzistów używała drewnianych atrap karabinów. Wobec niesprzyjających warunków
terenowych do prowadzenia walki partyzanckiej w Grójeckiem, działania bojowe oddziału "Wilka" przeniosły
się do powiatu opoczyńskiego. Jedną z akcji było opanowanie w końcu sierpnia 1943 r. miasteczka Drzewica
i uwolnienie 15 chłopów aresztowanych za niedostarczenie kontyngentu zbożowego.
8 lutego 1943 r. oddział "Wilka" składający się z 50 partyzantów rozproszył w Gielniowie oddział policji
mający przystąpić do akcji pacyfikacyjnej. Następnego dnia doszło do starcia z liczącym 300 żołnierzy
oddziałem Wehrmachtu. Partyzanci zostali zmuszeni do odwrotu, natomiast Rogulski został ciężko ranny,
co na dłuższy czas ograniczyło operatywność oddziału.
Po powrocie "Wilka" do zdrowia jednostka powróciła do działalności w powiecie grójeckim, gdzie działała do
sierpnia 1943 r. Kiedy w potyczce z żandarmami we wsi Brzostkowo koło Mogielnicy "Wilk" zginął oddział
przestał istnieć.
Z pogromu przetrwał tylko współpracujący uprzednio z "Wilkiem" oddział "Lwy" pod dowództwem Juliana
Kaniewskiego (rodowe nazwisko Ajzenman), który na przełomie 1942 i 1943 r., wykonał szereg napadów na młyny,
mleczarnie i urzędy gminne.
I tak np. 8 stycznia 1943 r. zniszczył on urządzenia sygnalizacyjne na stacji Białaczew, a 12 i 18 stycznia
rozbroił posterunki granatowej policji w Gowarczowie i Rusinowie.
Jednak grupa ta, w której karierę gwardzisty rozpoczynał Gustaw Alef-Bolkowiak, oficer NKWD w latach
1939 - 1941 na Kresach, dopuściła się (oprócz rabunku) ciężkiej zbrodni, kiedy to w nocy 24 stycznia
1943 r. w Drzewicy, pod pozorem "oczyszczania terenu z band faszystowskich", jej ofiarą padło 7 osób z
fabryki ostrzy "Gerlach", z jej dyrektorem Augustem Kobylańskim, członkiem Stronnictwa Narodowego i
żołnierzem NOW-AK.
August Kobylański był bratem stryjecznym Kazimierza Kobylańskiego, sądzonego w
czerwcu 1945 r. w Moskwie na procesie szesnastu przywódców Polski Podziemnej. Poszukiwany przez oddział
"Lwy" był również ksiądz miejscowej parafii, ks. Józef Pawlik i inni członkowie Armii Krajowej. Za ten
mord oddział Kaniewskiego otrzymał pochwałę od kierownictwa PPR, co było niewątpliwie zachętą dla innych
dowódców do przeprowadzania tego typu "akcji".
W grudniu 1942 r. na terenie obwodu powstał jeszcze jeden oddział GL pod dowództwem Jerzego
Niedoszynskie'go "Pepika", Czecha z pochodzenia, który jako oficer Wehrmachtu przeszedł do polskiej
partyzantki. Oddział liczył 42 gwardzistów, wyposażonych w rekwirowane rowery, odznaczał się dużą ruchliwością.
W połowie sierpnia 1943 r. oddział "Pepika" wpadł w zasadzkę pod Radziejowicami, maszerując w uszczuplonym
składzie spod Grodziska Mazowieckiego. W walce jaka się wywiązała, zginął dowódca i 8 gwardzistów. Reszta
rozproszyła się i została wcielona do innych drużyn GL.
* * *
Do największych sukcesów GL w 1942 r. należało zdobycie przez oddział obwodu warszawskiego, którym dowodził
Jakub Aleksandrowicz "Alek", miasteczka Łomazy. Nowotko uznał to za tak poważny sukces, że poinformował o
tym fakcie swoich przełożonych w Moskwie.
W rejonie Łowicza powstał silny oddział partyzancki Stanisława Gacia "Kuby", syna chłopa, członka "Wici".
W sierpniu 1942 r. objął on dowództwo grupy wypadowej GL w gminie Jeziorko.
W styczniu 1943 r. w gminie został utworzony stały oddział GL, liczący 60 ludzi, którego dowództwo objął
Gać, mianowany za dotychczasowe zasługi oficerem Gwardii Ludowej. Podległy mu oddział otrzymał nazwę im.
Kazimierza Pułaskiego. Z biegiem czasu "Kuba" objął dowództwo nad wszystkimi grupami gwardzistów operującymi
w powiatach łowickim, sochaczewskim i błońskim.
Na początku 1943 r. Niemcy wtrącili do więzienia w Łowiczu kilkaset osób w tym członków GL, działaczy PPR
i innych formacji podziemia.
4 maja we wsi Kozłów Szlachecki grupa gwardzistów oddziału im. Pułaskiego, przebranych w mundury niemieckie,
ruszyło na więzienie z celu otwarcia bramy i uwolnienia więźniów. Niemcy, powiadomieni i zamiarach
gwardzistów, ściągnęli znaczne posiłki z Łowicza, Skierniewic i Sochaczewa oraz wyładowali jadący na
wschód oddział wojska i otoczyli gwardzistów ze wszystkich stron.
Walka rozpoczęła się przed wieczorem w oświetleniu reflektorów, przy użyciu lekkich czołgów. Na pomoc
gwardzistom przyszedł spod Wycinek oddział GL Józefa Ufy "Maćka" i uderzył z kolei na tyły Niemców.
Ponieważ część gwardzistów była przebrana w mundury niemieckie, chaos w szeregach wroga zaczął się
pogłębiać.
Fakt ten wykorzystali skutecznie partyzanci i wycofali się w kierunku lasu pod Borzymówką. Część nie
zorientowawszy się w sytuacji, wycofała się w niewłaściwym kierunku, na Nowy Kozłów, leżący przy szosie
warszawskiej, wskutek czego 17 gwardzistów poległo od ognia ckm - ów i moździerzy.
W nocy z 21 na 22 czerwca oddział "Kuby" dokonał szturmu na posterunek policji w Drwalowie, aby uzupełnić
swoje uzbrojenie. Posterunek spłonął, Niemcy dostali się do niewoli, a gwardziści zdobyli 14 karabinów,
2 pistolety maszynowe i 4 krótkie, a ponadto granaty i amunicję.
Do innego znaczniejszego starcia doszło w sierpniu 1943 r., kiedy to okupant zorganizował wielką pacyfikację
rejonu Skierniewic. W jej trakcie, we wsi Zabudziska, doszło do zbrojnej konfrontacji. Niemcy ściągnęli
znaczne siły ze Skierniewic, Sochaczewa, Łowicza, Żyrardowa i Grodziska Mazowieckiego. Wśród partyzantów
przebywał Ignacy Robb "Narbutt" dowódca Okręgu Lewa Podmiejska.
W dniu 7 sierpnia siły niemieckie uderzyły z trzech stron. Partyzanci początkowo próbowali przebić się na
Grabinę, Bartniki, lecz nieprzyjaciel wprowadził tu do walki ciężką broń maszynową i moździerze. Partyzanci
zawrócili więc na północny-zachód na Grabie. Niemcy próbowali odciąć im drogę, używając jednostek
zmotoryzowanych. Gwardzistom udało się jednak rozbić jeden samochód i uszkodzić kilka innych, przy czym
sforsowawszy rzekę Rawkę skryć się w Lasach Nieborowskich.
Straty niemieckie wyniosły 22 zabitych i kilkunastu rannych, natomiast gwardzistom udało się zdobyć sporo broni.
* * *
Po wschodniej stronie Wisły w rejonie Mińska Mazowieckiego operowało kilka grup bojowych GL. Do
najaktywniejszych należała grupa Jana Nalazka "Waśki", dowódcy GL w powiecie Mińsko - Mazowieckim.
Głośnym echem rozeszła się walka, jaką stoczyła w nocy z 10 na 11 lutego 1943 r. rodzina Nalazków na
Gliniaku pod Mińskiem, kiedy to ich dom otoczyli żandarmi, aby aresztować "Waśkę". Zostali przyjęci
ogniem karabinowym i granatami. Zginęli wtedy rodzice i siostra Nalazka, jemu samemu, dwóm braciom i
dwóm siostrom udało się uciec do lasu.
Powiatowe dowództwo GL w Mińsku Mazowieckim zorganizowało w listopadzie 1942 r. oddział partyzancki
Piotra Finansowa "Piotra", zbiegłego jeńca sowieckiego. Początkowo tworzyło go 7 oficerów sowieckich,
potem weszli do niego wyprowadzeni z getta Żydzi oraz miejscowi gwardziści, razem 26 partyzantów. W grudniu
1942 r. oddział ostrzelał grupę 40 lotników niemieckich, przebywających na kwaterach przy lotnisku w
Dęblinie. W walce tej zginęło 7 żołnierzy wroga i 2 gwardzistów.
Oddział "Piotra" rozrósł się dość szybko i jego działanie miało coraz szerszy zasięg. W połowie marca 1943
r., zaskoczony na skutek zdrady na kwaterach we wsi Pobratymy pod Wyszkowem, został po zaciętej walce
wybity przez silny oddział żandarmerii. Tylko dwóch partyzantów zdołało ujść z obławy.

Na zdjęciu: Antoni Grabowski "Czarny Antek"
Podobny los spotkał pluton GL zorganizowany pod koniec lipca 1943 r. przez rejonowe dowództwo GL w Miński
Mazowieckim. Do plutonu tego wchodzili głównie zdekonspirowani w Warszawie gwardziści oraz Żydzi z getta
pod dowództwem Alfreda Ryngiera "Janusza". W ciągu sześciu tygodni swojego istnienia oddział ten, w sile
24 ludzi przeprowadził kilka akcji dywersyjnych.
12 września został on okrążony na kwaterach we wsi Kiczki pod Mińskiem Mazowieckim przez znaczne siły
hitlerowców i po czterogodzinnej walce wybity.
Warszawski Okręg Stołeczny GL wszedł do historii walk okupacyjnych atakiem na niemiecki Cafe Club w
Warszawie w dniu 24 października 1942 r. z równoczesnym uderzeniem na restaurację "Mintropa" na Dworcu
Głównym. Akcje te przeprowadzili gwardziści w odwecie za powieszenie w dniu 16-tego października 50 więźniów
Pawiaka w pięciu punktach miasta, a wśród nich działaczy lewicowych i członków PPR i GL. Była to niemiecka
zemsta za zerwanie torów i wykolejenie wokół Warszawy szeregu pociągów w akcji dywersyjnej "Wieniec",
wykonanej w nocy z 7 na 8 października 1942 r. przez patrole AK.
Obiektem trzeciego uderzenia odwetowego była tego samego dnia drukarnia gadzinowego "Nowego Kuriera
Warszawskiego" przy ulicy Marszałkowskiej 3/5, do której także wrzucono granaty.
W odpowiedzi władze okupacyjne nałożyły na mieszkańców stolicy milion złotych kontrybucji. W dniu 30
listopada 1942 r. cztery grupy gwardzistów pod dowództwem Bolesława Kowalskiego "Janka" opanowały w biały
dzień centralę KKO na rogu ulic Traugutta i Czackiego i zabrały z kasy wszystkie pieniądze.
Wobec nasilenia się akcji podziemia w stolicy, okupant niemiecki odpowiedział łapankami ulicznymi i wywózką
warszawiaków do obozów koncentracyjnych. Był to skutek wydanego przez Himmlera w dniu 11 stycznia 1943 r.
rozkazu o oczyszczeniu terenu Generalnej Guberni, a przede wszystkim Warszawy, z ludzi podejrzanych o
"bandytyzm". Zaledwie w tydzień, bo w okresie od 15 do 22 stycznia akcja wywózek objęła około 70 000 ludzi,
spośród których sporą liczbę od razu rozstrzelano.
Gwardia Ludowa odpowiedziała ulicznymi akcjami zbrojnymi. W dniu 17 stycznia grupa bojowa GL dokonała
jednocześnie kilku ataków na niemieckie lokale restauracyjne i kina.
V.
Obwody Krakowski, Łódzki i Śląski.
We wszystkich wymienionych w tytule rozdziału V obwodach, działalność polityczna PPR była mocno ograniczona.
W konsekwencji aktywność wojskowa jej zbrojnego ramienia równała się praktycznie zeru. Powodów takiego stanu
rzeczy było kilka, do najważniejszych należały: mała liczebność aktywnych członków PPR-GL, oraz bardzo
skuteczna infiltracja miejscowych struktur partyjnych, prowadzona przez Gestapo.
Pierwszym ich organizatorem w tzw. Obwodzie Krakowskim był Antoni Grabowski "Czarny Antek", jeden z
najdynamiczniejszych działaczy komunistycznej konspiracji zbrojnej. Były to jednak struktury bardzo wątłe,
nie posiadające dość ludzi, ani broni, nie mające poważniejszych możliwości podjęcia działań dywersyjnych
czy zbrojnych. Podobnie jak w innych obwodach, czy okręgach, tak i tutaj struktury GL tworzyli ci sami
ludzie, którzy kierowali organizacją PPR. Fakt ten powodował, że rozróżnienie pomiędzy obydwiema
organizacjami od początku było czysto iluzoryczne.
W związku z tym, że do organizacji GL przyjmowano element przypadkowy, czy nawet kryminalny, bardzo szybko
na kierownicze stanowiska obwodów krakowskiego, łódzkiego i śląskiego przenikali współpracownicy niemieckich
władz bezpieczeństwa.
I tak, bardzo poważne straty przyniosła komunistycznej partyzantce działalność kilku niemieckich agentów
na Śląsku, którzy w 1943 r. opanowali władze obwodowe PPR-GL. Jednym z nich był tamtejszy komendant Gwardii
Ludowej - Armii Ludowej Karol Seemann "Janek", "Ofik", który sparaliżował działalność nie tylko komunistów
w tej części Polski, lecz także w 1944 r., doprowadził do rozbicia struktur PPR-AL w Okręgu Częstochowa.
Inni agenci Gestapo w PPR (Wiktor Grolik, Paweł Ulczok i Gerard Kampert) przejęli władzę w Katowicach po
wkroczeniu Armii Czerwonej.
Nie mniej poważnym problemem okazały się przypadki utraty, przez kierownictwo PPR-GL, kontroli nad
podległymi strukturami czy porachunki wewnętrzne. Wszystkie te czynniki i zjawiska w praktyce sparaliżowały
działalność PPR-GL.
Obwód Łódzki, podobnie jak Śląski był słaby liczebnie i organizacyjnie, praktycznie rzecz biorąc przestał
istnieć już wiosną 1943 r., po aresztowaniu większości działaczy PPR-GL w tym mieście. Jeszcze przez
najbliższych kilka miesięcy centrala usiłowała nawiązać kontakty z Łodzią i odbudować miejscową konspirację,
jednak osoby wysyłane na ten teren szybko wpadały w ręce Niemców. Ignacy Loga "Sowiński" wspominał po
latach:
"Emisariuszka KC PPR Janka Bier pracowała nad odbudową łódzkiego kierownictwa partyjnego. Gestapo nadal
korzystało z agenta Jaroszewskiego i innych swoich agentów. Odbudowane drugie kierownictwo PPR i GL zostało
aresztowane lub było zmuszone opuścić Łódź. Podobne próby odbudowania III Kierownictwa przez Tadeusza
Gąbińskiego i Feliksa Strychalskiego zostało udaremnione przez ich aresztowanie. Przeprowadzone aresztowania
zdziesiątkowały łódzką organizację PPR. Mieliśmy również do czynienia z prowokacją na terenie Krakowa i
Katowic".
Stało się jasne, że Niemcy penetrują szczątki łódzkiej konspiracji komunistycznej, więc pod koniec 1943
r. dalszych kontaktów na dobrą sprawę zaniechano.
Podobne kłopoty miał również prowadzony przez zacytowanego wyżej Logę "Sowińskiego" Obwód Krakowski. W końcu
1942 r. i początkach 1943 krakowskie Gestapo - po otrzymaniu informacji ze Śląska i dysponując własną
agenturą w krakowskiej PPR - rozbiło tu struktury kierownicze komunistycznej konspiracji.
W celu ich
odbudowy wiosną 1943 r. KC wysłało do Krakowa Kazimierza Mijala, który miał pełnić funkcję sekretarza
Obwodu PPR. Po przybyciu na miejsce Mijal przez długi czas nie był w stanie zorientować się nawet w
liczebności poszczególnych, podległych sobie okręgów, a potem nie mógł wymusić posłuchu u niektórych
lokalnych działaczy.
Szczególne trudności sprawiał Okręg Rzeszów-Tarnów PPR-GL, kierowany przez Józefa
Kogutka "Marka". Na początku lata 1943 r. Mijal został odwołany do Warszawy, a jego stanowisko objął
Anastazy Kowalczyk "Natek". W tym jednak czasie niemiecka policja bezpieczeństwa miała już dobre
rozeznanie w działalności lokalnego kierownictwa partii. Na efekty nie trzeba było długo czekać, bowiem w
niedługim czasie doszło do szeregu aresztowań, po których struktury komunistycznej organizacji nie zostały
odbudowane do końca niemieckiej okupacji.
VI.
Drugie oblicze - zbrodnie Gwardii Ludowej popełnione na ludności cywilnej i oddziałach Polski Podziemnej.
Obok walki z okupantem niemieckim, istnieje jeszcze jeden aspekt działalności oddziałów i grup Gwardii
Ludowej i bynajmniej nie przynosi im on chluby.
W wyniku włączania w struktury tej formacji grup czysto przestępczych, oraz werbowania na dowódcze
stanowiska zwykłych bandytów, obraz GL, tak starannie "wybielany" przez lata PRL-u wygląda przerażająco.
Taki stan rzeczy spowodowany był celami, jakie przyświecały kierownictwu PPR-GL, a które zostały określone
przez Stalina i Komintern. Doktryną tej organizacji nie była, bowiem walka o niepodległość kraju, chociaż
deklaracje jej kierownictwa głosiły co innego.
Celem PPR-GL była sama walka, możliwie jak największymi
siłami i na jak największą skalę. W ten sposób chciano osiągnąć dwa zasadnicze cele: natychmiastową pomoc
dla zmagającej się na froncie wschodnim Armii Czerwonej oraz wywołanie stanu zupełnej anarchii, co mogło
ułatwić komunistom późniejsze przechwycenie władzy w Polsce. Nie muszę dodawać chyba, że w 1942 i 1943 roku
takie postawianie sprawy, czyli podjęcie szeroko zakrojonej dywersji, doprowadziłoby do ogromnych strat
ludnościowych narodu polskiego. Dla komunistów miało to jednak drugorzędne znaczenie.
Dla realizacji tych zadań i - tak jak już wspomniałem - wobec braku oparcia w społeczeństwie polskim
działacze GL werbowali w swoje szeregi nie tylko pospolitych przestępców, ale także całe bandy rabunkowe
tak, by doprowadzić do jak najszybszego wzrostu liczebnego szeregów partyzantki GL. Ponadto trzeba pamiętać,
że pospolici przestępcy byli pod wieloma względami bardziej pożyteczni dla PPR, niż patrioci - idealiści.
Tym pierwszym, jako pozbawionym skrupułów moralnych było prościej realizować cele postawione przez
kierownictwo partii. Bandytyzm pogłębiał bowiem poczucie niebezpieczeństwa, niepewności jutra, a stan
wojennego bezprawia niszczył dyscyplinę społeczną co szybko prowadziło do stanu chaosu w życiu społecznym.
A to było przecież jednym z celów kierownictwa PPR-GL.

Na zdjeciu: Jeden z oficerów "Grzegorza" - Edward Gronczewski "Przepiórka"
W rozdziale tym chciałbym wymienić kilkanaście przykładów zbrodniczej działalności Gwardii Ludowej
skierowanej przeciwko polskiej ludności cywilnej jak i pokrótce opisać przyczyny oraz skutki jej konfliktu
z NSZ i AK. Wielu z czytelników lektura ta może zgorszyć, a może i wywołać gniew, jednak celem nadrzędnym
ludzi, dla których historia jest pasją, powinno być docieranie do prawdy. Powoli przecież musimy pozbywać
się owych "spiżowych pomników" i "białych plam".
"Listę niesławy" chciałbym zacząć od wspomnianych już, pierwszych grup GL, wysyłanych w teren z Warszawy.
I tak gro działalności grupy Mariana Baryły "Bartka", a potem Franciszka Ciastka "Owijacza", którą wysłano
w Grójeckie można określić jako typowo rabunkową. Zabierano inwentarz z majątków ziemskich i pieniądze z kas
gminnych. Podczas jednego z wypadów komuniści ciężko ranili kobietę w polskim majątku ziemskim Walewice.
W czasie innego napadu ciężko została ranna żona kierownika mleczarni w Regnowie, która zasłoniła przed
kulami swojego męża.
Podobnie rzecz miała się z grupą Ludwika Kwiatka "Edka", która została zlikwidowana po napadzie na majątek
ziemski Druckich - Lubeckich w Bałtowie. Po dokonaniu rabunku dworu i kilkugodzinnej pijatyce oddział został
zaskoczony przez żandarmerię. Taka działalność oddziału "Edka" oraz innych mniejszych grup działających
pod szyldem GL, w rejonie Zwolenia i Lipska miała wręcz tragiczne skutki.
Napady na funkcjonariuszy polskiej
policji i posterunki spowodowały wycofanie części sił porządkowych do większych miejscowości. To z kolei
spowodowało katastrofalne obniżenie się poziomu bezpieczeństwa okolicznej ludności polskiej. Nie tylko
komuniści, ale także zwykli bandyci - dotychczas czujący respekt przed lokalną policją - poczęli napadać
na urzędy gminne, majątki ziemskie, sklepy czy mleczarnie. Sytuacja ta doprowadziła do stanu kompletnej
anarchii. Niemcy odpowiedzieli oczywiście represjami, czyli pacyfikacją kilkunastu wiosek nadwiślańskich
terenów Radomskiego, która trwała od listopada 1942 r. do lutego 1943. Wedle różnych danych, zamordowano
kilkaset do tysiąca osób. Doszło nawet do tego, że zdesperowana miejscowa ludność, w dzień pacyfikowana
przez Niemców, a w nocy napadana przez "partyzantów", urządziła prawdziwe polowanie na członków GL.
Odpowiedzią Gwardii Ludowej był oczywiście odwet. Władze Okręgu GL Radom do nadwiślańskich wiosek wysłały
grupę bojową dowodzoną przez Jana Żebraka "Janka". Grupa ta, wspólnie z miejscowymi komunistami, zajęła
się "przywracaniem porządku". Na przełomie lutego i marca 1943 r. komuniści zastrzelili około 20 osób,
na miejscu dzieląc się ich rzeczami osobistymi i dobytkiem.
Oto co mówi o tych wydarzeniach raport dowództwa GL w Radomiu:
"...oddział partyzancki wypadowy zlikwidował we wsi Mszadla Nowa 7 osób za współpracę z okupantem:
Szczepańskiego Stanisława z dwiema córkami, Kosmalę Ignacego, Stępniaka Władysława, Madejskiego Adama,
Knecia Andrzeja. We wsi Rudki Osiaka Jana z 2 synami. Tenże oddział obił dwóch szpicli we wsi Rudki Gm.
Oblassy, skonfiskowano 2 świnie, 2 palta, sweter, 2 koszule, 1950 zł. We wsi Wola Solecka zlikwidowano 5
współpracowników okupanta, w tym leśniczego. Zdobyto fuzję, futro, płaszcz, spodnie".
Nie ma wątpliwości, że wydarzenia te miały charakter zwykłych zabójstw, które propaganda komunistyczna
nazwała szumnie "walką ze szpiclami". Według licznych relacji, "akcje" te spowodowały w okolicy, wzrost
ochotniczych zgłoszeń na roboty do Niemiec.
Innym przykładem może być działalność jednej z najgłośniejszych postaci komunistycznego podziemia Grzegorza
Korczyńskiego "Grzegorza". Obok akcji związanych ze zwalczaniem niemieckiego aparatu okupacyjnego, oddział
Korczyńskiego uwikłany był w rozgrywki wewnętrzne, mające miejsce w łonie GL w Kraśniku, a także w rabunki
i mordowanie Żydów.
Korczyński rozpoczął swoją działalność od połączenia kilku grup GL, między innymi oddziału Antoniego
Palenia "Jastrzębia", Edwarda Gronczewskiego "Przepiórki" oraz Jana Wziętka "Murzyna", którzy mieli
fatalną opinię wśród miejscowej ludności.
Działalność oddziału "Grzegorza" szybko spowodowała katastrofalne skutki, bowiem w odwecie za nieprzemyślane
akcje dywersyjne Korczyńskiego, Niemcy przystąpili do krwawych represji. Według kontrwywiadu AK, w ich
wyniku zginęło kilkaset osób. Ten sam raport stwierdzał także, że:
"Ludność terroryzowana akcją pacyfikacyjną współpracuje z Niemcami, donosząc obecnie o wszelkich ruchach
bandytów, w miarę możliwości pomagając w ich schwytaniu".
Dodatkowo podwładni "Grzegorza" zaczęli mordować i rabować okoliczną ludność żydowską, ukrywającą się we
wsiach Ludmiłówka, Grabówka oraz w okolicznych lasach. Pierwszą ofiarą Korczyńskiego był członek GL, Żyd
Jankiel Skrzyl "Kaczor", którego kazał on zastrzelić w listopadzie 1942 r., argumentując zabójstwo tym,
że "Kaczor", gdy dostanie się w ręce Niemców, to może zdekonspirować wszystkich znanych mu członków GL.
W ciągu kilku lub kilkunastu dni od tego zabójstwa, z rąk ludzi "Grzegorza" zginęło jeszcze pięciu Żydów
w tym dwie kobiety. Taki sam los czekał grupę około 30 żołnierzy z kampanii wrześniowej - Żydów, którzy
odseparowani przez Niemców od swych towarzyszy - Polaków, zostali uwięzieni w specjalnym obozie w Lublinie
przy ulicy Lipowej. Kiedy z niego zbiegli i zgłosili się do walki w partyzantce, mieli zostać wymordowani.
Wedle powojennych zeznań Adama Lieberbauma, członka GL-AL:
"Kilkadziesiąt jeńców w mundurach Armii Polskiej, którzy uciekli z obozu jeńców z Lublina i Budzynia i
zaraz zgłosili się do partyzantki AL, z rozkazu tego "Grzegorza", po obrabowaniu, wybito na miejscu...".
Działalność Korczyńskiego budziła niechęć części organizacji GL. Przywódcą opozycji wobec "Grzegorza" był
sekretarz powiatowy PPR w Kraśniku Gruchalski "Sokół", którego popierały oddziały GL "Szymona" oraz Miłka
"Kogutka" i Marszałka "Myśliwego". Już wkrótce doszło do ostrego konfliktu między Gruchalskim a
Korczyńskim.
Kolejne dokonania tego ostatniego, konflikt ów jeszcze bardziej zaostrzyły.
W listopadzie 1942 r. "Grzegorz" zażądał od ukrywających się w Ludmiłówce Żydów sumy 600 tys. złotych,
która miała być rzekomo przeznaczona na zakup broni dla partyzantów. Po uzbieraniu dużej części tej kwoty
Korczyński opuścił wieś, swoim ludziom nakazując kontynuowanie grabieży. Spowodowało to dalsze
prześladowania ukrywających się nieszczęśników, przy czym zamordowano dalszych kilka osób.
Miarka przewin ludzi Korczyńskiego jednak się przebrała. Gruchalski wraz z Miłkiem postanowili wykorzystać
nieobecność "Grzegorza" i rozprawić się najpierw z jego współpracownikami, a potem z nim samym.
"Gruchalszczacy" pojawili się w Grabówce, gdzie w zabudowaniach Gozdurów odnaleźli członków sztabu
Korczyńskiego. Wówczas zabito Jana i Edwarda Płowasiów, Stefana Staręgowskiego "Stefana", oraz zniszczono
radiostację.
6 grudnia 1942 r. "Grzegorz" powrócił do Ludmiłówki i rozpoczął krwawą zemstę. Jego ludzie na miejscu
zabijali schwytanych przeciwników, oraz jak uznano, wspierających ich Żydów. Czystkę tą nie ograniczono
jedynie do Ludmiłówki, Żydów mordowano także w okolicznych lasach.
W wyniku tej akcji komuniści Korczyńskiego zamordowali około 100 osób pochodzenia żydowskiego. W lutym 1943
r. "Grzegorz" porwał swojego przeciwnika z Urzędowa i postawił przed "sądem partyjnym". Jeszcze podczas
"rozprawy" Gruchalskiego zakatowano na śmierć.
Kiedy w związku ze śmiercią Gruchalskiego, ustały walki wewnętrzne, jedną z pierwszych decyzji jakie podjęły
nowe władze GL w Kraśnickiem (Aleksander Szymański "Ali", Antoni Paleń "Jastrząb, Stanisław Szot "Kot", Jan
Sławiński "Tyfus"), było zlikwidowanie Korczyńskiego. Aby pozbyć się niewątpliwych kłopotów, KC-PPR
przeniosło Korczyńskiego w lasy parczewskie, a później wezwało do Warszawy. Po nim dowództwo GL w
Kraśnickiem objął Antoni Paleń "Jastrząb", jedna z najczarniejszych postaci w szeregach Gwardii Ludowej.
Niemałej weryfikacji trzeba poddać również działalność najsłynniejszego oddziału komunistycznej partyzantki
w Polsce, dowodzonego przez Stanisława Gacia "Kubę", działającego głównie na terenie Grójeckiego, Łowickiego
i Sochaczewskiego.
W kilku pracach, mówiących o działalności grup komunistycznych, oddział "Kuby" może poszczycić się
najobszerniejszymi opisami. Problem polega jednak na tym, że autorzy z reguły posługują się opisami byłych
członków PPR i GL, zupełnie ignorując źródła z czasów wojny takich jak konspiracyjną prasę, meldunki
polskiego podziemia niepodległościowego czy - o zgrozo - nawet dokumenty PPR-GL.
Koniec części drugiej.
|