Numer ISSN: 2082-7431



Kampania o Guadalcanal.



Jak doszło do kampanii o Guadalcanal


Do ostatniego człowieka
Japońska kontrakcja i bitwa pod Savo
"Nie dzieje się nic"
"Operacja KA" i bitwa koło Wschodnich Salomonów
Noce i dni
Październikowa ofensywa
Listopadowy przełom
Finał


Jak doszło do kampanii o Guadalcanal.

W maju 1942 r. ostrze japońskiej ofensywy sięgnęło południowo-wschodnich kresów archipelagu Salomonów.
W dniach 3-4 maja Japończycy opanowali niewielką wyspę Tulagi oraz pobliskie, jeszcze mniejsze wysepki Gavutu i Tanambogo, po czym założyli tam bazę wodnosamolotów. Nie zamierzali jednak na tym poprzestać. W czerwcu 1942 r. (prawdopodobnie 19 dnia tego miesiąca) oficerowie 5 Flotylli Powietrznej, 8 Grupy Bazowej i 4 Floty przeprowadzili rekonesans na kolejnej wyspie, Guadalcanal (Gadarukanaru - jak ochrzcili ją Japończycy), położonej nieopodal dotychczas obsadzonych, lecz znacznie od nich większej. Teren w okolicy przylądka Lunga na północnym wybrzeżu Guadalcanalu uznali za odpowiedni dla zlokalizowania tam lotniska dla 60 samolotów Marynarki.
W ramach "Operacji AN" 3 (lub 7) lipca na 13 transportowcach przerzucono na Guadalcanal 500-osobowe zgrupowanie, w którego skład wchodziły 11 i 13 Oddział Pionierów (budowlany), 84 Oddział Wartowniczy, pluton saperów marynarki i samodzielna kompania 5 Yokosuka Rikusentai. Prócz tego na wyspę przywieziono 2300 robotników, w większości pochodzących z Okinawy oraz Korei. Przystąpiono do budowy pasa startowego.
Japońska baza lotnicza na Guadalcanalu miałaby pierwszorzędne znaczenie strategiczne. Stacjonujące na niej samoloty mogły stanowić poważne zagrożenie dla morskich linii komunikacyjnych łączących Stany Zjednoczone z Australią, utrudniając obronę zarówno tego kontynentu, jak i Nowej Gwinei.
Amerykanie rychło rozszyfrowali japońskie zamiary - i to w sensie najzupełniej dosłownym, bowiem pierwsze informacje o budowie lotniska na Guadalcanalu uzyskali z rozkodowanych japońskich depesz radiowych. Alianci postanowili przeciwdziałać - tym bardziej, że już 2 lipca 1942 r. amerykański Połączony Komitet Szefów Sztabów zatwierdził przystąpienie do pierwszej podczas wojny na Pacyfiku operacji ofensywnej, która miała doprowadzić do wyparcia Japończyków z Wysp Salomona, wschodniej Nowej Gwinei i bazy w Rabaul na Archipelagu Bismarcka. Otrzymała ona kryptonim "Watchtower" ("Wieża Strażnicza").
Celem pierwszej jej fazy miało być początkowo zajęcie "wysp Santa Cruz, Tulagi i najbliższych im pozycji". Wiadomość o budowie japońskiego lotniska spowodowała modyfikację tych planów. Nieomal z dnia na dzień najwyższą stawką w grze stał się Guadalcanal. Jak pokazała przyszłość, z położonego na nim, a bliskiego już ukończenia pasa startowego nie było dane wystartować z niego ani jednemu japońskiemu samolotowi...

powrót do początku.


Do ostatniego człowieka.

Do Operacji "Shoestring" ("Sznurowadło"), jak potocznie nazwano uderzenie na wschodnie Salomony, zaangażowano praktycznie wszystko, co amerykańska Flota Pacyfiku mogła skierować na południowy Pacyfik. Desant na Guadalcanalu miał przeprowadzić zespół Task Force 61 kontradm. Fletchera.
Operację osłaniał zespół floty TG 61.1 kontradm. Noyesa - w jego skład wchodziły lotniskowce USS "Saratoga", USS "Enterprise" i USS "Wasp" w eskorcie pancernika "North Carolina", 5 ciężkich i 1 lekkiego krążownika oraz 16 niszczycieli. 1 Dywizję Piechoty Morskiej i elementy 2 Dywizji Piechoty Morskiej (łącznie około 19 tys. żołnierzy), miano przerzucić na 17 transportowcach i 6 przerobionych na transportowce starych niszczycielach zespołu desantowego TG 61.2 kontradm. Turnera, których osłonę stanowiło m.in. 8 krążowników.

O świcie 7 sierpnia 1942 r. Marines wylądowali na Guadalcanalu. 11 tys. żołnierzy 1 Dywizji Piechoty Morskiej do 8 sierpnia z łatwością opanowało rejon pasa startowego i odepchnęło w dżunglę Japończyków, którzy - zaskoczeni, znacznie ustępujący liczebnie i w większości bezbronni - nie byli w stanie stawić czoła przeciwnikowi. Natomiast na wyspach Tulagi, Gavutu i Tanambogo Amerykanie napotkali zaciekły opór.
3 Kure Rikusentai z Tulagi nadał do Rabaul rozpaczliwy radiogram, obiecując bronić wyspy do ostatniego człowieka. Japończycy z tej jednostki niewątpliwie dotrzymali słowa: na około 2 tys. do niewoli dostało się zaledwie 23 (amerykańskie straty sięgały 100 ludzi). Szczególnie ciężkie walki stoczono o najmniejsze wysepki Gavutu i Tanambogo. Ich 392 heroicznych obrońców pokonano ostatecznie dopiero 8 i 9 sierpnia. W pierwszym dniu inwazji amerykańskie lotnictwo unicestwiło bazujący na Tulagi Yokohama Kokutai - ofiarą ataków powietrznych padło 7 łodzi latających H6K4 i 8 myśliwców pływakowych A6M2-N.

powrót do początku.


Japońska kontrakcja i bitwa pod Savo.

Pierwsza japońska reakcja na nieprzyjacielski desant nastąpiła jeszcze 7 sierpnia. Amerykańską flotę desantową zaatakowały wysłane z Rabaulu przez kontradm. Yamadę (dowódcę 5 Floty Powietrznej) 27 bombowce G4M1 (z 4 Kokutai) w osłonie 17 myśliwców A6M2 (z Tainan Kokutai). Nalot, przypłacony przez Japończyków stratą 4 zestrzelonych bombowców (ponadto 1 rozbił się przy lądowaniu, a 1 lądował przymusowo) i 2 myśliwców, był jednak nieskuteczny - żadna ze zrzuconych bomb nie dosięgła celu (zestrzelono 9 amerykańskich myśliwców i 1 bombowiec nurkujący).
Niewiele lepszy rezultat przyniósł kolejny atak, przeprowadzony przez 9 bombowców nurkujących D3A1, które wystartowały z Rabaulu z misją nieomal samobójczą (ponieważ nie posiadały zasięgu pozwalającego na lot w obydwie strony, pilotom polecono wodować przy wyspach Shortland, gdzie Japończycy dysponowali bazą wodnosamolotów). Uszkodziły one niszczyciel "Mugford", przypłacając to zestrzeleniem 5 z nich, (pozostałe przymusowo wodowały).



8 sierpnia 1942 r. - samoloty torpedowe lotnictwa morskiego atakują amerykańskie jednostki pod Guadalcanalem. Fot. US Navy

8 sierpnia G4M2 ponownie zjawiły się nad Guadalcanalem. Tym razem były to 23 uzbrojone w torpedy maszyny z 4 Kokutai oraz Misawa Kokutai. Nalot okazał się najtragiczniejszym doświadczeniem japońskiego lotnictwa bazowego podczas całej kampanii o Guadalcanal: Amerykanie zestrzelili aż 17 samolotów, a jeszcze 1 rozbił się lądując. Po stronie sukcesów Japończycy odnotowali jedynie zatopienie transportowca "George F. Elliot" (staranowanego przez strącony bombowiec) i trafienie torpedą niszczyciela "Jarvis", (następnego dnia zaatakowało go 16 torpedowych G4M2 z Misawa Kokutai - okręt bronił się dzielnie, zestrzeliwując 2 napastników, ostatecznie jednak został przez nich zatopiony wraz z całą załogą).

Najgroźniejsze dla Amerykanów było japońskie przeciwuderzenie w wykonaniu okrętów nawodnych.
Na wieść o wrogim desancie wyszedł w morze dowódca 8 Floty wiceadm. Gunichi Mikawa. Za jego flagowym ciężkim krążownikiem "Chokai" podążały wszystkie siły, jakie Mikawa zdołał zebrać w portach Rabaul i Kavieng: ciężkie krążowniki "Aoba", "Kinugasa", "Furutaka" i "Kako", lekkie krążowniki "Tenryu" i "Yubari" oraz niszczyciel "Yunagi".
W nocy z 8 na 9 sierpnia zespół japoński dotarł do Guadalcanalu i zaatakował dozorujące w rejonie wyspy Savo okręty alianckie. W dwóch błyskawicznych starciach, rozegranych w przeciągu zaledwie 37 minut, Mikawa zniszczył aż 4 ciężkie krążowniki: HMAS "Canberra", USS "Vincennes", USS "Quincy" i USS "Astoria". Ponadto uszkodził ciężki krążownik USS "Chicago" oraz niszczyciele USS "Patterson" i USS "Ralph Talbot".



Bitwa pod Savo - krążownik "Quincy" w świetle japońskich reflektorów. Fot. US Navy.

W ten sposób unicestwił dwa najsilniejsze z trzech zespołów okrętów, które osłaniały amerykańskie transportowce na kotwicowiskach Lunga i Tulagi. Połowy z tych statków nie zdążono jeszcze rozładować. Gdyby zostały utracone, Marines na Guadalcanal zostaliby bez zaopatrzenia, sprzętu, pojazdów i ciężkiej broni.
Tymczasem jednak wiceadm. Mikawa po rozgromieniu nieprzyjacielskich krążowników nie podjął próby ataku na transportowce. Powodowała nim obawa przed nieuniknionymi, (jak sądził), atakami amerykańskiego lotnictwa pokładowego na jego okręty. Nie zdając sobie sprawy z faktu, iż było to zagrożenie czysto iluzoryczne (przesadnie ostrożny kontradm. Fletcher 8 sierpnia opuścił ze swoimi lotniskowcami rejon Guadalcanalu), Mikawa zarządził odwrót i tak oto wypuścił z rąk kapitalną szansę rozstrzygnięcia kampanii o Guadalcanal zaraz na jej początku.
Do Rabaulu powrócił jednak w glorii zwycięzcy (tracąc wprawdzie po drodze krążownik "Kako", zatopiony przez amerykański okręt podwodny "S-44") - bitwa pod Savo była przecież największym tryumfem japońskim w klasycznej bitwie nawodnej podczas całej drugiej wojny światowej. Gratulacje przysłał sam dowódca Połączonej Floty adm. Isoroku Yamamoto, niezbyt wprawdzie zachwycony pozostawieniem w spokoju amerykańskich transportowców desantowych, czyli ewidentnym niedopełnieniem zwycięstwa.

powrót do początku.


"Nie dzieje się nic".

Naczelne dowództwo japońskie początkowo niezbyt doceniło znaczenie nieprzyjacielskiego desantu. W porównaniu z Nową Gwineą, gdzie rozwijała się akurat japońska ofensywa lądowa na Port Moresby, Wyspy Salomona były postrzegane jako drugorzędny kierunek działań wojennych. Szef Sztabu Generalnego Marynarki admirał Osami Nagano, uspokojony nieścisłymi raportami wywiadu, całkowicie zbagatelizował sytuację na Guadalcanalu (żywo zaniepokojonemu Cesarzowi oświadczył: "Wasza Wysokość - nie dzieje się nic, co byłoby godne uwagi Waszej Wysokości").
W raportach rozpoznania lotniczego Marynarki była wprawdzie mowa o wykryciu 30 transportowcach i 21 okrętach wojennych w rejonie Guadalcanal, lecz w sztabach morskich nie od razu dano im wiarę. Także sztabowcy wojsk lądowych uważali, iż nieprzyjacielski kontyngent na Guadalcanalu jest niewielki. Japończycy, którzy w ciągu kilku miesięcy swej ofensywy na Pacyfiku rzadko desantowali oddziały większe niż pułk, nie sądzili by przeciwnik był zdolny uczynić coś więcej.
Rezydujący w Rabaulu dowódca 17 Armii gen. Harukichi Hyakutake oceniał sytuację optymistycznie, sądząc że do wyparcia Amerykanów wystarczy kontyngent liczący nie więcej niż 6 tys. żołnierzy.

Bezpośrednio po amerykańskim lądowaniu żywo na nie zareagowało wyłącznie lokalne dowództwo - na miarę wszakże posiadanych środków. Wiceadm. Mikawa nie ograniczył się bowiem do wypadu swoich krążowników pod Guadalcanal i skierował też ku tej wyspie 2 transportowce wojska, na które zaokrętowano 519 ludzi z 5 Sasebo oraz 2 i 5 Kure Rikusentai. Jednak dowódca 8 Floty, poprawnie w końcu oceniwszy liczebność amerykańskiego desantu, 8 sierpnia zawrócił swój mały konwój z posiłkami do Rabaulu (wg innej wersji konwój składał się z 6 transportowców, a zawrócono go z kursu po tym, jak 1 z jego statków, "Meiyo Maru", przewożący sztab jednostki posiłkowej, został 8 sierpnia storpedowany i zatopiony przez amerykański okręt podwodny "S-38").

10 sierpnia 1942 r. adm. Yamamoto, do którego poza radosnymi wieściami o wynikach bitwy pod Savo dotarły także niepokojące meldunki zwiadu lotniczego (wynikało z nich, że japońskie siły lądowe na Guadalcanalu przestały praktycznie istnieć) odbył na pokładzie swego flagowego pancernika "Yamato" (kotwiczącego wówczas w zatoce Hashirajima), spotkanie dowódcą 2 Floty wiceadmirałem Nobutake Kondo, dowódcą 3 Floty wiceadm. Chuichi Nagumo oraz wyższymi oficerami Połączonej Floty.
Yamamoto powiadomił zebranych o swoich zamiarach wykorzystania sukcesu wiceadm. Mikawy oraz najbliższym zadaniu Połączonej Floty: osłonie konwojów z posiłkami na Guadalcanalu. 2 i 3 Flota otrzymały rozkazy kierujące je na Południowy Pacyfik. Następnego dnia rozpoczęło się wielkie przegrupowanie Połączonej Floty - ku Salomonom wyruszył wiceadm. Kondo z okrętami 2 Floty. 16 sierpnia w ślad za nimi wyszły w morze lotniskowce 3 Floty wiceadm. Nagumy.
Wreszcie, 17 sierpnia, opuścił Cesarstwo "Yamato". Cała armada obrała kurs na Truk, gdzie miała nastąpić koncentracja sił Połączonej Floty i skąd adm. Yamamoto zamierzał kierować kampanią na Południowym Pacyfiku.

Tymczasem 16 sierpnia dotarły na Guadalcanal pierwsze, niewielkie posiłki - niszczyciel "Oite" przerzucił na wyspę 113 ludzi kompanii 5 Yokosuka Rikusentai. Następnie, w nocy z 18 na 19 sierpnia, z pokładów przybyłych z atolu Truk 6 japońskich niszczycieli desantowało się na Guadalcanalu 916 żołnierzy pierwszego rzutu elitarnego Oddziału Wydzielonego płk. Kiyonao Ichiki. Niszczyciele przed odpłynięciem ostrzelały lotnisko na Guadalcanalu oraz wyspę Tulagi i zatopiły amerykańską barkę desantową, zaś w drodze powrotnej zostały zaatakowane przez amerykańskie bombowce B-17, które uszkodziły jeden z nich - "Hagikaze".
20 sierpnia Amerykanie uruchomili bazę lotniczą na Guadalcanalu, którą ochrzcili mianem Henderson Field. Odtąd operujące stamtąd samoloty miały w poważnym stopniu utrudniać japońskie operacje w rejonie wyspy.

21 sierpnia płk Ichiki, nie zdający sobie sprawy z nadzwyczaj dla siebie niekorzystnego stosunku sił na wyspie, zaatakował Amerykanów i został przez nich pobity na głowę. Z bitwy nad rzeką Tenaru (pod taką nazwą weszło do historii starcie, stoczone naprawdę nad Alligator Creek) uszło z życiem zaledwie 128 Japończyków. Poległ też sam Ichiki.
Klęska elitarnego oddziału Cesarskiej Armii była wstrząsem dla Japończyków. Na wieść o niej adm. Yamamoto przyspieszył dyslokację Połączonej Floty w rejonie Wysp Salomona. Planowany postój flot admirałów Kondo i Nagumo na lagunie Truk został odwołany, a ich okręty popłynęły prosto ku Guadalcanalowi.


powrót do początku.


"Operacja KA" i bitwa koło Wschodnich Salomonów.

W ten sposób rozpoczęła się "Operacja KA", której celem było zniszczenie amerykańskich sił morskich oraz przerzucenie na Guadalcanal dalszych posiłków. Posiłki te - 1500 ludzi drugiego rzutu Oddziału Wydzielonego Ichiki oraz 5 Yokosuka Rikusentai płynęły w konwoju eskortowanym przez kontradm. Raizo Tanakę.
Z oddali osłaniał je złożony z krążowników i niszczycieli Zespół Wysunięty 2 Floty, którym bezpośrednio, z pomostu ciężkiego krążownika "Atago", dowodził wiceadm. Kondo. Jemu też podlegały Siły Wsparcia, złożone m.in. z pancernika i transportowca wodnosamolotów.
Jednak przede wszystkim ku rejonowi Wschodnich Wysp Salomona kierowało się potężne zgrupowanie 3 Floty wiceadm. Nagumo -główna siła Japończyków. W jego skład wchodziły wielkie lotniskowce "Shokaku" (flagowy) i "Zuikaku" oraz mniejszy "Ryujo". Siłom Uderzeniowym Nagumo towarzyszyła standardowa dla Kido Butai eskorta dwóch szybkich pancerników oraz krążowników i niszczycieli. 3 Flota była przecież jeszcze niedawno 1 Flotą Powietrzną, zreorganizowaną teraz po klęsce w bitwie pod Midway. Jej personel latający wciąż składał się z doskonale wyszkolonych i zaprawionych w bojach weteranów z Pearl Harbor, Morza Koralowego czy właśnie spod Midway.
Lotniskowce "Shokaku" i "Zuikaku" ze swoimi 144 samolotami pokładowymi (po 27 myśliwców, 27 bombowców nurkujących i 18 bombowców torpedowych) nadal więc stanowiły siłę zdolną do podjęcia równej walki ze swoimi odpowiednikami w składzie amerykańskiej Floty Pacyfiku. Japończycy dysponowali ponadto 24 myśliwcami i 9 bombowcami torpedowymi lotniskowca "Ryujo". Dodatkowo, dowodzący 11 Flotą Powietrzną wiceadm. Nishio Tsukahara mógł wesprzeć akcję floty około 100 samolotami z lotnisk Rabaulu.
Japończycy, pomni smutnych doświadczeń Midway, działali ostrożnie. Formację Kido Butai poprzedzały okręty wiceadm. Kondo. Rolę odciągnięcia spodziewanych ataków amerykańskiego lotnictwa pokładowego powierzono niewielkiemu, wydzielonemu Zespołowi Dywersyjnemu z lotniskowcem "Ryujo", pod dowództwem zaokrętowanego na ciężkim krążowniku "Tone" kontradm. Chuichi Hara.

Tymczasem zespoły amerykańskich 3 lotniskowców ("Saratoga", "Enterprise" i "Wasp" patrolowały na południowy-wschód od Guadalcanalu. Dowodzący nimi wiceadm. Frank J. Fletcher nie dysponował pełnym obrazem sytuacji, gdyż 17 sierpnia Japończycy dokonali zmian radiowych sygnałów wywoławczych swoich okrętów, co na chwilowo czas znacznie obniżyło wydajność służb kryptologicznych US Navy. W następstwie decyzji Yamamoto o przyspieszeniu działań, Fletcher, który wiedział wprawdzie o nadciąganiu Połączonej Floty, został jednak zaskoczony szybkością jej przybycia. Amerykański admirał, nieświadom bliskości zagrożenia, osłabił swe siły oddetaszowaniem z nich "Waspa" celem uzupełnienia paliwa.

Mimo to rozegrana 24 sierpnia bitwa powietrzno-morska nie miała zbyt pomyślnego dla Japończyków przebiegu. "Ryujo", którego samoloty celnie, choć niezbyt skutecznie zbombardowały Henderson Field (przy stracie 3 z 6 B5N2 i 3 z 15 A6M2, w zamian za 3 strącone myśliwce F4F-4), sam został zaatakowany przez samoloty z USS "Saratoga" i zatopiony.



Atakowany lotniskowiec "Ryujo". Fot. US Navy.

Japończycy nie zdołali w pełni pomścić tej straty, choć mieli po temu wszelkie szanse. Nalot 27 bombowców nurkujących z "Shokaku" i "Zuikaku" na USS "Enterprise" przyniósł 3 trafienia bombami, które wywołały pożary, kilkustopniowy przechył i zaklinowanie steru. Bezradnie krążącemu lotniskowcowi dopisało jednak wiele szczęścia i ocalał - druga grupa 27 D3A1 nie odnalazła go, a swoich samolotów torpedowych wiceadm. Nagumo w ogóle nie poderwał w powietrze. Japoński dowódca, kierowany chęcią oszczędzenia z trudem odtworzonych załóg lotnictwa torpedowego, chciał użyć go dopiero po uszkodzeniu pokładów startowych amerykańskich lotniskowców przez bombowce nurkujące. W rezultacie ten groźny potencjał w ogóle nie został w bitwie koło Wschodnich Wysp Salomona wykorzystany.
Ostrożny wiceadm. Nagumo, który po wyłączeniu z akcji "Enterprise" (omyłkowo uznanego za zatopiony) dysponował przewagą sił nad osamotnioną "Saratogą", nie podjął energicznych działań w celu zniszczenia pozostałych sił amerykańskich. Do pościgu przystąpiły jednostki 2 Floty, jednak wiceadm. Kondo nie zdołał jednak doprowadzić do starcia nawodnego.



Japońska bomba rozrywa się na pokładzie USS "Enterprise". Fot. US Navy.

Wiceadm. Fletcher przezornie wycofał się na południe od Salomonów i japońskie wodnosamoloty rozpoznawcze nie wytropiły jego zespołów. Wcześniej nurkowce z "Saratogi" uszkodziły dwoma bombami transportowiec wodnosamolotów "Chitose".
Ostatnimi akordami bitwy były naloty na japoński zespół transportowy, w wyniku których bombowce nurkujące z Henderson Field uszkodziły lekki krążownik "Jintsu" i zatopiły transportowiec "Kinryu Maru", zaś bombowce B-17 z Espiritu Santo zatopiły niszczyciel "Mutsuki". Ciosy te skłoniły Japończyków do zawrócenia swego konwoju na Wyspy Shortland i opóźnienia akcji zaopatrzenia Guadalcanalu.

Wynik nierozstrzygniętej bitwy koło Wschodnich Wysp Salomona nie był dla Japonii korzystny.
Utracono 32 A6M2, 24 D3A1, 8 B5N2 i 6 wodnosamolotów - łącznie 70 maszyn wobec 17 amerykańskich. Z szeregów lotnictwa pokładowego ubyły kolejne wyszkolone załogi. Uszkodzenie "Enterprise" stanowiło dość wątpliwą rekompensatę za zatopienie "Ryujo", a garnizon Guadalcanalu nie został wzmocniony zgodnie z planem.

powrót do początku.


Noce i dni.

Wytrącenie z akcji "Enterprise" stanowiło jednak dla Japończyków ważny punkt w rozgrywce o Guadalcanal. W najbliższych tygodniach mieli oni zdobyć szereg kolejnych. Bardzo skutecznie działały ich okręty podwodne. Już 31 sierpnia 1942 torpeda wystrzelona przez I-26 uszkodziła lotniskowiec USS "Saratoga", eliminując go z działań bojowych na ponad 2 miesiące. 15 września 1942 niespotykanym wręcz wyczynem popisał się I-19, którego salwa torpedowa dosięgła aż trzech okrętów: lotniskowca USS "Wasp" (3 trafienia), pancernik USS "North Carolina" (1) i niszczyciel USS "O'Brien" (1). Amerykanie nie zdołali opanować pożarów na "Waspie" i ostatecznie dobili go torpedami. Zatonął też "O'Brien", którego nie udało się doholować do portu. Poważnie uszkodzona "North Carolina" wróciła do linii dopiero w listopadzie 1942. Wreszcie, w nieco późniejszym okresie zmagań, 20 października 1942, okręt podwodny I-176 uszkodził ciężki krążownik "Chester".



Tonie lotniskowiec "Wasp". Fot. US Navy.

Za sprawą posiadania bazy lotniczej na Guadalcanalu w ciągu dnia w rejonie tej wyspy dominowało amerykańskie lotnictwo, które zaprezentowało swoje możliwości m.in. 28 sierpnia 1942, kiedy to bombowce nurkujące z Henderson Field zatopiły niszczyciel "Asagiri", a uszkodzenia odniosły "Amagiri", "Shirakumo" i "Yugiri". Straty te częściowo pomściło japońskie lotnictwo topiąc przebudowany z niszczyciela szybki transportowiec desantowy USS "Colhoun" (30.08.42). Prócz samolotów z Henderson Field w rejonie Guadalcanalu działały też ciężkie bombowce B-17 z Espiritu Santo, które zaliczyły na swoje konto uszkodzenie ciężkiego krążownika "Myoko" (14.09.42), lekkiego krążownika "Yura" (25.09.42) i niszczyciela "Hagikaze".
Podobnie jak dni na do Amerykanów, noce należały do Japończyków. Ich morskie siły po zmroku dość jednoznacznie dominowały na wodach otaczających Guadalcanal i raz po raz udzielały przeciwnikowi bolesnych nauczek. Jeszcze przed bitwą koło Wschodnich Salomonów, 20 sierpnia 1942, torpeda z niszczyciela "Kawakaze" posłała na dno niszczyciel USS "Blue". 5 września 1942 US Navy utraciła szybkie transportowce desantowe (przebudowane niszczyciele) "Little" i "Gregory", które zostały niemal błyskawicznie rozstrzelane i zatopione przez zespół niszczycieli japońskich ("Yudachi", "Hatsuyuki" i "Murakumo"). Niszczyciele Tokyo Express (tak Amerykanie ochrzcili japońskie siły regularnie "kursujące" pomiędzy bazą w Rabaul a wodami Guadalcanalu) były również utrapieniem amerykańskiej piechoty wokół Henderson Field i na Tulagi, często nękanej przez ich artylerię. Lecz wysiłek Cesarskiej Floty skupił się przede wszystkim na dostarczaniu na Guadalcanal oddziałów armii lądowej. I tak dotarła wreszcie na Guadalcanal licząca 3500 żołnierzy 35 Brygada pod dowództwem gen. mjr. Kiyotake Kawaguchi, której przerzut z Rabaulu podjęto 19 sierpnia. 30 sierpnia 1942 na pokładach 3 niszczycieli Tokyo Express dostarczono na wyspę pierwszy batalion brygady. 31 sierpnia 8 niszczycieli wysadziło 1200 dalszych żołnierzy tej jednostki. W dniach (a raczej nocach) 4 i 7 września 12 niszczycieli przerzuciło resztę sił brygady.

To wzmocnienie sił lądowych Cesarskiej Armii nie doprowadziło do przełomu. W natarciu nazwanym przez Amerykanów "Bitwą o Krwawy Grzbiet" (12-14 września 1942) oddziały gen. Kawaguchi poniosły klęskę, tracąc (wg źródeł japońskich) 633 zabitych i 505 rannych żołnierzy (Amerykanie oceniają, ze samych zabitych było ok. 1200). Częstymi gośćmi nad Henderson były operujące z odległego Rabaul samoloty lotnictwa Cesarskiej Marynarki. We wrześniu 1942 do stacjonujących już w Rabaulu jednostek 25 Koku Sentai (25 Flotylli Powietrznej; liczyła ona m.in. 76 myśliwców, 16 bombowców nurkujących, 21 łodzi latających) doszlusowały 26 Koku Sentai (40 myśliwców, 76 bombowców) oraz część 24 Koku Sentai (10 bombowców). Była to bardzo znaczna siła (aczkolwiek tylko 116 samolotów obydwu flotylli było w pełni sprawnych technicznie), wzmocniona dodatkowo skierowaniem na Wyspy Salomona zespołu 4 okrętów-baz wodnosamolotów Homen-Kantai - R, których maszyny (30 maszyn rozpoznawczych i 20 myśliwskich) operowało z kotwicowiska na Wyspach Shortland. Działania powietrzne przeciw amerykańskim siłom w rejonie Guadalcanalu były więc intensywne. Od 1 września do 18 listopada Amerykanie naliczyli 14 nalotów na swoje lotnisko. M.in. 12 września 1942 wysłano nad Henderson Field 26 bombowców G4M1 z eskortą myśliwską 15 A6M2. 6 bombowców i 1 myśliwiec zostały zestrzelone (strącono też wprawdzie 5 myśliwców amerykańskich). Wg amerykańskich danych 27 września utracono 9 z 53 wysłanych samolotów, dzień później 24 z 62). Do 28 września Japończycy stracili ponad 200 maszyn, podczas gdy Amerykanie tylko 32. Wysokie straty w znacznym stopniu wynikały z oddalenia Guadalcanalu od własnych lotnisk. Samoloty uszkodzone w walkach nad wyspą, prowadzone przez rannych pilotów lub po prostu takie, które zużyły zbyt wiele paliwa w walce powietrznej, miały marne szanse na pomyślny powrót do bazy. Upust krwi pilotów japońskiego lotnictwa bazowego był tak znaczny, że z końcem września zmodyfikowało ono taktykę: przez kilka tygodni amerykański przyczółek był nękany jedynie nocnymi nalotami wysyłanych w pojedynkę bombowców. Pod koniec września do Rabaulu przybyła nowa jednostka lotnicza - 21 Koku Kantai z 16 bombowcami. Mimo tego wzmocnienia, na podstawowy, zdatny do wykorzystania przeciw Guadalcanalowi potencjał uderzeniowy głównej bazy lotniczej na Południowym Pacyfiku, składało się tylko 77 myśliwców i 62 bombowce.

powrót do początku.


Październikowa ofensywa.

Październik 1942 przyniósł nasilenie aktywności japońskich sił morskich. Połączona Flota miała za zadanie ponownie wzmocnić siły lądowe na Guadalcanalu oraz wydać decydującą bitwę nieprzyjacielskim siłom morskim.

W pierwszych dniach miesiąca "Tokyo Express" przeprowadził osiem bardzo efektywnych misji. Podczas każdego z tych rejsów jednorazowo dostarczano na wyspę około 900 ludzi, a od 2 do 11 października na Guadalcanalu wylądowało ogółem około 10 tys. Japończyków W nocy z 11 na 12 października Japończycy ponieśli całkowicie przez siebie niespodziewaną klęskę w bitwie koło przylądka Esperance. Zespół kontradm. Aritomo Goto, płynący z zadaniem ostrzelania Henderson Field, został zaskoczony przez silniejszy odeń zespół US Navy (2 ciężkie i 2 lekkie krążowniki, 5 niszczycieli). Amerykanie, którzy otwarli ogień znajdując się w korzystnej sytuacji taktycznej ("kreska nad T"), zdołali zatopić ciężki krążownik "Furutaka" i niszczyciel "Fubuki". Ciężkie uszkodzenia odniósł flagowy ciężki krążownik "Aoba", a sam kontradm. Goto został śmiertelnie ranny. Straty przeciwnika były niższe - zatonął niszczyciel "Duncan", a krążowniki "Boise" i "Salt Lake City" odniosły uszkodzenia. Mimo zwycięstwa w nocnej bitwie (sensacyjnego, zważywszy dotychczasowe doświadczenia US Navy), Amerykanie nie zdołali zapobiec przerzuceniu na Guadalcanal dalszych japońskich posiłków. Podczas gdy ogień ich krążowników gruchotał okręty kontradm. Goto, na wyspie lądowało 728 żołnierzy przewiezionych przez pływające bazy wodnosamolotów "Chiyoda" i "Nisshin" oraz szóstkę niszczycieli. Przerzucona tym samym transportem ciężka artyleria rychło miała stać się istnym utrapieniem dla Marines i personelu lotniczego Henderson Field.

Co nie powiodło się nieszczęsnemu kontradm. Goto, już wkrótce osiągnął, i to z naddatkiem, wiceadm. Takeo Kurita. W nocy z 13 na 14 października jego pancerniki "Kongo" i "Haruna" arcyskutecznie zbombardowały amerykańskie lotnisko, eliminując ponad 40 samolotów, niszcząc dużą część zapasów paliwa i uszkadzając pas startowy. Następnej nocy Henderson Field zostało ponownie ostrzelane, tym razem przez krążowniki "Chokai" i "Kinugasa". Do akcji włączyło się również lotnictwo pokładowe - 17 października samoloty z lotniskowców "Hiyo" i "Junyo" (18 B5N2 w eskorcie 18 A6M2) przeprowadziły bezskuteczny nalot na amerykańskie jednostki na redzie Lunga, przypłacając go strąceniem 7 bombowców (3 inne musiały przymusowo wylądować w Buin, a 1 myśliwiec w Rekata). Pojawienie się w rejonie Salomonów japońskich lotniskowców było zapowiedzią zbliżającego się kolejnego starcia głównych sił walczących flot.

Tuż po zbombardowaniu Henderson przez pancerniki, 14 października, Japończycy wykorzystując obezwładnienie wrogiego lotniska wysadzili 1100 żołnierzy. Operację tę przeprowadziły lekkie krążowniki "Yura" i "Sendai", okręt-baza wodnosamolotów "Nisshin" i 3 niszczyciele. Kolejnym kontyngentem wojska (2100 żołnierzy oraz artyleria polowa i przeciwpancerna) przewiozły lekkie krążowniki "Yura", "Sendai", "Tatsuta" i 15 niszczycieli. 24 października ku Guadalcanalowi skierowano zespół kontradm. Tamotsu Takama (lekki krążownik "Yura", 4 niszczyciele) z zadaniem ostrzelania lotniska. W toku tej misji "Yura" został zatopiony przez amerykańskie samoloty (25.10.42). Tego też dnia w zasadzie bez powodzenia działał pod Guadalcanalem zespół niszczycieli "Akatsuki", "Ikazuchi" i "Shiratsuyu". Zaatakowane przez nie amerykańskie stare niszczyciele - stawiacze min "Trever" i "Zane" zdołały się im wymknąć, a ofiarą Japończyków padły tylko holownik "Seminol" i patrolowiec YP-284.

Jak się zatem okazało, Henderson Field było sparaliżowane jedynie przez krótki okres czasu. Już 15 października, w dzień po nocnym bombardowaniu przez pancerniki (!), samoloty amerykańskie atakowały japońskie jednostki transportowe u brzegów Guadalcanalu, uszkadzając 3 z nich i zmuszając je do wyrzucenia się na brzeg. Była to jednak niezbyt wygórowana cena za przerzucenie tego dnia na Guadalcanal ok. 4500 żołnierzy.

Intensywne działania Cesarskiej Floty, doprowadziły do podniesienia liczby żołnierzy wojsk lądowych na Guadalcanalu do 22 tys. Siłom amerykańskim (23 tys.) niemal dorównywano więc liczebnie; w odróżnieniu od Marines japońscy żołnierze byli w większości wypoczęci i nie nękani chorobami. W dniach od 19 do 26 października rozgorzały zacięte walki wokół amerykańskiego przyczółka. Punkt kulminacyjny osiągnęły one w nocy z 24 na 25 października, kiedy oddziały 2, Dywizji gen. Masao Maruyamy przedarły się na przedpole lotniska, lecz wkrótce zostały stamtąd wyparte. Załamała się więc i ta ofensywa japońska (okupiono ją śmiercią ok. 2200 żołnierzy, rannych zostało około trzy razy więcej. Zanim to jednak nastąpiło, do dowódcy Połączonej Floty adm. Yamamoto dotarł przedwczesny, mylący meldunek o zdobyciu lotniska.

Główne Siły Połączonej Floty zdążały ku Guadalcanalowi od 11 października. Nie licząc flagowego superpancernika "Yamato", który pozostał na lagunie Truk, adm. Yamamoto dysponował 4 pancernikami, 5 lotniskowcami, 14 krążownikami i 44 niszczycielami. Dowództwo taktyczne nad tymi potężnymi siłami sprawował wiceadm. Kondo (głównodowodzący 2 Floty). Ich rdzeniem był Zespół Uderzeniowy Lotniskowców wiceadm. Nagumo. Należały doń lotniskowce "Shokaku", "Zuikaku" i "Zuiho". Lotniskowce "Junyo" i "Hiyo" wchodziły w skład zespołu kontradm. Kakuji Kakuty, podlegającego bezpośrednio Kondo, nie zaś Nagumo ("Hiyo" zresztą doznał awarii maszyn, wskutek czego zawrócił do Truk i nie wziął udziału w nadchodzącej bitwie). Na pokładach japońskich lotniskowców znajdowały się 202 samoloty (82 myśliwce, 63 bombowce nurkujące, 57 samolotów torpedowych). Dowodzący amerykańskimi siłami na Południowym Pacyfiku adm. Halsey, uprzedzony przez radiowywiad o nadciąganiu Połączonej Floty, zaplanował pułapkę. Swoje szczuplejsze od japońskich siły, których trzon stanowiły lotniskowce "Enterprise" i "Hornet" (łącznie 163 samoloty), wysłał w daleki obejście wokół położonych na wschód od Salomonów wysp Santa Cruz z takim wyliczeniem, by zaatakowały z flanki nie spodziewających się zagrożenia z tego kierunku Japończyków. Dzięki zręcznemu manewrowaniu dowodzącego japońskimi lotniskowcami wiceadm. Nagumo amerykański plan spalił na panewce. Lotniskowce obydwu stron wykryły się nawzajem i w dniu 26 października doszło do bitwy pomiędzy nimi. Bitwa zaczęła się niepomyślnie dla Japończyków, kiedy to 2 amerykańskie samoloty rozpoznawcze zrzuciły celne bomby na pokład "Zuiho", uszkadzając ten lotniskowiec. Lecz w wielkiej wymianie powietrznych ciosów, jaka niebawem nastąpiła, górą okazali się być lotnicy japońscy. Uszkodzenia odniósł lotniskowiec "Enterprise", trzykrotnie trafiony przez bombowce nurkujące . Jeszcze gorszy los spotkał "Horneta", który otrzymał 4 trafienia bombami i 2 torpedy; ponadto uderzyły weń trzy zestrzelone samoloty. Po celnej bombie ulokowano też w pancerniku "South Dakota" i lekkim krążowniku "San Juan", a strącony samolot staranował i uszkodził niszczyciel "Smith". Amerykańskie samoloty uderzyły z mniejszym efektem, uszkadzając bombami lotniskowiec "Shokaku" (3-6 trafień) i ciężki krążownik "Chikuma".

Amerykańskie próby uratowania obezwładnionego "Horneta" spełzły na niczym w wyniku kolejnych nalotów, które przyniosły trafienie okrętu jeszcze jedną torpedą i dwoma bombami. Załoga lotniskowca została ewakuowana i "Horneta", po nieudanych próbach dobicia go przez amerykańskie niszczyciele, posłały na dno nadciągające okręty wiceadm. Kondo (torpedowy "cios łaski" wymierzyły "Hornetowi" niszczyciele "Makigumo" i "Akigumo"). Podobnie jak po bitwie koło Wschodnich Salomonów, Japończycy nie zdołali doścignąć uchodzących z pola walki Amerykanów i ograniczyli się do dobicia "Horneta".



Japońskie samoloty atakują lotniskowiec "Hornet". Fot. US Navy.

Drugą ofiarą bitwy ze strony US Navy był niszczyciel "Porter", który utracono w okolicznościach wręcz niespotykanych: zatonął on od eksplozji torpedy lotniczej, przypadkowo zwolnionej przez amerykański samolot, którego załogę właśnie ratowano po przymusowym wodowaniu. Bitwa pod Santa Cruz, która poza uszkodzonymi okrętami kosztowała Japończyków 95 samoloty (w tym 63 strącone przez Amerykanów, którzy sami stracili łącznie 80 maszyn), zakończyła się taktycznym zwycięstwem Połączonej Floty, ale nie przyniosła wygranej na miarę oczekiwań japońskich dowódców. Sam wiceadm. Nagumo przyznał, iż "... to było zwycięstwo w jednej bitwie, ale druzgocąca klęska strategiczna dla Japonii. (...) Biorąc pod uwagę miażdżącą przewagę gospodarczą przeciwnika, musimy w każdej bitwie zadać mu druzgocąca klęskę. Ostatnia bitwa, niestety, nie była całkowitym zwycięstwem". Niezadowolony z wyników bitwy pod Santa Cruz adm. Yamamoto pozbawił Nagumę dowództwa 3. Floty, odsuwając go od dowodzenia japońskimi lotniskowcami.

powrót do początku.


Listopadowy przełom.

Adm. Yamamoto, słusznie sądząc iż mimo wszystko amerykańskie siły na Południowym Pacyfiku uległy osłabieniu, kontynuował działania mające na celu wzmocnienie wojsk na Guadalcanalu. Japończycy uznali, że do likwidacji amerykańskiego przyczółka wystarczy jeszcze jeden silny cios. Miano go wymierzyć przy pomocy przerzuconej na wyspę świeżej 38. Dywizji Piechoty. W pierwszej dekadzie listopada 20 niszczycieli przeprowadziło kilka udanych operacji przewiezienia części jej sił (2, 7, 8 i 10 listopada). Następnie postanowiono powtórzyć schemat z powodzeniem zastosowany miesiąc wcześniej: ostrzał Henderson Field przez pancerniki, a następnie przewóz większej ilości wojsk (gros 38. Dywizji na 11 transportowcach). Siły dowodzącego operacją wiceadm. Kondo składały się z lekkiego lotniskowca, 4 pancerników, 11 krążowników i około 35 niszczycieli.

Wysłany z misją zbombardowania lotniska zespół wiceadm. Hiroaki Abe (pancerniki "Hiei" i "Kirishima", lekki krążownik "Nagara", 14 niszczycieli) nie zdołał wykonać zadania. Wyszedł mu na spotkanie amerykański zespół złożony z 2 ciężkich i 3 lekkich krążowników oraz 8 niszczycieli. W nocy z 12 na 13 listopada doszło u brzegów Guadalcanalu do zaciętej i chaotycznej nocnej bitwy, stoczonej w ciągu zaledwie 34 minut, na minimalnym dystansie i przy przemieszaniu szyków walczących stron. Japońskie pociski i torpedy zatopiły niszczyciele "Cushing", "Laffey", "Barton" i ""Monssen". Uszkodzenia odniosły ciężkie krążowniki "San Francisco" (na którego pomoście poległ dowódca zespołu kontradm. Daniel Callaghan) i "Portland" oraz lekkie krążowniki "Atlanta" (tu poległ kontradm. Norman Scott) i "Juneau". Amerykański ogień strzaskał niszczyciele "Akatsuki" i "Yudachi". Duże szkody (m.in. zniszczenie urządzenia sterowego) odniósł pancernik "Hiei". Japończycy uważali, że odnieśli zwycięstwo topiąc 4 niszczyciele i poważnie uszkadzając 4 krążowniki, kosztem 2 zatopionych niszczycieli i uszkodzonego pancernika. Lecz ten korzystny dla nich rachunek strat został zachwiany już w ciągu najbliższej doby. "Hiei", niezdolny do manewrowania wskutek uszkodzenia steru, odniósł dalsze uszkodzenia w wyniku ataków amerykańskiego lotnictwa i Japończycy uznali jego uratowanie za niemożliwe. Po zaprzestaniu akcji ratowniczej i zdjęciu załogi pancernik zatonął. Ze strony amerykańskiej jego los podzielił zdewastowany w nocnej bitwie krążownik "Atlanta". Zatonął również drugi krążownik, poważnie uszkodzony "Juneau", którego storpedował okręt podwodny I-26. Japończykom udało się ostrzelać Henderson Field dopiero następnej nocy, gdy kontradm. Shoji Nishimura przyprowadził pod Guadalcanal ciężkie krążowniki "Suzuya" i "Maya". Bombardowanie, choć ciężkie, nie miało zabójczych dla lotniska następstw (zniszczono 18 samolotów, lecz pas startowy pozostał nieuszkodzony). Amerykanie dowiedli tego już 14 listopada, kiedy samoloty z Henderson uszkodziły oba ciężkie krążowniki Nishimury. O tym, ze amerykańskie lotnictwo wciąż panuje w powietrzu za dnia, dobitnie przekonał się też osłaniający operację wiceadm. Mikawa - wspomagające lotników z Henderson samoloty krążącego na południe od Salomonów lotniskowca "Enterprise" zatopiły mu ciężki krążownik "Kinugasa" i uszkodziły lekki krążownik "Isuzu". Najgorszy los spotkał podążające ku Guadalcanalowi transportowce wojska osłaniane przez niszczyciele kontradm. Tanaki. Amerykańskie samoloty zatopiły aż 6 z nich, a 1, uszkodzony, zmusiły do zawrócenia.
W nocy z 14 na 15 listopada wiceadm. Kondo podjął kolejną próbę zbombardowania lotniska. Osobiście stanął na czele sformowanych doraźnie sił, w skład których weszły pancernik "Kirishima", ciężkie krążowniki "Atago" (okręt flagowy) i "Takao", lekkie krążowniki "Nagara" i "Sendai" oraz 11 niszczycieli. Także i tym razem Japończykom stanęli na drodze Amerykanie, którzy rzucili do akcji zespół kontradm. Willisa Lee w składzie pancerników "Washington" i "South Dakota" ubezpieczanych przez 4 niszczyciele. Początek nocnego boju przyniósł zagładę trójce z tych ostatnich okrętów: w rezultacie błyskawicznego starcia lekkich sił "Preston", "Walke" i "Benham" zatonęły, a "Gwin" został uszkodzony. Pogrom amerykańskich niszczycieli Japończycy przypłacili utratą niszczyciela "Ayanami". Niewiele brakowało, by los swej osłony podzielił pancernik "South Dakota", na którym nastąpiła awaria sieci elektrycznej. Znajdującemu się w trudnej sytuacji pancernikowi, ostrzeliwanemu przez "Kirishimę" i ciężkie krążowniki, zagłada zaglądała już w oczy. Uratowała go interwencja "Washingtona", który otworzył celny ogień do "Kirishimy" i zdemolował japoński pancernik. Wiceadm. Kondo nie podjął próby odwrócenia losów bitwy przy pomocy swoich obu ciężkich krążowników i przerwał bój. 15 listopada nad ranem "Kirishima" zatonął.

Kontradm. Tanaka doprowadził 4 ocalałe transportowce do Guadalcanalu i tam, uznawszy, że nie ma innego wyjścia wobec amerykańskiego panowania w powietrzu, osadził je na brzegu. Do celu dotarła tylko niewielka część wysłanych posiłków (4000 żołnierzy) - zbyt mało, by podjąć kolejną ofensywę lądową.



Wrak wyrzuconego na brzeg Guadalcanalu transportowca Kinugawa Maru . Fot. US Navy.

Listopadowa bitwa pod Guadalcanalem okazała się decydującym starciem całej kampanii. Mimo zadania Amerykanom bolesnych strat na wodach wokół wyspy, Cesarska Flota nie zdołała wykonać zadania jakim ją obarczono. Amerykańskiego lotniska nie udało się zneutralizować, w rezultacie czego nie powiodła się operacja wzmocnienia wojsk na Guadalcanalu. Niefortunny wiceadm. Abe został zdymisjonowany. Ucierpiał również dotychczasowy prestiż wiceadm. Kondo. Dla adm. Yamamoto szczególnie bolesna była strata pancerników "Hiei" i "Kirishima", z których przynajmniej pierwszy, nie tylko zdaniem głównodowodzącego Połączonej Floty, można było uratować. Dotkliwą stratą było też 10 cennych transportowców wojska. Listopadowa bitwa pod Guadalcanalem była zwrotnym punktem kampanii o tę wyspę. Połączona Flota nie podjęła już więcej próby wywalczenia panowania na akwenach Południowych Wysp Salomona.

powrót do początku.


Finał.

Kontradm. Tanaka na czele swoich niszczycieli kontynuował operacje zaopatrywania wojsk na Guadalcanalu. 30 listopada w nocy odniósł najbardziej błyskotliwy sukces w swojej karierze. Zdążając ku Guadalcanalowi na czele 8 niszczycieli, został zaatakowany koło przylądka Tassafaronga przez amerykański zespół złożony z 5 krążowników (4 ciężkie) i 6 niszczycieli. Amerykanie zaskoczyli przeciwnika i w wyniku ich zmasowanego ostrzału zatonął niszczyciel "Takanami". Tanaka nie utraciwszy rezonu przystąpił do torpedowego kontrataku, którego efekt był miażdżący. Wszystkie 4 ciężkie krążowniki amerykańskie - "Minneapolis", "New Orleans", "Pensacola" i "Northampton" - zostały storpedowane. "Northampton" poszedł na dno, zaś trzy pozostałe okręty spędziły wiele miesięcy w stoczniach remontowych, zanim powróciły znów do linii. Błyskotliwe zwycięstwo Tanaki pod Tassafaronga było ostatnim sukcesem Japończyków na wodach okalających Guadalcanal. Pod koniec 1942 r. rajdy zaopatrzeniowe niszczycieli coraz częściej spotykały się z kontrakcjami działających pod Guadalcanalem amerykańskich ścigaczy. Zagrożenie z ich strony dało o sobie dobitnie znać w nocy z 11 na 12 grudnia, gdy torpedy PT-37 i PT-40 zatopiły "Teruzuki", flagowy niszczyciel Tanaki. Była to ostatnia potyczka sił morskich w 1942 roku.

W rozpoczynającym się roku 1943 jedyną zakrojoną na wielką skalę operacją Cesarskiej Floty w rejonie Guadalcanalu była ewakuacja sił lądowych z wyspy. Wojska Cesarskiej Armii, wyczerpane fizycznie, nękane chorobami i niewystarczająco zaopatrywane, były już niezdolne do jakichkolwiek działań ofensywnych. Także utrzymanie przez nie pozycji na wyspie wydawało się wątpliwe. 4 stycznia 1943 na posiedzeniu japońskiej Najwyższej Rady Wojennej w Tokio zapadła decyzja o wycofaniu się z Guadalcanalu.

Operacja "KE", czyli ewakuację wyspy, przygotowano w ścisłej tajemnicy, ze świadomością że jej ujawnienie przed wrogiem przerodzić może odwrót w katastrofę. Amerykanie śledząc ruchy sił morskich nieprzyjaciela uznali, że przygotowuje się on do nowej akcji przerzutu posiłków. Uznawszy za główne zagrożenie siły Połączonej Floty wykryte na północ od Salomonów (rozpoznanie donosiło o 4 pancernikach i 6 krążownikach z eskortą), skupili swoją uwagę na nich. Tymczasem 18 japońskich niszczycieli i lekki krążownik w nocy z 2 na 3 lutego wzięły na pokłady eszelon (4935 żołnierzy) ewakuowanych wojsk (pod Guadalcanal wysłano 20 niszczycieli - jeden z nich, "Makinami", w drodze do wyspy został uszkodzony przez samoloty, drugi - "Makigumo" - zatonął na minach). Potyczki stoczone pod Guadalcanalem z amerykańskimi ścigaczami torpedowymi zakończyły się nienajlepiej dla Amerykanów, którzy stracili 4 z tych jednostek: PT-37, PT-48, PT-111, PT-123. Ten ostatni okręt został zniszczony przez japońskie lotnictwo, które w związku z ewakuacją nasiliło swe działania nad wyspą. Największym jego osiągnięciem było zatopienie 2 lutego niszczyciela "De Haven".

Drugi rzut ewakuacji - 3921 żołnierzy - odpłynął z Guadalcanalu w nocy z 4 na 5 lutego. Akcję przeprowadziły 22 niszczyciele i lekki krążownik. W nocy z 7 na 8 lutego podjęto z wyspy ostatnich 1796 żołnierzy, którzy zaokrętowali się na 13 niszczycielach (2 niszczyciele ewakuowały garnizon wyspy Russel). Skryte wywiezienie ogółem 10.652 japońskich żołnierzy z Guadalcanalu zostało uznane za wyczyn nawet przez przeciwnika. Japończycy - jak napisał amerykański historyk - "w wielkim stylu opuścili kurtynę".
Jeszcze gdy trwały przygotowania do ewakuacji wyspy, Japończycy odnieśli ostatni w toku kampanii o Guadalcanal sukces w zwalczaniu okrętów US Navy. 29 stycznia 1943 startujące z Rabaul bombowce G4M1 (z 705 i 752 Kokutai) uderzyły na operujące w rejonie wysp Rennel siły amerykański i w nocnym ataku torpedowym dwukrotnie trafiły i obezwładniły krążownik USS "Chicago". Amerykańskie próby odholowania uszkodzonej jednostki przerwał następnego dnia atak kolejnych samolotów 751 Kokutai. 4 następne torpedy dobiły "Chicago"; jeszcze jedna uszkodziła niszczyciel "La Valette". Pomyślny dla Japończyków wynik tego ostatniego poważniejszego starcia kampanii tylko w minimalnym stopniu osłodził Cesarskiej Flocie gorycz przegranej o charakterze strategicznym.

Trwające od sierpnia 1942 do lutego 1943 walki o Guadalcanal drogo kosztowały Japonię.
Straty jej sił zbrojnych sięgnęły 30.300 ludzi: 25.600 żołnierzy na lądzie, 3.500 marynarzy Cesarskiej Floty na morzu oraz 1200 lotników (alianci: 1800 żołnierzy na lądzie, 4900 marynarzy i 420 lotników, w sumie 7120 ludzi). Przepadło 880 japońskich samolotów, przeważnie wraz z wyszkolonymi i doświadczonymi załogami (wbrew powszechnej opinii, to nie bitwa o Midway, lecz dopiero walki o Guadalcanal zdziesiątkowały japońskie lotnictwo morskie). Zatonęły 24 okręty wojenne głównych klas (2 pancerniki, 1 lekki lotniskowiec, 3 ciężkie krążowniki, 1 lekki krążownik, 11 niszczycieli, 6 okrętów podwodnych) o łącznym tonażu 134.839 ton.
Floty alianckie (głównie US Navy, która przyjęła na siebie główny ciężar walk) poniosły straty tego samego rzędu (24 jednostki: 2 lotniskowce, 6 ciężkich krążowników, 2 lekkie krążowniki i 14 niszczycieli, łącznie 126.240 ton). Jednak to do Amerykanów należało zwycięstwo. Straty, choć bolesne, były dla potężnego przemysłu USA łatwiejsze do odrobienia niż dla Japonii. Amerykanie utrzymali Guadalcanal i wywalczyli panowanie na morzu w jego rejonie. Odparli i wykrwawili swojego przeciwnika, ostatecznie powstrzymując jego próby ofensywne. Po utracie Guadarakunuru wyczerpana Cesarska Marynarka musiała przejść do strategicznej obrony.

powrót do początku.


powrót do strony głównej

© copyright 2006 - 2008, Tomasz "Halsey" Borówka
Design by "Scypion", "Butryk"